Były obrońca Szachtara, Dmytro Chygrynskiy, podzielił się swoimi wspomnieniami ze zdobycia Pucharu UEFA w 2009 roku.
- W tamtym roku, kiedy Szachtar zdobył Puchar UEFA, wiele mówiło się o zwolnieniu Lucescu z powodu odpadnięcia z Ligi Mistrzów. Jak drużyna to odebrała?
- Byłem wtedy dość młody i nie byłem przyzwyczajony do reagowania na takie rzeczy. Kiedy wyniki nie są zbyt dobre, przede wszystkim obserwujesz swoją grę. Jeśli Lucescu był w niebezpieczeństwie, ja również byłem za to odpowiedzialny.
Lucescu nie okazywał niepokoju i powtarzał nam: "Chłopaki, możemy wygrać Puchar UEFA". Po zwycięstwie nad Barceloną w ostatniej rundzie, Mister dodał nam pewności siebie: "Pokonaliśmy Barcelonę na Camp Nou, więc dlaczego nie możemy wygrać Pucharu UEFA?".
Po porażce ze Sportingiem, kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nie awansujemy do play-offów Ligi Mistrzów, prezes Rinat Akhmetov przyszedł do szatni i powiedział: "Nie chcę widzieć rozpaczy. Mogliśmy odpaść z Ligi Mistrzów, by wygrać Puchar UEFA". Bardzo zapamiętałem te słowa, jak się okazało były prorocze.
- Jak drużyna świętowała zwycięstwo?
- W pierwszych dniach nie mogłem nawet spać. Teraz, gdy wspominam tamten czas, w mojej głowie pojawia się kalejdoskop wydarzeń, a nie coś stałego. Pamiętam, że po finale w hotelu w Stambule panowało szaleństwo, wszyscy przychodzili robić zdjęcia. Rodziny zawodników mieszkały w sąsiednim hotelu i po meczu przyszli świętować z nami.
Tysiące ludzi spotkało się z nami na lotnisku w Doniecku, było świętowanie na placu, a potem w Pałacu Donbasu. Kilka dni później przegraliśmy Puchar Ukrainy, ale nikt na to nie zareagował.
Po naszym zwycięstwie w Pucharze UEFA na Ukrainie zapanowała zbiorowa psychoza. Wszystkie kanały telewizyjne mówiły tylko o Szachtarze. Srna i ja polecieliśmy czarterem do Kijowa na program Savika Shustera. Spojrzałem, a tam Julia Tymoszenko wyszła w koszulce Szachtara. Potem było przyjęcie u prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Wszystko było jak we śnie!