Były zawodnik Dnipro Artem Fedetskyi wypowiedział się na temat sprawy sądowej ówczesnego właściciela klubu Ihora Kołomojskiego.
- Co sądzisz o słowach Ihora Cyhanika, który w sądzie bronił Kołomojskiego, mówiąc, że to on rozwinął futbol w Dnipro? Jeśli ty i kilku innych zawodników i pracowników Dnipro nie otrzymaliście pieniędzy, to nadal istnieją niespłacone długi.
- Słuchaj, ja już zapomniałem, że są jakieś długi. Zdaję sobie sprawę, że nie można ich zwrócić. Pamiętam pozytywne emocje podczas mojego pobytu w Dnipro - bycie częścią świetnej drużyny, świetnego zespołu. Pomimo wszystkich trudności, osiągnęliśmy świetny wynik. Nawet świetny wynik. Nie tylko w zeszłym roku, kiedy dotarliśmy do finału Ligi Europy.
Szkoda, że drużyna odeszła, że menedżer zrobił to drużynie, że zniknęła. Drużyna z taką historią... To było złe. I to jest prawdopodobnie największe wykroczenie dla mnie osobiście.
- Czy nie uważasz, że to paradoks, że to wstyd dla ciebie i innych, podczas gdy poręczyciele Kołomojskiego mówią o tym, jak bardzo wszystko rozwinął i walczył z korupcją w piłce nożnej?
- W Dnipro zauważyłem, że zawsze opowiadał się za fair play. Był przeciwny dawaniu sędziom pieniędzy, przeciwny grze w cieniu. "Dnipro zawsze grało fair. Mogę powiedzieć 100% dla piłki nożnej.
Jeśli chodzi o Tsyhanyka, to jestem wręcz zniesmaczony patrząc na niego. Miałem kilka sytuacji, kiedy nadawał na 2+2. No i takie herezje wobec piłkarzy niesie. To, że zabrał głos to mnie nie dziwi. Facet pokazał kto jest kim.