Były pomocnik Dynama Kijów Ihor Haratin, który obecnie gra wpolskiej Legii, skomentował wyniki swojego byłego klubu w poprzednim sezonie.
- Co ogólnie sądzisz o Dynamie w tamtym sezonie?
- Trudno mi to komentować, nie znając wszystkich powodów. Takie sezony się zdarzają. Kibicom trudno jest je przetrwać, ale mogę powiedzieć, że Dynamo powinno wyjść z tego silniejsze.
To może posłużyć jako impuls w przyszłości. Myślę, że zawodnicy i zarząd wyciągną wnioski i kolejny sezon będzie udany dla Dynama.
- Podobał ci się sposób, w jaki Dynamo grało pod wodzą Shovkovskyiego, gdy Lucescu był na zwolnieniu lekarskim?
- Wygrali kilka meczów. To dało pewien impuls. Zwycięstwo jest najważniejszą rzeczą w sporcie. Widziałem ostatnie mecze na obozie treningowym, strzelili wiele bramek. Teraz najważniejsze dla drużyny jest dobre zgrupowanie, żeby ta praca przełożyła się na wyniki.
- Czy w tym kontekście powrót Jarmołenki pomoże Dynamu?
- Powrót Yarmolenki będzie dobrym impulsem dla Dynama. To bardzo dobra wiadomość, że taki zawodnik wraca.
- Swego czasu grałeś z Andrijem, który był wtedy w szczytowej formie. Czy on wystarczy na poziomie dzisiejszej UPL?
- Tak, wystarczy. Znając Andrija i jego profesjonalizm.
- Tego lata Besedin i Burda opuścili Dynamo, z którym grałeś w drużynach młodzieżowych i trafiłeś do głównego zespołu. Dlaczego najbardziej spektakularnym przedstawicielom twojego pokolenia nie udało się zdobyć przyczółka w pierwszej drużynie?
- Każdy ma swoją historię. Ktoś radził sobie lepiej, a ktoś gorzej. Kontuzje, niepowodzenia psychologiczne, powody osobiste. Nikt nigdy się tego nie dowie. Widzimy tylko to, co jest na powierzchni.
- Opuściłeś Dynamo w 2016 roku. Czy to nie było przerażające, że odszedłeś w tak młodym wieku?
- Chciałem grać. Rozumiałem, że nie mam szans w Dynamie, ale miałem bardzo silne pragnienie sprawdzenia się na dorosłym poziomie. Osobiście podjąłem decyzję o przejściu dalej.
- Czy żałujesz tej decyzji?
- Nie wiem. Byłem wtedy dość ambitny. W ogóle nie patrzyłem na pieniądze. Poszedłem na wypożyczenie do umierającego Metalista i nie dostałem ani grosza. Przegrywaliśmy tam z każdym, ale chodziło o to, że grałem na najwyższym poziomie.
Ta decyzja przyczyniła się do tego, że zostałem zaproszony przez Jurija Wernyduba do Zoryi, która dobrze radziła sobie w Europie i UPL. Niczego nie żałuję.
Oleksandr Karpenko