Obrońca Dynama Kijów Oleksandr Syrota skomentował zwycięstwo swojej drużyny 3-1 nad Metalistem Charków w 23. kolejce ligi ukraińskiej, w którym otworzył wynik strzałem z daleka.
- Nietypowy gol dla środkowego obrońcy. Jak odważyłeś się na strzał z dystansu?
- Często zostaję po treningu i z Tsarenko ćwiczymy takie strzały - i jak widać, ta praca się opłaciła.
- W pierwszej połowie wydawało się, że piłka uparcie nie trafia do bramki przeciwnika. "Dynamo" dużo atakowało, ale nie dochodziło do stuprocentowych szans...
- To było trudne, ponieważ grali formacją z pięcioma obrońcami, więc pokonanie tak szczelnej obrony było niemożliwe. Dobrze, że udało mi się tak dobrze przyjąć strzał i zdobyć bramkę. Gdyby wynik utrzymał się nieco dłużej, to w przyszłości byłoby bardzo trudno. Kiedy byliśmy już dwa gole wyżej, musieliśmy grać solidnie, co podkreślali trenerzy w szatni, ale nie zrobiliśmy tego we właściwy sposób.
- Jak powinniśmy byli zagrać?
- Musieliśmy przejąć kontrolę nad piłką. Mieliśmy jednego zawodnika mniej, więc musieliśmy spokojnie rozegrać mecz, a jeśli mieliśmy szanse, to musieliśmy je wykorzystać. Tak, Denys popełnił błąd, ale każdemu się to zdarza. Dobrze, że zdobyliśmy trzecią bramkę i doprowadziliśmy do zwycięstwa.
- Czy jako obrońca masz nieprzyjemne uczucie, że nie udało ci się zachować suchości w bramce?
- Jest to trochę nieprzyjemne, ale taki jest futbol. To się zdarzało, to się będzie zdarzać. Nawet przy przyznawaniu punktów musimy zdobywać ich znacznie więcej niż nasi przeciwnicy
- Dziś Lucescu został w Kijowie, a funkcję trenera głównego pełnił Oleksandr Shovkovskyi. Jak nieobecność głównego trenera wpłynęła na drużynę?
- Mister był z nami przed wyjazdem do Użhorodu, ustawił nas do gry - czyli był z drużyną. Można powiedzieć, że dziś graliśmy dla niego.