Ukraiński trener Dynama Batumi, Andrij Demczenko, wyjaśnił szczegóły konfliktu ze swoim byłym klubem, Diłą.
"Dila nie mógł wybaczyć trenerowi jego decyzji o pracy dla Dynama i natychmiast po pożegnaniu się z nim rozpoczął kampanię mającą na celu zdyskredytowanie ukraińskiego specjalisty.
- Andriju Anatolijowyczu, chciałbym usłyszeć twoje stanowisko w sprawie historii twoich relacji z Dilą.
- To było sześć miesięcy temu, kiedy mój poprzedni kontrakt z Dilą dobiegał końca. Po pierwszym roku byłem zadowolony ze wszystkiego. Wyszedłem z propozycją do zarządu: "Czy chcecie, abym podpisał kontrakt 1+1, ale liczba nieznacznie się zmieni?". Powiedzieli, że nie mają nic przeciwko. Będziemy pracować przez kolejny rok na starej stawce, a ja wyszedłem im naprzeciw. To była drobna kwestia zwiększenia mojej pensji o jeden punkt, a ja ponownie podpisałbym kontrakt z Dilą na dwa lata. Nie zgodzili się na to.
Wtedy kontrakt wygasł. Otrzymałem ofertę z pensją trzy razy wyższą niż zarabiałem w Gruzji. Poinformowałem Dilu, że odchodzę z klubu, ponieważ celują w mistrzostwo. Liczby są do zaakceptowania. Po prostu musiałbym wyjechać do Azji za dobrą pensję. Powiedzieli mi: "Andrii, możesz zostać na kolejny rok na naszych warunkach jako brat?". Nawet mnie nie zapytali, czego chcę i jak widzę tę sytuację.
- Jak cię przekonali?
- Wyraźnie powiedzieli mi, że podniosą mi pensję o 1000 dolarów i to wszystko, co mogą zrobić: "Ale jeśli chcesz, wpiszemy do twojego kontraktu klauzulę, która pozwoli ci wykupić kontrakt po europejskich pucharach. Dostaniesz lepszą ofertę i będziesz mógł wykupić swój kontrakt za $25,000". Zaproponowali mi to, ponieważ zgodziłem się na 3-4 razy niższą pensję niż mi zaoferowano. Zgodziłem się na te warunki, ponieważ włożyłem serce i duszę w ten zespół i chciałem osiągnąć coś w Europie.
Błagali mnie ze łzami w oczach: "Andrey, nie możemy zaoferować ci więcej". To była sytuacja, w której powiedzieli mi w kategoryczny sposób, czy powinienem się zgodzić, czy nie. Moja rodzina czuje się w Gruzji bardzo dobrze. Moje dziecko poszło do szkoły, więc musiałem zaakceptować warunki Dili i kontynuować pracę.
- Do jakich krajów azjatyckich zostałeś zaproszony?
- Kazachstan, Uzbekistan, Chiny. Były to kluby, które stawiały sobie poważne cele zarówno w lidze, jak i rozgrywkach europejskich. Z Uzbekistanem i Chinami rozmawialiśmy o udziale w Lidze Mistrzów AFC. Komponent finansowy i poziom wyposażenia były na najwyższym poziomie. Oferowane warunki były dobre. Chciałem coś udowodnić z Dilą. Włożyłem w ten klub serce i duszę. W poprzednich dwóch latach nie udało nam się nic osiągnąć w Europie. Co więcej, zespół był dobry. Dobrze ich nauczyłem i dobrze nam się razem pracowało.
Tego lata dobrze spisaliśmy się w europejskich pucharach. Zarobiliśmy dwa miliony euro, co jest bardzo dużym osiągnięciem dla Gruzji. Ceny zawodników wzrosły. "Dila sprzedał Gale'a za milion euro do Rapidu. Kovtalyuk został zaproszony do Połtawy.
"Po wyeliminowaniu Dili z eliminacji Ligi Konferencyjnej otrzymałem ofertę z Dynama Batumi i skorzystałem z tego, co mieli zapisane w kontrakcie. Wykupiłem swój kontrakt za 25 tysięcy, by dołączyć do klubu, który walczy o mistrzostwo. Tak to się naprawdę stało.
- Dlaczego w meczach Dili przeciwko tobie jest tyle czarnego charakteru?
- "Dila chce przekręcić tę sytuację i sprawić, by wyglądało na to, że jestem złym facetem z powodu ich chciwości. Aby uzasadnić fanom, dlaczego nie mogli zatrzymać Demczenki. Po prostu zmarnowali swój czas, a potem, kiedy otrzymałem ofertę, zaczęli pisać do ludzi i manipulować ich opinią, że Demczenko odszedł z powodu pieniędzy.
- A co zaoferowali w zamian?
- Powiedzieli, że są gotowi zaoferować 10 000 dolarów. Kiedy byłem już w trakcie negocjacji z Dynamem Batumi, zaoferowali mi 8 tysięcy nie za sześć miesięcy, ale za półtora roku. Rozumiesz, co mam na myśli? To nie było częścią moich planów.
Od razu chcę powiedzieć, że ludzie wyrywają pewne sformułowania z kontekstu i chcą przekonać, że Demczenko jest zły. Zaczęli się ruszać, zdając sobie sprawę, że mogę wykorzystać klauzulę w kontrakcie. Gdyby powiedzieli: "Andrij, proszę sfinalizuj tę sytuację i będziemy rozmawiać dalej". Wciąż modne było uważanie, że za wyniki, które przyniosłem drużynie, podniosłem wartość zawodników. Aby podnieść pensje i doprowadzić drużynę do końca sezonu. To zrozumiałe. Ale nie zamierzałem podpisywać kontraktu na kolejny rok. Nie. Mówisz ludziom, że oferowałeś kontrakt na półtora roku nie za 10 tysięcy, ale za 8, ale on odmówił.
- Co stało się później?
- Poważnie zacząłem rozważać opcję z Dynamem Batumi, które ma mistrzostwo jako pierwszą klauzulę w swoim kontrakcie. Oni w ogóle nie biorą pod uwagę drugiego czy trzeciego miejsca! Możemy kupować zawodników, wypożyczać piłkarzy w przedziale 10-15 tysięcy dolarów. Chcemy grać w Lidze Mistrzów.
Przerosłem Dilu. Stałem się silniejszy, muszę iść dalej, a oni próbują skierować swoją chciwość w moją stronę. Chcą pokazać, że Andrij jest zły. Nie jest! Andriej nie jest zły. Andriej dorósł i chce iść dalej.
- Twój wybór jest ogólnie zrozumiały, zwłaszcza gdy dzwoni do ciebie lider mistrzostw.
- Dokładnie tak! W rozmowie z tymi ludźmi powiedziałem, że negocjowałem z Dynamem Batumi, a oni powiedzieli mi, że zaakceptowali moje stanowisko. Podziękowali mi za moją pracę. Ludzie mówią jedno, a potem robią coś zupełnie innego. Zrzucają winę za swoje błędy na innych.
Naprawdę zbudowałem drużynę, która jest szanowana w Gruzji i gra dobrej jakości futbol. Zrobiłem markę z Dili, wszystko było w porządku w słowach. Przegrali z Dynamem Tbilisi 0-3 i zaczęli obrzucać mnie błotem przed meczem z Batumi. Ludzie w maskach zaczęli rzucać dolarami.
- Czy rozstałeś się z zawodnikami i kibicami Dili na dobrych warunkach?
- Mam świetne relacje z zawodnikami i trenerami. Przed podpisaniem kontraktu z Dynamem Batumi zebrałem drużynę i powiedziałem: "Negocjuję, żebyście nie czytali spekulacji w Internecie. Życzę wszystkim wszystkiego dobrego. Przebyliśmy razem długą drogę".
Zrozumieli moją decyzję. Wszyscy mnie wspierali i nawet po tym meczu serdecznie się pozdrawialiśmy.
Mam czyste sumienie przed zawodnikami, kibicami, sztabem trenerskim. Pracowałem uczciwie. Nawet jeśli za marne grosze, wykonywałem swoją pracę w dobrej wierze. Żadna osoba nie powiedziała w moim kierunku ani jednego przykrego słowa. Wszyscy wspierają mnie w mojej decyzji. Widzę tylko niechęć ze strony kierownictwa.
Zarząd Dila obiecał mi, że ureguluje wszystkie kwestie płacowe, w tym premie za Puchar Europy. Kiedy przyszedł czas zapłaty, nikt nic nie zrobił.
- Ile są ci winni?
- Około 15 tysięcy dolarów. Zapytałem ich: "Dlaczego mi nie zapłacili?". Odpowiedzieli mi: "Nie ma pieniędzy, przykro mi". Pieniądze europejskie przychodzą po tym, jak weźmiesz udział w programie i plus odcinki wypłat, które przepracowałem. Powiedzieli: "Wypełnimy wszystko przed tobą". Kiedy nadszedł czas wypłaty, pieniędzy nie było. To było to, co mnie uderzyło.
Potem przyszły rozmowy kwalifikacyjne i zaczęli rzucać we mnie dolarami. Zostałem z tym klubem w moim sercu, ale nie mam ciepłych uczuć w moim sercu z ich zarządem.
Mogę opowiedzieć inną historię. W kontrakcie miałem zapisane, że należy mi się 3% opłaty transferowej za to, że wychowałem zawodnika i klub na nim zarobił.
25 sierpnia odszedłem z Dila, a oni wstrzymali się z Gale'em do 28 sierpnia, żebym nie dostał swoich 30 tysięcy dolarów z tego miliona. Pracowałem z tą osobą przez półtora roku, włożyłem w to serce i duszę, a oni sprzedali ją w trzy dni, żeby mi nie zapłacić. To było niemęskie z ich strony. Zgodziłbym się nawet na 15, ale zwlekają, dopóki nie pojadę do Batumi.
- Czy jesteś gotowy szukać sprawiedliwości w sądzie, jeśli nie uda ci się znaleźć kompromisu z Dilą?
- Znieważyli mnie i zaczęli publicznie obrażać. Chcę bronić swojej godności. Jeśli zachowają się wobec mnie w tak miły sposób, podejmiemy odpowiednie działania.
- Czy nadal możliwe są prowokacje przeciwko tobie ze strony Dila?
- Byłoby przyzwoicie, gdyby zakończyli konflikt, podali sobie ręce i rozstali się w miły sposób. Kiedy wszystko wokół ciebie jest w porządku, ale kiedy czujesz się źle, zdajesz sobie sprawę, kto tak naprawdę był obok ciebie.
Oleksandr Karpenko