Znany dziennikarz Mykola Nesenyuk skomentował porażkę reprezentacji Ukrainy z Włochami (1-2) na swojej stronie na Facebooku.
Sto lat temu jeden z założycieli nowoczesnego biznesu reklamowego twierdził, że dzięki dobrej jakości reklamie można sprzedać zdechłego szczura z zyskiem. Przypomniała mi o tym histeria w ukraińskich mediach, które po remisie w meczu Ukraina-Anglia wezwały naszą drużynę do zwycięstwa nad Włochami. Bo oni mają kryzys, nowego trenera, kontuzjowanych liderów, a my mamy stumilionowego Mudryka, do tego Sudakowa, za którym ugania się cała Europa, Matwienkę, za którym Europa ma już dość uganiania się i innych zawodników, którzy nie są jeszcze tak wysoko oceniani. Do tego trener Rebrov, który dzięki swojemu talentowi jest w stanie stworzyć z grupy przeciętnych zawodników drużynę, która jest w stanie pokonać mistrzów Europy na ich własnym terenie.
Mecz jednak postawił wszystko na swoim miejscu. Podobnie jak łysiejący młodzieniec, który kupił drogie lekarstwo na łysienie i oczekuje, że luksusowe loki odrosną, tak i nasi kibice, karmieni przez "ekspertów-optymistów", srodze się zawiedli. Bo gdyby nie nasze szczęście, Włosi strzeliliby sześć lub osiem bramek zamiast dwóch. Ale tak się nie stało, za co chciałbym podziękować naszym oddanym piłkarzom. Poświęcenie nie zastąpi jednak umiejętności, a te są znacznie wyższe niż u Włochów.
Nasi mogli mieć jeszcze więcej szczęścia, ale co z tego? Kto bardziej zasłużył na prawo gry w europejskim finale? Panujący mistrzowie kontynentu, którzy zebrali się i wygrali pewnie, czy nasza drużyna, z której trener wycisnął maksimum. Nie wstydzimy się naszej minimalnej porażki!
Można powiedzieć, że wciąż mamy szansę - wystarczy, że w listopadzie pokonamy Włochy, a wcześniej Maltę i FYR Macedonię. Ale do tego potrzebujemy co najmniej dziesięciu piłkarzy naprawdę wysokiej klasy, a nie miernoty napompowanej reklamami. Takich piłkarzy nie mamy skąd wziąć. Ponieważ trzeba ich wychować w mistrzostwach na wysokim poziomie, a nie w tym, co mamy teraz. Skoro jeszcze nie zaczęliśmy tego procesu, to powinniśmy podziękować Włochom za wczorajszy mecz. Za to, że nie strzelili więcej niż dwóch bramek, choć mogli. Cóż, naszym chłopakom również należy podziękować. Zrobili wszystko, co mogli. Niestety, mogą zrobić tylko tyle...
Mykola Neseniuk