Przedstawiciele Dynama odwiedzają syna Viktora Matvienki, który przechodzi leczenie.

Od pierwszych dni wojny FC Dynamo Kijów aktywnie pomaga naszym obrońcom i zawsze szybko reaguje na wszelkie ich prośby i żądania. Klub stara się stale monitorować potrzeby i stan chłopaków walczących na froncie. W końcu jest wśród nich wielu fanów Dynama, a pracownicy naszego klubu również są na froncie.

Aleksiej Matwienko (zdjęcie: fcdynamo.com)

Dlatego, gdy wiceprezes Dynama Oleksiy Semenenko dowiedział się, że bojownik Sił Zbrojnych Ukrainy, syn legendarnego piłkarza Dynama z lat 70-tych Viktora Matvienko, Oleksiy, przechodzi leczenie w Kijowskim Instytucie Traumatologii i Ortopedii, natychmiast skontaktował się z bohaterem telefonicznie, a następnego dnia, wraz z innym wybitnym piłkarzem Dynama z tamtych czasów, Volodymyrem Muntyanem, odwiedził go, porozmawiał z nim, wsparł go moralnie i, oczywiście, wręczył prezenty od Dynama.

- "Nasz klub stale trzyma rękę na pulsie wydarzeń na froncie, przede wszystkim śledząc potrzeby bojowników" - powiedział Oleksiy Semenenko - "A gdy tylko otrzymamy informację, że ktoś potrzebuje pomocy, staramy się ją zapewnić tak szybko i w pełni, jak to możliwe. Fundacja Braci Surkis działa na dużą skalę, a klub organizuje również wiele innych wydarzeń mających na celu pomoc pierwszej linii frontu. I to wszystko dzieje się, jeśli nie codziennie, to na pewno co tydzień.

Jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie z Ołeksijem Matwijenką, oto jego tło. Pewnego dnia otrzymałem wiadomość i kilka zdjęć na mój telefon od Ołeksandra Prusenki, jednego z liderów grupy aktywnych kibiców Dynama starszego pokolenia. Zdjęcie przedstawiało Ołeksija Matwienko, syna legendarnego gracza Dynama Kijów Wiktora Matwienko, w szpitalnym łóżku i informowało, że służy on w siłach zbrojnych i obecnie przechodzi leczenie w Kijowie.

Wiedziałem, że Oleksiy, oprócz tego, że jest synem wybitnego gracza Dynama, studiował również w szkole piłkarskiej Dynama. I choć nie było mu pisane pójść w ślady ojca-gwiazdy, Oleksiy pozostał w futbolu - jako ultras Dynama. Kiedy wybuchła wojna z nazistami, Oleksiy, podobnie jak większość chłopaków z piłkarskiego ruchu ultras, znalazł się na froncie.

Powiedziałem prezesowi klubu Ihorowi Surkisowi, że nasz zawodnik Dynama jest, jak to się mówi, z krwi w Kijowskim Instytucie Traumatologii i Ortopedii, a on poradził mi, żebym odwiedził Oleksija razem z kilkoma zawodnikami, którzy grali z jego ojcem Wiktorem Matwienko.

Zadzwoniłem do Volodymyra Munteanu. Fedorovich to "złoty" człowiek - pomimo tego, że ostatnio nie czuje się najlepiej, zawsze chętnie uczestniczy w wydarzeniach związanych z FC Dynamo Kijów. A kiedy dowiedział się, że chodzi o wsparcie prawdziwego bohatera wojennego i syna jego byłego kolegi z drużyny uściskiem dłoni, uśmiechem i drobnymi upominkami, zgodził się bez wahania. W rzeczywistości jestem przekonany, że wspieranie obrońców Ukrainy jest dziś jedną z głównych misji naszego klubu.

- "Viktora Matvienko nie było z nami od pięciu lat, ale wydaje się, że odszedł niedawno - czas leci bardzo szybko" - przyznał Volodymyr Muntyan. "Szczerze cieszę się, że widzę Lesha, jego syna, to bardzo miłe. Wspaniale jest mieć okazję spotkać się i porozmawiać. W tych trudnych czasach jest to bardzo ważne. Dziękuję Aleksiejowi za obronę naszego kraju. Jego ojciec poprowadził swoich kolegów z drużyny do walki na boisku piłkarskim, a teraz on jest na pierwszej linii frontu...

Dzięki umiejętnościom takich piłkarzy jak Viktor Matvienko i innych, których niestety nie ma już z nami, pokonaliśmy przeciwników, którzy wydawali się nie do pokonania. A syn Wiktora Antonowicza prowadzi teraz do boju swoich kolegów z drużyny. Życzę Ołeksijowi szybkiego powrotu do zdrowia i jak najszybszego powrotu z frontu z towarzyszami broni po naszym zwycięstwie.

- Szczerze mówiąc - wyznaje Oleksiy Matviyenko - kiedy wiceprezes klubu zadzwonił do mnie i powiedział, że chce mnie odwiedzić w szpitalu razem z Vladimirem Fedorovichem Muntyanem, byłem trochę zdezorientowany. Nie byłem przyzwyczajony do takiego zainteresowania moją osobą. Oleksiy Mykhailovych wyjaśnił jednak, że to nie dlatego, że jestem synem wybitnego zawodnika Dynama, ale dlatego, że walczę o Ukrainę na froncie. Dodał, że klub Dynamo stara się stale wspierać bojowników zarówno finansowo, jak i moralnie, a w moim przypadku okazuje się, że sam nie jestem obcy Dynamo. Jestem bardzo wdzięczny za ciepłe słowa wsparcia i za prezenty.

Komentarz