Były napastnik Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy Roman Zozulya wypowiedział się na temat kolejnego ataku rakietowego na Ukrainę przez gówniany kraj zwany Rosją, który uderzył w Dnipro, rodzinne miasto piłkarza.
"Skurwysyny. Dranie. Dranie. Bestie.
Najpierw Kijów. Niedawno zginęło tam dziecko i jego matka, głównie z powodu rosyjskiego ataku rakietowego (i tylko dlatego, że schron przeciwbombowy był zamknięty).
Teraz Dniepr. Moje rodzinne miasto. Jest sobota, dzień wolny od pracy. Rodziny spędzają czas razem w domach. Jest ósma wieczorem. Wielu je kolację, inni jeszcze trochę spacerują.
Miasto zatrzęsło się od potężnej eksplozji. W niebo wzniosła się kolumna dymu. Zaledwie kilka minut później rozległo się ostrzeżenie o nalocie.
To były pociski balistyczne. Niestety, Dniepr nie ma systemu obrony powietrznej, który mógłby reagować na pociski balistyczne.
Ci gównożercy trafili pociskiem między domy. Niszcząc zarówno budynki mieszkalne, jak i remizę strażacką. Około 20 osób zostało rannych. 5 z nich to dzieci. Szóste dziecko zginęło... Zostało wyciągnięte spod gruzów....
Dranie nadal terroryzują ludność cywilną. Tej samej nocy z Morza Kaspijskiego wystrzelono pociski manewrujące na naszą Ukrainę. Prawie wszystko leciało na Kijów. I to jak zwykle w nocy. Kiedy wróg nie może odnieść sukcesu na polu bitwy, zastrasza ludność cywilną. To podłe. To okrutne. Ale tacy właśnie są prawosławni, pobożni Rosjanie. Po raz kolejny pokazali, co to znaczy być zacofanym. Do końca życia będą żreć gówno swoje i swojego prezydenta.
Moje szczere kondolencje dla rodzin ofiar.
Zemścimy się. Zwyciężymy!
Chwała Siłom Zbrojnym!" - napisał Zozulya na swoim kanale Telegram, dodając powyższe zdjęcia zniszczeń w Dnieprze.