Oleksandr Yatsyk: "Moim celem jest wyjazd na najlepsze mistrzostwa i dostanie się do reprezentacji Ukrainy".

Przed rozpoczęciem wojny Dynamo rozegrało mecz 1/16 Ligi Młodzieżowej UEFA w La Corunii. Drużyna z Kijowa miała poważne problemy kadrowe, szybko przegrywała i grała w przewadze. Ukraińska drużyna posiadała przewagę w grze i przewagę terytorialną, ale ostrość pod bramką Hiszpanów była bardzo rzadka. Kapitan Dynama, Oleksandr Iatsyk, przejął inicjatywę i pięknym strzałem z dystansu wyrównał wynik. Prawdziwy lider, prawdziwy kapitan.

Aleksandr Yatsyk. Zdjęcie: fcdynamo.com

Jatsyk ma dziś 20 lat. Jest już w szeregach pierwszej drużyny. W niedalekiej przyszłości ma wszelkie szanse, aby wystrzelić i stać się kluczowym zawodnikiem pierwszej drużyny.

- Opuściłeś prawie dwa tygodnie. Jak wygląda twoje zdrowie?

- Po meczu z Szachtarem miałem mikrouraz, skręciłem nogę. Miałem badanie USG. Kazali mi odpoczywać przez kilka dni. Lekarze przewidywali, że będę mógł dołączyć do grupy ogólnej po meczu z Metalistem. Ale potrzebuję jeszcze kilku dni indywidualnych treningów. Teraz wszystko jest w porządku.

- W młodzieżowych mistrzostwach Dinamo ma 5 punktów straty do Rukh. Czy jest jeszcze szansa na walkę o mistrzostwo?

- Będziemy walczyć tak długo, jak długo będzie szansa na zwycięstwo. Powinniśmy podchodzić do każdego meczu z maksymalnym duchem i motywacją. Musimy pilnować swojej gry, wygrywać każdy mecz i mieć nadzieję na stratę punktów do drużyny ze Lwowa.

- Co będzie głównym czynnikiem w walce o mistrzostwo?

- Duch drużyny. Jeśli drużyna jest zjednoczona, zawodnicy wspierają siebie nawzajem i trenera, to nie ma znaczenia, kto gra naprzeciwko. Każda drużyna jest w stanie sprostać zadaniu.

- W bezpośrednich meczach z "Rukh" odnieśliście porażkę i remis. Co było tego powodem?

- Myślę, że mieliśmy trochę pecha w meczu pierwszej rundy we Lwowie. Myślę, że sędziowanie było trochę stronnicze. Nie przyznali karnego Rukhowi w pierwszych minutach, kiedy piłka trafiła w rękę zawodnika gospodarzy w polu karnym. Przyznano nam dwa rzuty karne. W Kijowie brakowało nam realizacji.

- Jak oceniasz ogólny poziom mistrzostw U-19 podczas wojny?

- Poziom trochę się obniżył. Przychodzą chłopcy z akademii. W każdej drużynie jest wielu młodych zawodników. Kiedy zaczynałem grać w drużynie młodzieżowej, był tam trzon zawodników, którzy mieli już doświadczenie na tym poziomie. Tak było w każdym zespole. Teraz więcej młodych chłopaków z Akademii zaczyna grać. To ogólny trend we wszystkich klubach.

- Mistrzostwa U-19 to turniej, który daje ci możliwość zabłyśnięcia, czy awans tutaj jest realny?

- Jedno bez drugiego jest niemożliwe. Młodzi chcą pokazać swoją wartość, ponieważ stawiają pierwsze kroki na tym poziomie. Starsi muszą nabrać kondycji, by móc rywalizować w dorosłym futbolu. Ci, którzy z różnych powodów nie mogą dostać się do pierwszej drużyny, muszą nabrać praktyki meczowej.

- Jesteś jednym z długoterminowych graczy drużyny młodzieżowej, który po raz trzeci wystąpił w mistrzostwach U-19. Czy czujesz dodatkową odpowiedzialność?

- Tak. Ja, Anton Bol, Navin Babe musimy pomagać młodszym zawodnikom. Powinniśmy być liderami nie tylko na boisku, ale także w szatni. Wiecie, pomagać młodym zawodnikom, pomagać im się dostosować, wspierać ich, gdy nie wszystko idzie dobrze. To powszechna rzecz w futbolu. W tamtym czasie stawiałem pierwsze kroki na tym poziomie, a starsi koledzy mi pomagali.

- Jak ważny jest wynik dla piłki młodzieżowej?

- 50 do 50. Oczywiście chcę wygrywać, zostać mistrzem. Ale nie ma postępu bez błędów. Wszyscy ludzie popełniają błędy i uczą się na nich.

- W zeszłym sezonie Dynamo narobiło szumu w UEFA Youth League. Czy spodziewałeś się, że uda wam się pokonać Benficę, przyszłego zwycięzcę turnieju?

- Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że odniesiemy taki sukces w fazie grupowej. Uzgodniliśmy z chłopakami, że będziemy grać w każdym meczu do końca. Kiedy strzeliliśmy pierwszą szybką bramkę przeciwko Portugalczykom, dodało nam to wiary w siebie. W konsekwencji wygraliśmy cztery mecze grupowe UEFA Youth League.

- Jakie to uczucie pokonać Barcelonę, Bayern, Benficę?

- To bardzo pozytywne emocje. Wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi. Zdaliśmy sobie sprawę, że na tym poziomie możemy zajść daleko, a nawet walczyć o samo trofeum. Słynne drużyny też mają takich młodych zawodników. Możesz i powinieneś z nimi grać. Najważniejsze to wierzyć w swoje siły i ciężko pracować.

- Do meczu play-off z Deportivo podeszliśmy z liczną kadrą (bez Brazhko, Neshereta, Benediuka, Bola i Wołoszyna). Czy obawialiście się o wynik?

- Nie. Nie baliśmy się nikogo. Wierzyliśmy, że możemy przejść tę drużynę.

Oczywiście, nie jest łatwo grać bez pięciu czołowych zawodników, ale są inni gracze, którzy również chcą grać na tym poziomie i mają okazję się wykazać.

- "Riasor to ikoniczny stadion dla fanów z początku XXI wieku, kiedy Deportivo grało w Lidze Mistrzów z Valeronem, Pandiani. To był pierwszy raz, kiedy grało się na tak dużym stadionie i przed taką publicznością. Jakie są emocje, gdy idziesz na duży stadion?

- Kolana mi się nie trzęsły. Była tylko jedna myśl - wygrać. Po raz pierwszy graliśmy na dużym stadionie, na meczu było 20 tysięcy kibiców. Szybko się zaadaptowaliśmy i zaczęliśmy wykonywać polecenia trenera. Nie załamała nas bramka zdobyta w pierwszej połowie, duży stadion, kibice Deportivo.

- Jak odważyliście się strzelić (Jatsik wyrównał stan meczu pięknym strzałem z daleka)?

- Zaczęliśmy drugą połowę kontrolując piłkę, ponieważ przeciwnicy byli w mniejszości. Po raz trzeci w meczu znalazłem się na pozycji kopiącego. Dwa pierwsze razy dośrodkowywałem na dalszy słupek. Moją pierwszą myślą przed oddaniem strzału było podanie. Było tam trzech obrońców przeciwnika i nasz napastnik. Nie było szans. Musieliśmy strzelać w długi róg. Udało się.

- Skąd tak silny strzał?

- Pracując nad sobą. Kiedy tu trafiłem, nie szło mi najlepiej. Nie grałem zbyt wiele. Mogłem przesiedzieć trzy mecze. Wyszedłem na boisko i pracowałem nad sobą.

- Na początku meczu bramkarz Kijowa Daniil Ignatenko popełnił błąd. Nie było obaw, że "popłynie"?

- Nie, cała drużyna go wspierała. Wiedział, że nie jest sam. Danya szybko poradził sobie z emocjami i został bohaterem rzutów karnych.

- Przeciwko której drużynie grało się najtrudniej w Lidze Młodzieżowej?

- Mecz w Lizbonie przeciwko Benfice. Drugi mecz - Sporting jest już w play-offach. Byliśmy bez piłki przez ponad miesiąc, zaczęła się wojna. Straciliśmy ducha gry. Nie ma sensu mówić o morale. Ciężko było przygotować się do meczu w Rumunii.

Pamiętam jak wyszedłem na boisko. Panowało zamieszanie. Myślałem tylko o tym, że zaczęła się wojna. Nie myślałem o piłce nożnej.

- Nie było żadnych szans w meczu ze Sportingiem?

- Nie powiedziałbym tak. Zagraliśmy dobrze w drugiej połowie. Nasze myśli o wojnie przeniosły się na futbol. Po przerwie przejęliśmy kontrolę nad piłką. "To było bardzo trudne dla Sportingu. Gdybyśmy mieli więcej czasu, wygralibyśmy (mecz zakończył się zwycięstwem Portugalczyków 2-1).

- Wielu ekspertów nazwało Dinamo głównym pretendentem do wygrania UEFA Youth League w sezonie 2021/22. Czy czułeś, że możesz wygrać ten turniej?

- Mieliśmy za zadanie dotrzeć do finałowej czwórki turnieju. W miarę upływu czasu byliśmy coraz bardziej pewni, że możemy osiągnąć więcej. Nasz mentor Igor Kostyuk ma już duże doświadczenie w tym turnieju. Mamy dobry skład. Ktoś już grał w tym turnieju.

- Czy śledzisz przeciwników, z którymi grałeś w tym turnieju?

- Szczerze mówiąc, nie. Śledziłem tylko skrzydłowego Barcelony Iliasa Akomaca. Nie rozpoczął jeszcze gry w dorosłej piłce i gra w drugiej drużynie Katalończyków. Podobała mi się jego gra przeciwko Dynamo. Bardzo techniczny i szybki zawodnik.

- Jak przydatny jest turniej UEFA Youth League?

- To wspaniałe doświadczenie. Inne nastawienie, emocje, uwaga. Obecność publiczności. To odpowiedzialność wobec kibiców.

- Czy to problem, że w tym sezonie Dynamo zostało bez UEFA Youth League?

- Tak. Młodzi zawodnicy korzystają z takich rozgrywek pod względem rozwoju. Możliwość gry na poziomie międzynarodowym z silnymi rywalami nigdy nie jest zbyteczna. Do zauważenia.

- Igor Kostiuk. Na czym polega jego fenomen?

- Nigdy nie krzyczy. Ma rozsądne podejście. Kocha swoją pracę i daje z siebie wszystko. Zawsze można się do niego zwrócić nie tylko w sprawach piłkarskich. Podzielić się problemami lub uzyskać poradę. On to wszystko widzi i czuje. Jeśli coś nie idzie dobrze z zawodnikiem, dużo z nim rozmawia. Stara się pomóc. Zadaje pytania, rozmawia, doradza.

- Kostyuk pracuje w drużynie młodzieżowej od sześciu lat. Czy jest gotowy, by zostać trenerem pierwszej drużyny?

- Może spokojnie dostać swoją szansę. Musimy tylko na niego poczekać. Dostanie szansę. Ta szansa na pewno się wydarzy.

- Fakt, że Igor Kostyuk grał w środku pola, pomaga ci?

- Nauczył mnie wszystkiego. Nie grałem na pozycji pomocnika od zawsze. Grałem jako lewoskrzydłowy i napastnik. Nawet pod wodzą Igora Kostiuka zacząłem grać w środku pola.

- Jakie są współczesne wymagania dla środkowego pomocnika?

- Zestaw cech - wizja boiska, podania, walka, szybkie podejmowanie decyzji, atakowanie.

- Czy możesz opisać Kostiuka w trzech słowach?

- Emocjonalny, szczery, wymagający.

- Dużo mówi się o Sambie Diallo. Mówi tylko po francusku. Jaki jest na ulicy?

- Nigdy nie było z nim żadnych problemów. Młody piłkarz, tylko z innego kraju. Na boisku czasami nie potrafi kontrolować swoich emocji. Trudno się z nim porozumieć, bo nie zna języka. Niewielu z nas mówi po francusku. Chłopcy nie mieli do niego żadnych pytań.

- Czy Samba zmienił się po otrzymaniu lepszego kontraktu?

- Dla mnie pozostał taki sam, jaki był. Nic nowego w jego zachowaniu. Być może coś zmieniło się w życiu osobistym Diallo. Nie jesteśmy tak bliskimi przyjaciółmi, żebym był tego świadomy.

- Latem 2022 roku reprezentacja Ukrainy była o krok od zakwalifikowania się do Euro U-19. Udało im się pokonać Norwegię, Holandię i zremisować z Serbią. Tylko dzięki dużej liczbie żółtych kartek nie pojechaliście na finały do Izraela. Dlaczego udało wam się osiągnąć tak dobry wynik, skoro w kraju trwała wojna i nie rozgrywano meczów?

- Volodymyr Yezerskyy wykonał bardzo dobrą robotę. Byliśmy dobrze przygotowani. Rozpracowaliśmy każdego przeciwnika. Ćwiczyliśmy pewne kombinacje. Emocje, które nagromadziły się podczas wojny, wylały się na boisko. Każdy walczył za swój kraj.

Piłkarze Dynama mieli przynajmniej jakąś formę. Najpierw przygotowywaliśmy się do meczu UEFA Youth League ze Sportingiem, potem trenowaliśmy z pierwszą drużyną.

- Nie byłeś zdenerwowany, że nie pojechałeś na Euro tylko z powodu dużej liczby kartek?

- Oczywiście, to nie było łatwe. Mogliśmy strzelić więcej goli przeciwko Holandii i awansować dzięki lepszej różnicy bramek. Przegraliśmy w pierwszej połowie. Sztab trenerski dokonał zmiany w przerwie, co natychmiast poprawiło grę. Bardzo szybko zaczęliśmy grać w przewadze. Zdobyliśmy dwa gole i mieliśmy więcej szans. W ostatniej sekundzie Navin Babe trafił w słupek. Piłka wyleciała w pole i zabrzmiał końcowy gwizdek. Wszyscy padli na murawę. Dali z siebie wszystko, aby przejść dalej.

- Jesteś w swoim trzecim sezonie w drużynie juniorów. Nie tracisz motywacji?

- Nie wszystko zależy ode mnie, ale od sztabu trenerskiego. Jak bardzo widzą mnie w pierwszej drużynie. Staram się ciężko pracować. Udowodnić, że jestem godny gry w pierwszej drużynie. Jeśli będę musiał grać w drużynie młodzieżowej, nie widzę w tym problemu.

- Jaki jest teraz twój status w klubie?

- Zawodnik pierwszej drużyny, trenujący z zespołem, mieszkający w nowej bazie. Gram tylko w drużynie młodzieżowej, aby ćwiczyć grę. O tym decyduje główny trener. Ile czasu mam na grę.

- Z kim mieszkasz w bazie?

- Z Denisem Boyko. On jest już doświadczonym piłkarzem. Zawsze możemy z nim porozmawiać, zapytać o radę.

- Proces treningowy pierwszej drużyny i drużyny młodzieżowej bardzo się różnią?

- Tak. Przede wszystkim różnią się pod względem wysiłku fizycznego. W dorosłej piłce jest więcej fizyki. Tam są dojrzalsi zawodnicy.

- Zadebiutowałeś już w UPL. Jakie są twoje wrażenia?

- Świetne. Myślę, że mogę grać na tym poziomie. Potrzebuję trochę doświadczenia i zaufania, wsparcia, a wszystko się ułoży.

- Latem musimy zdecydować, albo pierwsza drużyna, albo wypożyczenie. Nie możesz już grać w U-19. Jeśli dojdzie do wypożyczenia, myślisz, że będzie to problem?

- Nie widzę w tym nic złego. Volodymyr Brazhko, Nazar Voloshyn w tym sezonie zdobywali doświadczenie w UPL. Wypożyczenie dobrze im zrobiło. Ale ja chcę grać dla Dynama. Wiem, że mogę grać w pierwszej drużynie.

- Pojawiły się informacje, że Kryvbas i Zoria są tobą zainteresowane. Czy to prawdziwa informacja?

- Nie będę tego kwestionował. Klub tak zdecydował. Nie pozostało mi nic innego, jak dalej pracować.

- Po rozpoczęciu wojny panowała niepewność. Czy jakieś europejskie drużyny były tobą zainteresowane?

- Nie było żadnych oficjalnych ofert z klubów zagranicznych. Były rozmowy, coś słyszałem, ale nic więcej... Mam kontrakt z Dynamem. Koncentruję się tylko na występach dla stołecznego klubu.

- Na jak długo podpisałeś kontrakt z Dynamem?

- Jeszcze trzy lata.

- Czy jesteś zadowolony z postawy klubu, aspektu finansowego?

- Tak. Nie ma żadnych problemów. Klub traktuje mnie dobrze. Mają nadzieję, że będę w stanie się ujawnić. Nie pozostaje mi nic innego jak pracować nad sobą i dziękować za moją grę.

- Kto jest twoim agentem?

- Vadim Shabliy. Pracujemy z nim od dwóch lat. Teraz przedłużyliśmy go na taki sam okres. Jestem zadowolony z jego pracy. Dużo się z nim komunikujemy. Mamy świetne osobiste relacje.

- Opowiedz nam o sobie. Kim są twoi rodzice?

- Moi rodzice są bardzo prostymi ludźmi. Moja mama pracuje jako sprzedawca. Mój ojciec zajmuje się reklamą. Nie mam rodzeństwa. Do piłki nożnej zaprowadził mnie dziadek. Pochodzi z Dniepru. Kibicuje dwóm drużynom - Dynamo i Dnipro. Mój pierwszy mecz na żywo odbył się między tymi drużynami w Olimpiyskiy. Kijowianie wygrali 2:0. Od tego czasu zacząłem kibicować Dynamo.

- Czy twoi rodzice przychodzą wspierać cię na stadionie?

- Nie. Mój ojciec nie interesuje się zbytnio piłką nożną. Nie był zbyt chętny, abym uprawiał ten sport. Moja mama mnie wspierała. Ale nie wdaje się w szczegóły.

- Mieszkasz z rodzicami?

- Osobno. Z moją dziewczyną.

- Jakie europejskie rozgrywki lubisz?

- APL, Bundesliga i La Liga.

- Kto był Twoim wzorem do naśladowania, gdy dorastałeś? Na kim wzorujesz się teraz?

- Jako dziecko - Xavi i Iniesta. Chociaż kibicuję Realowi Madryt. Teraz głównie Kevin De Bruyne i Luka Modric.

- Mircea Lucescu. Miałeś z nim jakiś kontakt?

- Dzwoni, żeby porozmawiać. Promuje. Mówi ci, co musisz poprawić.

- Lucescu widzi na jakiej pozycji?

- Na pozycji pomocnika. Na pozycji rozgrywającego, gdzie przed kontuzją grał Mykola Shaparenko.

- Trenuje z pierwszą drużyną. Jak odnoszą się do ciebie starzy wyjadacze?

- Wszyscy mnie wspierają. Mogą powiedzieć wiele rzeczy, gdy coś pójdzie nie tak. Ale to wszystko jest w dobrym tonie. Bardzo pomagają, mówią co robić. To dodaje pewności siebie.

- Z jakim najsilniejszym przeciwnikiem grałeś?

- Na obozie treningowym w Turcji graliśmy z Mariborem. Josip Ilicic grał przeciwko mnie. Mimo, że nie jest już młody, bardzo ciężko było grać przeciwko niemu. Było 1-1 lub 2-1 na moją korzyść. Josip musi trochę poprawić swoją formę.

- Byłeś na kilku obozach treningowych pierwszej drużyny. Jak przydatne jest to dla młodego zawodnika?

- To jest perspektywa, aby dostać się do pierwszej drużyny. Pierwszy i drugi obóz treningowy były doświadczeniem. Teraz muszę walczyć o pierwszą 18 lub 11.

- Co jest najważniejsze w przejściu z piłki młodzieżowej do dorosłej?

- Psychologia. Nie należy się załamywać w przypadku niepowodzenia, nie poddawać się. Trzeba po prostu dalej pracować. Dawać z siebie wszystko.

- Dynamo polega na własnych zawodnikach. Czy jest to motywacja dla młodych graczy?

- Wszyscy młodzi chłopcy ciężko pracują, ponieważ rozumieją, że każdy będzie miał szansę. Igor Kostyuk mówi przed każdym meczem, że wszystko jest w twoich rękach. Ci, którzy byli w drużynie młodzieżowej w zeszłym roku, przeszli do pierwszej drużyny. Nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba pracować nad sobą.

- Jak zaczynałeś i jak trafiłeś do Dinama?

- Pierwszą drużyną był DYUSSH-22. Stamtąd przeniosłem się do Smenu Obolon. Stamtąd wszedłem do systemu Dynama. Na poziomie U-16 byliśmy w grupie z Dynamem, Szachtarem i Karpatami. W ostatnim dniu meczowym graliśmy z Pitmenami. Zagraliśmy dobry mecz. Na meczu obecny był Ołeksandr Petrakow, ówczesny selekcjoner reprezentacji Ukrainy urodzony w 2003 roku. Dostałem powołanie do reprezentacji U-17. Trener Obolonu Serhiy Kovalets również był obecny na meczu. Drużyna grała wtedy w pierwszej lidze. Rozmawialiśmy po meczu. Zaprosił mnie na trening z drużyną seniorów. Potem mieliśmy wakacje. Po tygodniu pojawiła się opcja obejrzenia mnie w Dynamie, gdzie zostałem.

- Czy ktoś z "Obolona" trafił do dorosłej piłki?

- Alex Chidomere. Jest teraz w Metalist. Ale jest o rok starszy.

- Jak ci się pracowało z Petrakovem?

- Mam tylko dobre słowa do powiedzenia o Aleksandrze Petrakovie. Jest bardzo dobrym motywatorem. Bardzo uczciwy i przyzwoity człowiek. Mówi wszystko prosto w oczy. Petrakov grał trzema środkowymi obrońcami. Ten schemat nie był dla mnie problemem. Rozumiałem wymagania trenera. Dynamo miało dwóch środkowych obrońców. Petrakov miał dwóch środkowych obrońców.

- Kim są twoi najlepsi przyjaciele w Dynamie?

- Mam bardzo dobry kontakt ze wszystkimi chłopakami. Najlepszy kontakt mam z Nazarem Balabą i Vladimirem Shepelevem.

- Dlaczego grasz z numerem sześć?

- To mój ulubiony numer. Tego dnia są urodziny mojej mamy. Moja mama jest dla mnie najcenniejszą osobą na świecie. Kiedy byłem w U-19, od razu wziąłem numer sześć i wszystko poszło w górę.

- Jaki jest Oleksandr Iatsyk poza boiskiem piłkarskim?

- Jestem bardziej wyluzowany, lubię spędzać czas z przyjaciółmi. Lubię łowić ryby. Kiedyś więcej czytałem, teraz mniej.

- Jakie jest Twoje piłkarskie marzenie?

- Postawiłem sobie za cel awans do najwyższej klasy rozgrywkowej i przebicie się do reprezentacji Ukrainy.

Sergiy TISHCHENKO

0 комментариев
Najlepszy komentarz
Komentarz