Andrij Jarmołenko: "Nie czuję się legendą Dynama".

Legendarny piłkarz Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy, Andrij Jarmołenko, udzielił pierwszego wywiadu po powrocie do macierzystego klubu.

Andrij Jarmołenko. Zdjęcie: fcdynamo.com

- Bardzo się cieszymy, że widzimy cię w Dynamie. Wideo, na którym ponownie zakładasz koszulkę Dynama, ma ponad milion wyświetleń. Myślę, że twój powrót do Dynama jest bardzo ważny nie tylko dla fanów, ale także dla drużyny i dla ciebie osobiście. Czy rzeczywiście tak jest?

- Oczywiście, jestem bardzo szczęśliwy z powrotu do Dynama Kijów. Dla mnie to mój dom, ta drużyna wiele mi dała, to tutaj stałem się tym, kim jestem. Bardzo to doceniam, jestem wdzięczny każdemu pracownikowi klubu, prezydentowi, więc dla mnie to naprawdę powrót do domu. Kiedy dziecko opuszcza swoich rodziców, a po jakimś czasie do nich wraca, mam teraz mniej więcej takie same uczucia.

- Pierwszą rzeczową rozmowę o powrocie do Dynama odbyłeś dokładnie rok temu. Podobno już wtedy wsiadłeś w samolot do Szwajcarii, gdzie Biało-Niebiescy odbyli obóz treningowy... Dlaczego wtedy się nie udało?

- Były ku temu powody. Teraz myślę, że nie warto o tym mówić. To był chyba nieodpowiedni moment na powrót. Teraz uważam, że ten moment nadszedł, więc stało się.

- Pojawiły się też informacje, że osobiście chciałeś dołączyć do Dynama zimą, ale nie zostałeś zwolniony z Al Ain...

- Tak, byłem w stałym kontakcie z Ihorem Mychajłowyczem, rozmawialiśmy o tym. Rozmawialiśmy o tym, ale miałem ważny kontrakt i nie mogłem nic z tym zrobić. Czekaliśmy do lata, kiedy stało się jasne, że mogę podpisać kontrakt jako wolny agent. Nawet nie rozważałem wszystkich klubów, które przyszły do mnie z ofertami, nie byłem nimi zainteresowany, ponieważ byłem zdeterminowany, aby wrócić do domu.

- Z jakich krajów były te opcje?

- Z różnych krajów. Ale mówię, że zarówno mój agent, jak i moja rodzina widzieli, czego chcę, dokąd mnie ciągnie. I dałem wszystkim jasno do zrozumienia, że nie jestem zainteresowany żadnymi opcjami, bez względu na oferowane pieniądze.

- Z czołówki mistrzostw?

- Były rozmowy o klubach z Włoch i Hiszpanii, ale nawet nie brałem ich pod uwagę.

- Wielu legionistów nie chce wracać na Ukrainę z zagranicy, a zagraniczni piłkarze nie chcą przyjeżdżać grać do naszego kraju. Czy ktoś odwodził cię od dołączenia do Dynama?

- Nie, nikt mnie nie namawiał, ponieważ moi przyjaciele, moja rodzina i wszyscy, którzy dobrze mnie znają, zrozumieli, że kiedy już się zdecyduję, bardzo trudno będzie zmienić zdanie. To moja decyzja, moje życie, moja kariera i jestem osobiście odpowiedzialny za wszystko, co robię, ponieważ jestem dorosły, mam troje dzieci i jestem odpowiedzialny za moją rodzinę - i to ja decyduję, co robić i jak to robić.

- Kilka lat temu w wywiadzie powiedziałeś, że gdyby Ihor Surkis zadzwonił do ciebie i powiedział: "Potrzebujemy cię", usiadłbyś i zastanowił się nad tym. Dlatego zrobiliśmy prezentację wideo, w której prezes nawiązuje z tobą połączenie wideo i mówi: "Synu, czas wracać do domu". To zdanie stało się sloganem na kilka następnych tygodni. Przypuszczam, że tak przebiegały negocjacje w sprawie twojego powrotu do Dynama?

- Szczerze mówiąc, to były najłatwiejsze negocjacje w moim życiu. Po prostu zadzwoniliśmy do siebie, on zapytał, czy się przenoszę, a ja odpowiedziałem, że tak, tak jak się umawialiśmy. Rozumiem, że teraz jest ten moment w mojej karierze, kiedy muszę myśleć o przyszłości, bo nie zostało mi wiele czasu na grę na najwyższym poziomie. Dlatego jestem teraz w wieku 33 lat, kiedy wciąż mogę dać coś Dynamu. Nie chciałem wracać w wieku 36 lat, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nie masz siły i przyszedłeś dobrze zakończyć karierę, gdzie wszyscy cię znają, kochają, doceniają. A ja chciałem przyjść do drużyny i coś jej dać. Czas pokaże, czy mi się to uda. Ale faktem jest, że dam z siebie wszystkie siły, jakie mam w tej chwili, na sto procent.

- Ludzie chcą widzieć tego samego Jarmołenkę, który opuścił Dynamo sześć lat temu...

- Dla mnie 33 lata to tylko liczba w paszporcie. A jeśli jesteś profesjonalnym piłkarzem, podążasz za swoim powrotem do zdrowia, podchodzisz profesjonalnie do tego, co robisz, znasz swoje ciało, rozumiesz, co musisz zrobić, aby być w jak najlepszej kondycji do gry, to nie widzę w tym żadnych problemów. A przykładów jest wiele - wystarczy spojrzeć na Messiego, Ronaldo, Modrica, Benzemę itd. Więc to wszystko są stereotypy. W naszym kraju ludzie lubią mówić, że po trzydziestce jest się za starym na bieganie. Oczywiście z biegiem lat tracisz pewne cechy, tę samą szybkość, ale jednocześnie nabierasz doświadczenia, inaczej patrzysz na futbol, czujesz go. I to doświadczenie często znaczy dużo więcej niż szybkość, strzał, drybling, bo to jest bardzo ważne w futbolu. Ale każdy ma swoje zdanie, więc nie ma problemów. Teraz najważniejszą rzeczą dla mnie jest przejść przez obóz treningowy, przygotować się do nowego sezonu, być w najlepszej możliwej kondycji i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby przywrócić mistrzostwo do Kijowa.

- Twoim zdaniem, który Jarmołenko jest silniejszy jako zawodnik - ten z 2017 roku, kiedy dołączył do Borussii Dortmund, czy ten obecny?

- Jarmołenko sprzed sześciu lat miał kilka mocnych cech, podczas gdy obecny ma inne. Oczywiście, już to mówiłem, z biegiem lat twoja gra się zmienia, tracisz szybkość i coś jeszcze. Ale twoje myślenie na boisku staje się lepsze z biegiem lat. Dlatego trudno to porównywać... Gdybym zakończył karierę po dwóch latach, na które podpisałem kontrakt, wtedy moglibyśmy rozmawiać i oceniać. Ale jeśli zobaczę, że nie dorównuję poziomem Dynamu Kijów, to uściśniemy sobie dłonie z prezesem, a ja zastanowię się, co dalej. Nie jestem wrogiem dla samego siebie i nie chcę być ciężarem dla drużyny. Jedyne, co mogę powiedzieć na pewno, to że dam z siebie wszystko na boisku.

- Czy czujesz się legendą Dynama?

- Nie, nie czuję się. Teraz modne jest nazywanie legendą każdego zawodnika, który kończy karierę lub jest jej bliski. Ale ja się nią nie czuję.

- Ale jesteś jednym z najlepszych strzelców w historii klubu...

- Niech fani o tym zadecydują. Dla mnie jest przeszłość, kiedy grałem w Dynamie, a teraz jest teraźniejszość i muszę udowodnić wszystko na nowo sobie, moim partnerom, trenerom i fanom. A fani decydują, kto jest legendą. Czuję się takim samym piłkarzem jak wszyscy inni, którzy pracują na obozie treningowym. Wiem też, że noszę koszulkę najlepszej drużyny na Ukrainie i czuję presję, bo nasi kibice potrzebują wyniku.

- Prawdopodobnie nie podjąłbyś decyzji o przenosinach bez rozmowy z głównym trenerem. Wiem, że Mircea Lucescu kontaktował się z Tobą przez WhatsApp, o czym rozmawialiście i co obiecałeś trenerowi?

- Tak, rozmawialiśmy, ale te rozmowy trwały maksymalnie pięć minut. Musiałem zrozumieć, czy trener mnie potrzebuje, w jakim charakterze mnie widzi, jakie są jego wymagania wobec zawodników na mojej pozycji. Ale dla siebie zdecydowałem, że widzę potencjał tego zespołu, że z zawodnikami, których mamy teraz, zespół może pokazać zupełnie inne wyniki niż w poprzednim sezonie. Widzę, że razem możemy to zmienić i osiągnąć lepsze wyniki, dlatego zdecydowałem się wrócić.

- Swego czasu media donosiły, że Szachtar rozważa Twój powrót na Ukrainę i dołączenie do ich drużyny. Czy to była prawda i czy w ogóle mogło do tego dojść?

- Oczywiście, że nie. To mogło się wydarzyć tylko na początku mojej kariery, kiedy było zainteresowanie zarówno ze strony Dynama, jak i Szachtara. Tylko wtedy mogło do tego dojść. Ale przez lata, po tym jak grałem w Dynamie i byłem kapitanem drużyny, po prostu nie miałem prawa się tam przenieść, ponieważ jestem zawodnikiem Dynama. Jednocześnie szanuję zarówno Szachtar, jak i ich zawodników.

- Maksym Dyachuk był pod wielkim wrażeniem od pierwszego spotkania z tobą. Czy rozumiesz, jak ważna jest twoja odpowiedzialność jako mentora i trenera młodych zawodników?

- Oczywiście, w Dynamie jest teraz wielu młodych zawodników i staram się im pomagać. Nie krzyczę na nikogo ani nie kopię ich, gdy stracą piłkę. Po prostu staram się pomóc chłopakom swoimi radami, staram się pracować najlepiej jak potrafię, aby zobaczyli, że nie przyszedłem tutaj, aby zagrać numer lub zakończyć karierę w dobry sposób. Przyszedłem tu pracować i wygrywać. Chcę to pokazać. Oczywiście cieszę się, że mnie słuchają. Wierzę, że nasi młodzi zawodnicy mają bardzo dobre perspektywy. Najważniejsze, żeby ciężko pracowali, nie zatrzymywali się i rozumieli, jaką drużynę reprezentują.

- Wróciłeś do Dynama ponad tydzień temu. Czy w tym czasie zdarzył się epizod, w którym któryś z młodych zawodników zwrócił się do ciebie osobiście po radę?

- Staram się bardziej do nich podchodzić, ponieważ rozumiem, że chłopcy są prawdopodobnie trochę nieśmiali. Potrzebują czasu, by uświadomić sobie, że jestem otwarty na wszystkich i gotowy do pomocy, jeśli ktoś jej potrzebuje. Jeśli widzę, że mam coś do zasugerowania i może to pomóc, podchodzę i mówię o tym. I oczywiście patrzę na reakcję młodego zawodnika.

- Bardzo podoba mi się to, że młodzi w drużynie komunikują się z doświadczonymi zawodnikami, mogą pożartować na jakieś codzienne czy piłkarskie tematy. Czy ten mikroklimat przyczynia się do sukcesów drużyny na boisku?

- Oczywiście, że tak! Najważniejszy jest szacunek do siebie nawzajem. Tak jak seniorzy powinni szanować juniorów, tak juniorzy powinni szanować seniorów. Wszyscy jesteśmy w jednej drużynie, żartujemy sobie i to jest normalne. Oczywiście młodsi powinni szanować starszych.

- Oleksandr Karavayev powiedział o tobie, co następuje: "Tak, Andrij jest gwiazdą, ale jednocześnie prostą i otwartą osobą. Być może jest legendą, ale wciąż jest człowiekiem"...

- Mogę powiedzieć o nim to samo. Bardzo się cieszę, że został w Dynamie. Myślę, że to plus zarówno dla niego, jak i dla drużyny.

Nieważne, ile masz pieniędzy, nieważne, co osiągnąłeś, najważniejsze jest to, że zawsze musisz pozostać dobrym człowiekiem. Tak wychowali mnie moi rodzice. I tak staram się iść przez życie i wychowywać moje dzieci.

- Karavaev powiedział, że dzwonił do ciebie, kiedy myślał o podpisaniu nowego kontraktu. Słyszałem też, że dzwoniłeś do Sydorchuka i Buyalsky'ego po zakończeniu poprzedniego sezonu i rozmawialiście o przyszłości Dynama. Czy wszyscy już zrozumieli, że wracasz i zacząłeś budować ten mikroklimat?

- Musiałem zrozumieć, którzy zawodnicy zostają, a którzy chcą opuścić drużynę, kto ma jakie plany na przyszłość. Więc oczywiście rozmawialiśmy z chłopakami. Jeśli chodzi o Sashko, to czy radziłem mu przedłużyć kontrakt z Dynamem, jest dorosły i sam podjął decyzję.

Powiedziałem im to samo, co dzisiaj podczas wywiadu - widzę, że możemy zdobyć mistrzostwo. Ale to do nich należała decyzja, czy zostaną, wszyscy są dorośli, wszyscy mają rodziny, więc musieli sami zdecydować.

- Przed twoim transferem Shaparenko powiedział, że jest gotowy dać ci koszulkę z numerem 10. Kilka dni temu ponownie zaoferował ci numer 10, ale odmówiłeś. Dlaczego?

- Ponieważ ten numer nie gra w piłkę nożną. Jestem wdzięczny chłopakom za ich ofertę, ale nie widzę sensu, abym grał pod numerem 10, 7 czy 70. Gdyby te numery były wolne, prawdopodobnie wziąłbym jeden z nich. Ale one są zajęte, a ja po prostu powiedziałem, że powinni dać mi jakikolwiek numer, który jest wolny. Dali mi numer 21 na czas obozu treningowego, mówiąc, że mam czas na wybór numeru do czasu zgłoszenia się do sezonu. Wielkie dzięki dla chłopaków za to, co chcieli zrobić. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że wróciłem do domu, widzę wokół siebie wielu przyjaciół. A numer na koszulce nie jest dla mnie aż tak ważny.

- Czy rozmawiałeś ze sztabem trenerskim o możliwości gry na innych pozycjach?

- Oczywiście, jesteśmy w kontakcie ze sztabem trenerskim. Sztab trenerski również wie, na jakich pozycjach mogę grać. Nie jest dla mnie problemem gra jako napastnik, jeśli drużyna tego potrzebuje. Decyzja należy do głównego trenera. Dla mnie to żaden problem.

- Czy piszesz i jesz prawą ręką?

- Tak.

- Ale w piłce nożnej pracujesz lewą nogą... Jak to się stało?

- Skąd mam wiedzieć (śmiech). Tak po prostu wyszło w życiu. Nikt mnie tego nie nauczył.

- Kilka lat temu mówiłeś, że wiążesz swoją przyszłość z karierą trenerską. Jednak Ihor Surkis publicznie oświadczył, że po zakończeniu kontraktu zostaniesz dyrektorem sportowym klubu. Dlaczego zdecydowałeś się zmienić swoją przyszłą ścieżkę kariery?

- Ponieważ chcę dać coś nowego Dynamu Kijów. Widzę, co mogę zaoferować. Jak na razie doszliśmy do porozumienia. Jeśli coś się zmieni w ciągu tych dwóch lat, mogę zmienić zdanie.

- Czy planujesz wziąć udział w jakichś kursach, aby rozwijać się w tym kierunku podczas swojej kariery?

- Nie martw się o to. Już się uczę. Ale jest za wcześnie, by o tym mówić. Oczywiście obserwujesz jak ludzie pracują w Anglii i Niemczech i też się uczysz.

- Przyjmujesz krytykę z zewnątrz?

- Szczerze mówiąc, nie bardzo. Oczywiście wciąż coś czytasz i widzisz, ale nie potrzebuję tego, aby zdecydować, czy grałem dobrze, czy źle - sam doskonale to rozumiem.

- Czy krytyka ze strony niemieckich i brytyjskich mediów miała jakiś wpływ na twoją karierę w Europie?

- Każdy piłkarz ma zarówno krytykę, jak i pozytywne momenty w swojej karierze, a dziennikarze będą pisać zarówno dobre, jak i złe rzeczy - to normalne rzeczy w piłce nożnej. Najważniejsze jest to, jak sobie z tym radzisz. To są normalne rzeczy, to jest twoja praca. Wielu fanów cię słucha i czyta. My, profesjonalni piłkarze, musimy sobie z tym radzić.

- Powiedziałeś kilka lat temu, że byłeś niezadowolony z europejskiej części swojej kariery z powodu kontuzji i innych czynników, które nie pozwoliły ci się w pełni rozwinąć...

- Kiedy grałem w Dynamie Kijów, wyobrażałem sobie wszystko trochę inaczej. Ale stało się, jak się stało. Jest ku temu kilka powodów. Tak, jestem niezadowolony z tego, jak potoczyła się moja kariera w Europie. Czy zdobyłem cenne doświadczenie? Zdecydowanie tak, ponieważ grałem z najlepszymi zawodnikami na świecie, widziałem nieco inny poziom przygotowania i treningu zawodników. A to jest doświadczenie, którego nie zdobywa się grając cały czas w tej samej drużynie.

- Powiedziałeś nam, że kiedy byłeś w West Ham, wysłałeś swoją rodzinę do Kijowa, gdy rozpoczęła się inwazja na pełną skalę...

- Moja żona i najstarszy syn byli w Kijowie. To był trudny czas, nie wiedziałem co robić... Zadzwonił do mnie prezes Dynama Ihor Surkis i zaoferował mi pomoc, za co jestem mu bardzo wdzięczny.

- Czy uczucie wdzięczności wpłynęło na Twoją decyzję o powrocie do Dynama?

- Nie, w żaden sposób nie wpłynęło to na moją decyzję. Zawsze znałem stosunek FC Dynamo do mojej osoby. Ten klub dał mi wszystko. Podobnie wszyscy w klubie znają mój stosunek do Dynama. To jest historia o czymś innym - o człowieczeństwie.

- Mówi się, że West Ham dał ci trochę czasu na opamiętanie się i załatwienie spraw związanych z bezpieczeństwem twojej rodziny?

- Tak, jestem wdzięczny West Hamowi za czas, który mi dali, a w którym nie mogłem trenować. Wtedy piłka nożna nie wchodziła w grę. Kiedy w twoim kraju giną ludzie, nie możesz myśleć o niczym innym. W ogóle nie chciałem grać. A kiedy trochę się uspokoiłem, zdałem sobie sprawę, że muszę nadal grać w piłkę nożną, a dzięki mojemu nazwisku mogłem pokazać ludziom, co dzieje się w moim kraju. Nie było to łatwe, ale musiałem to zrobić.

- Który z twoich partnerów wspierał cię najbardziej?

- Prawdopodobnie Łukasz Fabiański, ale otrzymałem również wiadomości wsparcia od wszystkich innych chłopaków i pracowników klubu, każdy zaoferował jakąś pomoc i jestem za to bardzo wdzięczny.

Kiedy czujesz wsparcie w trudnych chwilach, kiedy ty, twoja rodzina, twój kraj są w tarapatach, masz inne podejście do klubu, kibiców i wszystkiego, co dzieje się wokół ciebie. Ogólnie rzecz biorąc, Brytyjczycy bardzo pomagają Ukraińcom i powinniśmy to doceniać.

- Po tym, jak Tymoshchuk został wypisany z historii reprezentacji, rozegrałeś najwięcej meczów dla drużyny narodowej. Czy namawiałeś go do zmiany nastawienia do wojny?

- To dorosły człowiek, który dokonał wyboru. Zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy dobrze śpi. Po prostu się rozeszliśmy. O czym mogę z nim porozmawiać? Nie jest dla mnie osobą, po prostu nie istnieje. Zrobić to po tym wszystkim, co dał mu nasz kraj... Po prostu nie chcę mówić obraźliwych rzeczy przed kamerą.

- Powiedziałeś, że Twoje dzieci prosiły Cię, abyś rozmawiał z nimi po ukraińsku, ale jak zareagowały na Twój powrót do domu?

- Oczywiście tęsknią za mną i chcą wrócić na Ukrainę, pojechać do Czernihowa, by odwiedzić dziadków. Muszę im wyjaśnić, co się dzieje w naszym kraju i kto to robi. A jeśli chodzi o język ukraiński, to z moimi dziećmi rozmawiam tylko po ukraińsku. Ale nie jestem bez grzechu, żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej.

- To świetnie, że kapitan reprezentacji Ukrainy wraca do domu i będzie mieszkał na Ukrainie, w Kijowie. To dobry przykład dla kibiców, dla całego świata.

- Wszyscy musimy codziennie dziękować naszym wojskowym za to, że mamy dom, do którego możemy wrócić.

- W dzisiejszych czasach wojskowi są Twoimi bohaterami i idolami, czy utrzymujesz kontakt z fanami, którzy bronią Ukrainy?

- Czasami dzwonią do mnie i pytają co u mnie, czasami ja dzwonię do nich. Utrzymuję z nimi przyjazne stosunki odkąd grałem dla Dynama. Wiem, ile nasi kibice robią dla Ukrainy, nie tylko dla Dynama Kijów, ale także dla innych klubów. Oczywiście każdy piłkarz ma dla nich tylko szacunek i wdzięczność.

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • Stanislav Melomud(slavam1947) - Начинающий писатель
    15.07.2023 14:11
    Дуже хороше інтервью! Успіху в рідній команді!
    • 8
Komentarz