Anton Tsarenko: "Antropometria nie jest tak ważna we współczesnym futbolu, jak myślenie na boisku"

18-letni pomocnik Dynama Kijów Anton Tsarenko opowiada o pierwszej drużynie, swoich sukcesach w Dynamie U-19, obecnym trenerze Ihor Kostiuku i stadionie, na którym marzy o grze.

Anton Tsarenko. Zdjęcie: Yuriy Yuriev

"Czuję się zaufany w pierwszej drużynie Dynama: wszyscy mi pomagają"

- Anton, zadebiutowałeś w pierwszej drużynie Dynama stosunkowo niedawno, ale dziś trudno wyobrazić sobie grę zespołu bez ciebie. Czy czujesz się obdarzony zaufaniem przez sztab trenerski?

- Jestem w pierwszej drużynie od niedawna i dla mnie, 18-latka, który dopiero co przyszedł, bycie od razu włączonym do pierwszego składu jest bardzo wartościowe. Czuję zaufanie, myślę, że to jeden z głównych czynników potrzebnych do rozwoju.

- W ostatnich latach wielu zawodników przeszło z drużyn młodzieżowych Dynama do pierwszego zespołu: Zabarnyi, Shaparenko, Tsygankov, Mykolenko, Popov, Sirota. Czyja historia inspiruje Cię najbardziej?

- Śledziłem losy każdego z nich i nadal to robię. Nie ma czegoś takiego jak ktoś, kto zainspirował mnie bardziej i ktoś, kto zainspirował mnie mniej. Wszyscy zasługują na szacunek i uwagę. Jestem zainspirowany każdą z tych historii i szczerze cieszę się, że mają już to, na co zasługują dzięki swojej pracy.

- Kto w pierwszej drużynie Dynama pomaga ci najbardziej?

- Nie mogę wymienić konkretnej osoby, wszyscy mi tu pomagają. To bardzo dobra historia dla rozwoju piłkarza.

- Kto był Twoim pierwszym trenerem i którzy z zawodników, z którymi zaczynałeś, grają teraz z Tobą?

- Mój pierwszy trener, Yuriy Ivanovych Yastrebinsky, wniósł bardzo duży wkład w moją karierę. Nie tylko on, ale każdy trener, z którym pracowałem, dawał mi rady i wskazówki, które bardzo pomogły mi w karierze. Jeśli chodzi o chłopców, to są tacy ludzie w drużynie młodzieżowej.

Na przykład Igor Gorbach, z którym grałem prawie od samego początku. Artem Benediuk również jest ze mną, jest ze mną od dłuższego czasu. Z chłopakami urodzonymi w 2003 roku, którzy teraz grają w pierwszej drużynie, często spotykaliśmy się w przeszłości, mimo że są o rok starsi ode mnie. Dużo z nimi rozmawiałem, ale wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że będę z nimi walczył o swój cel.

- Jak chłopak z Konotopu trafił do stolicy? Ponieważ istnieją sprzeczne informacje. Niektórzy mówią, że dorastałeś w Kijowie, a inni, że przeprowadziłeś się, gdy byłeś nastolatkiem. Jaka jest prawda?

- Nie, urodziłem się w Konotopie i przeprowadziłem się do Kijowa, gdy miałem trzy lata, gdzie zacząłem żyć, rosnąć, rozwijać się i zostałem wysłany do szkółki piłkarskiej. Tak to się wszystko zaczęło.

- To głupie pytanie, ale warto wiedzieć: Benjamin Werbych miał dziewczynę, Alwinę Tsarenko. Czy ona jest z tobą spokrewniona?

- Nie, nie miała. Też to pamiętam, czytałem wiadomości, wszedłem na stronę i zobaczyłem Tsarenko. Też byłam zaskoczona, ale nie mam z nią nic wspólnego.

"Antropometria nie jest tak ważna w piłce nożnej"

- Były kurator Dynama U-16 Guillermo Samso powiedział trzy lata temu, że masz wszelkie szanse, aby zostać ukraińskim Iniestą. Co myślisz o Inieście pod względem charakterystyki gry? Jak bardzo jesteś do niego podobny?

- Tak, porównał mnie do Iniesty i to bardzo miłe, kiedy jesteś porównywany do takich zawodników. Rzeczywiście, Iniesta grał na tej samej pozycji co ja, na środku boiska. Być może ta analogia powstała z powodu pewnych cech gry, które posiadał Andres. Zawsze śledziłem jego poczynania, gdy grał dla Barcelony. Byłem pod jego wielkim wrażeniem. Ogólnie rzecz biorąc, śledziłem Barcelonę tamtej ery.

- Antropometrycznie nie jesteś wysokim facetem - 162 centymetry. Jak trudno jest ci teraz przeciwstawić się większym przeciwnikom? A może, podobnie jak Messi, dostrzegasz zalety swojej budowy?

- Myślę, że antropometria nie jest aż tak ważna w piłce nożnej. Każdy zawodnik ma swoje mocne i słabe strony. Ktoś ma wzrost i dane fizyczne, ktoś ma myśl i pracę z piłką, wizję boiska. Dlatego we współczesnym futbolu antropometria nie jest tak ważna jak myślenie na boisku.

- Czego nauczyłeś się od hiszpańskich specjalistów, którzy pracowali z młodzieżowymi drużynami Dynama?

- Jak już powiedziałem, wielu trenerów dało mi coś nowego. Argentyńscy i hiszpańscy trenerzy wciąż uczą mnie pewnej lekkości, luzu i świadomości, że na boisko trzeba wychodzić z uśmiechem. Powinieneś robić na boisku to, co umiesz i co lubisz, i cieszyć się grą. Być może jest to podstawowa rzecz, której nauczyłem się pracując z zagranicznymi specjalistami.

- Mówi się, że Juande Ramos lubił długo siedzieć przy stole po obiedzie, podczas gdy Vicente i Raul Riancho lubili kupować słodycze i prowadzić długie rozmowy w bazie, słuchając mew. Co w nich zauważyłeś?

- Pamiętam pewien moment. Pod koniec sezonu Guillermo zorganizował mini-turniej i podzielił nas na cztery drużyny. Przegrana drużyna zatańczyła do piosenki "Despacito". Chłopaki mają nawet gdzieś teledysk. I zawsze panowała pozytywna atmosfera, zawsze roztaczał wokół siebie pozytywny klimat. Guillermo wie, jak zażartować lub wymyślić coś nowego, aby podnieść poziom emocjonalny drużyny.

- Mircea Lucescu jest bardzo znany ze swojej umiejętności rzucania młodych ludzi w wir walki. Kiedyś byli to Shust i Chygrynsky, teraz Zabarnyi i ty. Co powiedział ci Lucescu podczas pierwszego spotkania?

- Prawdopodobnie pierwszy raz spotkaliśmy się w Bukareszcie, kiedy graliśmy mecze o pokój. Zwrócił się nie tylko do mnie, ale ogólnie do wszystkich chłopaków. Powiedział: "Słuchaj, zostawiłem cię z pierwszą drużyną, więc musisz pokazać wszystkie swoje najmocniejsze cechy, które zademonstrowałeś w drużynie młodzieżowej. Tutaj jest duża konkurencja i musisz mieć chęć walki o miejsce w pierwszej drużynie i zawsze pracować nad sobą". Tymi słowami Lucescu motywował nas do walki o miejsce w pierwszej drużynie.

"Najbardziej pamiętam mecze z Deportivo"

- Pracowałeś z Ihorem Kostiukiem. Co jest takiego fajnego w tym specjaliście, z którego tak wiele talentów przeniosło się do pierwszej drużyny klubowej?

- Chyba to, że miał indywidualne podejście do każdego zawodnika. Potrafił wytłumaczyć, dlaczego zrobiłeś to, co zrobiłeś i dlaczego powinieneś zrobić coś innego. Wielu ludzi przeszło przez niego, przez jego szkołę. Myślę, że ci ludzie mnie zrozumieją, bo to właśnie te indywidualne rozmowy pomogły mi lepiej zrozumieć zdanie trenera.

- Zadebiutowałeś dla Dynama w meczu z Benficą. Czy rzeczywiście był to przeciwnik na zupełnie innym poziomie i dlaczego drużyna straciła nastrój i motywację po tej porażce?

- Oczywiście, walczyliśmy wtedy o Ligę Mistrzów i zawsze nieprzyjemnie jest przegrać. Niezależnie od tego, czy była to Benfica, czy inny przeciwnik. "Dynamo Kijów zawsze stawia sobie najwyższe cele. Tak, pod względem emocjonalnym nasz duch zwycięstwa nieco przygasł. Jeśli chodzi o poziom Benficy, to oczywiście tamtejsi piłkarze są silniejsi indywidualnie, ale jako drużyna w niczym im nie ustępowaliśmy i mogliśmy wygrać. Ale niestety wszystko potoczyło się według zupełnie innego scenariusza.

- Przypominam sobie waszą konfrontację z Deportivo w UEFA Youth League. Moim zdaniem były to twoje najlepsze mecze w młodzieżowej drużynie Dynama. Co o tym sądzisz?

- Prawdopodobnie tak. To wciąż arena światowa, graliśmy przeciwko gigantom, ale mimo nazwisk przeciwników pokazaliśmy futbol, jakiego się od nas oczekuje, jaki umiemy grać. Myślę, że w tamtym turnieju mogliśmy dojść do finału i sięgnąć po Puchar. Te mecze z Deportivo chyba najbardziej zapadły mi w pamięć ze względu na atmosferę. I to nie tylko w Hiszpanii - kiedy graliśmy w Kijowie, kibice przyszli i najważniejsze było pokazanie, że jesteśmy w stanie walczyć o ten tytuł.

- Co zrobiłeś, gdy wybuchła wojna? Do kogo zadzwoniłeś?

- Moja mama obudziła mnie i powiedziała, że wybuchła wojna. Od razu się zdenerwowałem... Ale pozbierałem się, byliśmy w domu. Zespół napisał na messengerze, że każdy może przyjechać do bazy, jest schronienie, możliwość przesiedlenia, a nawet jedzenie. Zdecydowałem, że tak będzie bezpieczniej dla mnie i mojej rodziny. Więc przyjechaliśmy i tam zostaliśmy.

- A potem?

- Nie pamiętam, ile czasu tam spędziliśmy, ale musieliśmy grać przeciwko Sportingowi. Potem pojechaliśmy do Bukaresztu.

"Chciałbym zagrać na Camp Nou"

- Przez wiele lat istniała rywalizacja między Dynamem a Szachtarem. Teraz stopień nie jest już taki sam. Żałujesz tego?

- Oczywiście, Szachtar jest dla nas fundamentalnym rywalem. To zawsze jest mecz o sześć punktów. Ważne było, aby wygrać. Ale wszystko zależy od zawodników. Teraz, być może, ogólna sytuacja w kraju wciąż ma na to wpływ. Nie ma kibiców, nie ma presji i nie ma emocji. Ale nawet w takiej sytuacji staramy się zmotywować i znaleźć cele, do których wszyscy razem dążymy.

- Na jakim stadionie chciałbyś zagrać dla Dynama?

- Prawdopodobnie na Camp Nou. Byłem tam już jako widz, a teraz chciałbym zagrać dla Dynama. Myślę, że w przyszłości to się uda.

- Kto był Twoim najbardziej gwiazdorskim przeciwnikiem w drużynach młodzieżowych?

- Od razu przypomina mi się środkowy obrońca Benficy Antonio Silva. W Barcelonie numer 7, Akomac, był trudny do pokonania. Benfica i Sporting również były dobrymi, trudnymi przeciwnikami, kiedy grasz przeciwko tak zręcznym zawodnikom, znajdujesz pewne punkty wzrostu.

- Poważna firma. Na koniec o innej poważnej firmie: w Dynamie rywalizujesz o miejsce w składzie z Buyalskim, Lonvaykiem i Shaparenko. Jakie są mocne strony tych zawodników?

- Myślę, że rywalizacja, zarówno dla mnie, jak i dla innych zawodników, jest dobra tylko dla mnie. Jakie są twoje mocne strony? Prawdopodobnie stoi za nimi duże doświadczenie. Być może innym czynnikiem jest to, że teraz oczekuje się od nich osiągnięcia pewnego poziomu i nie mają prawa obniżać sobie poprzeczki. Kolejnym elementem jest to, że dają dobry przykład młodym zawodnikom, takim jak ja, którzy dopiero co dołączyli do pierwszej drużyny. To wspaniałe, ponieważ możemy uczyć się od takich zawodników i korzystać z ich doświadczenia.

Daniil Vereitin

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Фанера "М`Gladbach 0-10"під MUN 0:7, МAN 0:6 і ROT 1:7(zloe_bobro) - Эксперт
    19.05.2023 10:54
    А якщо трохи покопатись у спогадах про динамівців, то Заваров теж не був видатним атлетом - зріст був як у Марадони, але він був геть на квадратним.
    У Вані Яремчука взагалі зріст був 162 см, а був гравцем будь здоров. Якби не прикра травма у виставочному матчі з Реалом, то й надалі б феєрив...
    • 8
Komentarz