W czwartek 17 sierpnia Dynamo Kijów rozegra rewanżowy mecz 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencyjnej z greckim Arisem (pierwsze spotkanie rywali zakończyło się zwycięstwem greckiej drużyny 1:0). Mecz jest nominalnie meczem u siebie dla Dynama, ale z powodu wojny odbędzie się w Bukareszcie na stadionie Rapida.
Dzień przed meczem w stolicy Rumunii odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa trenera ukraińskiej drużyny Mircei Lucescu.
- Jak się czujesz w przeddzień meczu u siebie, na swoim prawie domowym stadionie?
- W zeszłym roku graliśmy w Polsce i mieliśmy problemy z logistyką, podróżowanie było trudniejsze. W tym roku zdecydowaliśmy się skrócić podróż. Łatwiej było dostać się do Kiszyniowa, a potem musieliśmy już tylko lecieć do Bukaresztu.
Oczywiście cieszę się, że wróciłem do domu, że mogłem zabrać moją drużynę do Bukaresztu. Przyjechałem tutaj z prawie wszystkimi moimi drużynami. Cieszę się, że przyjechałem tutaj z Dinamo.
Mamy nadzieję, że publiczność przyjdzie i będzie nas wspierać, potrzebujemy tego wsparcia. Tydzień temu nie tylko drużyna przeciwna grała przeciwko nam, ale także trybuny, które nie zawsze przestrzegały zasad fair-play.
- Spodziewasz się wsparcia kibiców Rapidu na jutrzejszym meczu?
- Byłem na meczu "Rapidu" kilka dni temu, byłem jako kibic. I spodziewałem się, że przy dobrym wyniku kibice Rapidu przyjdą na nasz mecz. Ale ich drużyna niestety przegrała i to z pryncypialnym przeciwnikiem. Teraz będą potrzebowali kilku dni, aby otrząsnąć się po tej porażce. Myślę, że jutro na stadionie będzie ich niewielu. W większym stopniu liczę na wsparcie Ukraińców, którzy teraz mieszkają w Bukareszcie.
- Czy czujesz presję ze strony zarządu klubu?
- Wy, prasa, zawsze chcecie być przed lokomotywą, lubicie zadawać pytania, które są dla was wygodne. Ale nie wiecie wielu rzeczy, nie wiecie, jaki jest mój kontrakt, jakie umowy mam z prezesem klubu.
Tak, oczywiście, że jest presja. Ale nie powinniśmy zapominać, że nasz zespół ma w składzie wielu wychowanków, prawie bez obcokrajowców. Nasza młodzież musi się zaadaptować, zdobyć doświadczenie, a to dzieje się tylko poprzez mecze. Jesteśmy gotowi na presję. W każdych warunkach przygotowujemy się do nadchodzących meczów.
A przy okazji, weźmy przykład innej greckiej drużyny - Panathinaikosu, który przeszedł Marsylię w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. W tej drużynie prawie nie ma Greków. Są za to zawodnicy z dużym międzynarodowym doświadczeniem z różnych krajów. Musimy być bardzo zorganizowani i grać z dużym entuzjazmem. Wtedy będziemy lepsi od drużyn z bardziej doświadczonymi zawodnikami.
Kontynuując ten temat, chciałbym, aby wszyscy zrozumieli, ile kosztuje wspieranie piłki nożnej w warunkach wojennych. Bardzo trudno jest grać przy pustych trybunach, bez kibiców, zawodnicy muszą szukać tych brakujących emocji. Tuż przed wyjazdem do Salonik jeden z naszych zawodników poprosił o możliwość powrotu do domu, by pochować brata, który zginął na wojnie. To bardzo trudne. I trzeba w jakiś sposób wymagać od niego poświęcenia. Piłkarze zasługują na szczególny szacunek za to, co robią w tym trudnym czasie. Tak, wielu Ukraińców jest na froncie, ale oglądają nasze występy stamtąd, to sprawia, że chłopaki pracują ze zdwojoną energią. Ale każdy ma w sercu ból i stratę. Trudno jest dostosować zawodników w takich warunkach.
- Jak wygląda sytuacja kadrowa w zespole? Czy wszyscy są zdrowi i gotowi do gry?
- Wszyscy są gotowi, z wyjątkiem Popova, który ma kontuzję i najprawdopodobniej jutro nie zagra.
- Jeśli Dynamo zakwalifikuje się do kolejnej rundy, to czy mecz z Chornomoretsem w Odessie odbędzie się w najbliższą niedzielę, czy też istnieje wariant z jego przełożeniem?
- Nie ma takich opcji. Ponieważ nie ma już wolnych terminów. W piątek rano trenujemy tutaj, potem jedziemy do Kiszyniowa, a stamtąd do Odessy.
Oprócz Mircei Lucescu w konferencji prasowej wziął również udział pomocnik Dynama Andriy Yarmolenko. Relacja z jego rozmowy z dziennikarzami >>>.
Alexander POPOV z Bukaresztu