Ukraiński żołnierz Mikhail Dianov powiedział, że zawsze wspierał Dynamo.
"Zawsze byłem kibicem Dynama - dosłownie od urodzenia. Do 1996 roku Szachtar w obecnym kształcie nie istniał. Wtedy drużyna z Kijowa nie miała rywali na Ukrainie.
Mieszkałem w czwartej bramie, a mój dobry przyjaciel w drugiej. Pewnego razu zadzwonił do mnie i powiedział: "Weź piwo i szybko biegnij do mnie - Dynamo gra z Barceloną". Powiedziałem, że nie pójdę, żeby nie patrzeć, jak Katalończycy ich rozszarpują. "Barcelona jest dla mnie drugą najbardziej fanatyczną drużyną na świecie. Jestem wielkim fanem Messiego, chociaż on już nie gra w Hiszpanii.
A znajomy mówi, że Dynamo wygra 1-0. Co? Kiedy to usłyszałem, po prostu poleciałem do niego z piwem. Wszedłem do pokoju, gdy Kijów strzelał drugą bramkę. W samą porę, by zobaczyć ten moment. W Kijowie wygrali 3-0, a w Barcelonie zdemolowali ich 4-0. Shevchenko i Rebrov ukarali ich w pełni.
Zawsze byłem za Dynamem, ale kiedy piłka nożna stała się biznesem, przestała mnie interesować. Teraz piłka nożna jest dla mnie mało interesująca. Jedynym meczem, który ostatnio oglądałem, był finał mistrzostw świata. Ale nie widziałem rzutów karnych - staram się ich nie oglądać.
Ostatni rzut karny oglądałem, gdy Ukraina grała przeciwko Szwajcarii na Mistrzostwach Świata 2006. Shovkovskiy pokonał ich wszystkich, ale myślałem, że dostanę ataku serca. Po tym wydarzeniu powiedziałem, że w ogóle nie będę oglądał rzutów karnych.
Jestem bardzo zagorzałym fanem piłki nożnej, ale kwestia jest taka, że sama piłka nożna się zmieniła" - powiedział Dianov.