Ukraiński trener i funkcjonariusz Stepan Yurchyshyn podzielił się swoimi wrażeniami z rewanżowego meczu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencyjnej pomiędzy Dynamem Kijów a greckim Arisem (2:1, rzuty karne - 6:5), który odbył się w miniony czwartek w Bukareszcie. Przypominamy, że Kijowianie sumą dwóch spotkań (0:1, 2:1, karne - 6:5) awansowali do kolejnej rundy turnieju, gdzie o wejście do fazy grupowej zagrają z tureckim Besiktasem.
- Fakt, że Dynamo awansowało do kolejnej rundy rozgrywek jest oczywiście plusem. Najważniejsze, że jest wynik i punkty w tabeli współczynnika UEFA.
Z gry w Kijowie nie ma jednak niestety żadnej przyjemności. Pozostały jakieś resztki niezrealizowanego celu. Tylna linia Dynama jest za słaba, jego zawodnicy często popełniają błędy. Wszyscy chcemy, aby drużyna z Kijowa prezentowała się potężnie i tak jak dotychczas, pokazywała pewną i skuteczną grę na arenie Euro.
Być może nie dzieje się tak ze względu na ciężkie czasy, przez które przechodzi nasz kraj, a w szczególności piłka nożna. Jeśli chodzi o przeciwnika, to bardzo podobała mi się gra Arisu.
- Jak ważny dla stołecznego klubu był powrót Andrija Jarmołenki tego lata?
- Tak jak wcześniej, powinien być czołowym zawodnikiem, liderem, prawdziwym przywódcą Dynama. Ale jak na razie widzimy, że Andrijowi jest trochę trudno. Najwyraźniej wpływa na niego wiek i poziom naszych mistrzostw. Szczerze mówiąc, za młodu Yarmolenko prezentował się lepiej.
Tak czy inaczej, ten zawodnik ma wpływ na drużynę. Jest osobowością i wiele zależy od niego jako lidera w grze.
Wiaczesław Kulczycki