Były trener Veres, Yuriy Virt, podzielił się swoimi wrażeniami z występu Dynama Kijów w play-offach Ligi Konferencyjnej, w których drużyna Mircei Lucescu przegrała z tureckim Besiktasem po dwóch meczach i po raz pierwszy od 18 lat pozostała bez europejskiej jesieni.
- Yuriy, czy Twoim zdaniem grę Dynama w drugim meczu z Besiktasem można nazwać porażką?
- Oczywiście, biorąc pod uwagę wynik, nie był to najlepszy mecz drużyny z Kijowa. Jedna stracona bramka, ogólnie nieudany atak i dobra gra Buschana w ostatniej linii. Jeden strzał Vanata w pierwszej połowie, jeden atak na początku drugiej. To wszystko co można zapamiętać. To drużyna, która potrzebowała strzelać gole, a Kijowianie oddali jedno uderzenie - to bardzo mało, by osiągnąć wynik. Nie było ostrości w grze Dynama, były podania do tyłu, dużo błędów w obronie, nie było komu biegać. Karavaev wypadł z gry, więc flanki też nie funkcjonowały. Nie jest jasne, dlaczego Lucescu nie dokonał zmian wcześniej, ale pod koniec meczu.
- Czy brak Yarmolenki był odczuwalny w meczu z Turkami?
- Nieobecność takiego zawodnika jak Andrij to oczywiście strata. W pierwszym meczu również nie zagrał, ale zespół zachowywał się lepiej: stwarzał szanse, atakował. Było oczywiste, że Dynamo planuje grać defensywny futbol i wykorzystywać szanse w szybkich kontratakach. Dlatego myślę, że nie chodzi o Yarmolenko. Chodzi o to, że Dynamo pokazało inną grę w dwóch meczach. Nie jest dla mnie jasne, co Dynamo chciało pokazać w meczu wyjazdowym. Stanie w obronie przez cały mecz i walka z tyłu, szukanie momentów na jeden atak to za mało. Zawodnicy nie byli psychicznie przygotowani do tego meczu. Był strach przed grą do przodu, strach przed atakiem i mogę zauważyć duży procent wadliwych podań.
- Czy było wrażenie, że Dynamo przestało grać po straconej bramce?
- Tak właśnie potoczyła się gra. Przegrywaliśmy, musieliśmy iść do przodu, naciskać, kryć, strzelić gola, ale nic z tego nie widzieliśmy: żadnych zmian, żadnej szybkości, zupełnie nic. W pierwszym meczu w pierwszej połowie drużyna grała tak, jak powinna grać w Turcji.
- Jak myślisz, jaka powinna być przyszłość Lucescu w klubie?
- To pytanie nie do mnie. Są menadżerowie klubów, prezes Dynama decyduje o wszystkim. O wszystkim, co dzieje się wewnątrz klubu, powinien decydować bezpośrednio zarząd Dynama. Dlatego zarząd zdecyduje, czy Mister zostanie, czy nie.
- Czego brakuje Dynamo, aby zacząć osiągać pozytywne wyniki?
- Brakuje stabilności. Drużyna dużo przegrywa, wyniki są różne. Zawodnicy takiej drużyny nie mogą wygrać jednego meczu, a drugiego przegrać. Selekcja zawodników jest dobra, więc myślę, że powinna być stabilizacja. Tutaj przykładem może być Buyalski. Pierwszy mecz zagrał na wysokim poziomie, a w rewanżu nie było go widać. Tak nie powinno być.
- Dynamo zagra w mistrzostwach bez jesiennych europejskich pucharów. Będzie więcej czasu, by skupić się na walce o mistrzostwo?
- Myślę, że Kijów może zrehabilitować się przed kibicami za porażkę w europejskich pucharach tylko wtedy, gdy zostanie mistrzem. Przed każdym sezonem taka drużyna jak Dynamo ma jeden cel - mistrzostwo. Dlatego oczywiście w tym sezonie Kijowianie powinni już walczyć o złoto mistrzostw Ukrainy. Co więcej, zawodnicy są dobrzy, ale wciąż są problemy ze stabilnością.