Roman Melnyk, dyrektor Dziecięco-Młodzieżowej Szkoły Sportowej Metalist 1925, skomentował dlaUVszokujący atak terrorystyczny Rosjan, który zniszczył biurowiec charkowskiego klubu.
- Roman Petrovich, co się stało z biurem Metalista 1925?
- Zostało lekko uszkodzone. Znajduje się naprzeciwko budynku, w który uderzyła rakieta. Nie jest to już biuro klubu, ale akademii dziecięcej. Często odbywałem tam spotkania z trenerami naszych dzieci, spotykałem się z rodzicami wychowanków. Miałem być w biurze o 10 rano. Rakieta przyleciała wcześniej, około siódmej.
- Jak bardzo zniszczone zostało biuro?
- Wyleciały okna i drzwi. Moje biuro jest całkowicie pokryte szkłem. Biuro można naprawić, ale sytuacja jest nieprzyjemna. Nie mamy teraz gdzie pracować.
- Czy planujesz natychmiastową naprawę biura, czy nie ma to teraz sensu, biorąc pod uwagę trudną sytuację w Charkowie?
- Zabijemy okna deskami i zobaczymy, co się stanie. Wspólnie z zarządem podejmiemy najlepszą decyzję. Okupanci coraz częściej ostrzeliwują Charków i region. Sytuacja jest dość trudna. Ale jestem pewien, że okupanci, którzy sprawiają nam kłopoty, odpłacą się z jeszcze większą siłą.
- Czy twój dom został uszkodzony?
- Nie, ale naszemu trenerowi, Viktorowi Kamarzaevowi, który mieszka w pobliżu, wyleciały okna. Ale dzięki Bogu, wszyscy przeżyli, a nieruchomość zostanie naprawiona.
Mieszkanie naszej księgowej również zostało uszkodzone - wyleciały okna i zniszczony został balkon. Mieszka ona w budynku, w którym znajduje się nasze biuro. Była wtedy w domu i była przerażona, ale żyje i ma się dobrze.
- Czy wszystko jest w porządku z RSC Metalist?
- Stadion znajduje się niecały kilometr od eksplozji. Wszystko jest tam teraz w porządku, ale jak mówimy, wszystko może się zdarzyć. Niestety, najpierw mamy przylot, a potem włącza się alarm.
- Jaka atmosfera panuje teraz w Charkowie?
- Sytuacja jest napięta, wszyscy są przygnębieni, ale ludzie nadal żyją i pracują.
- Gdzie teraz trenują dzieci z Akademii Metalist 1925?
- U-19 i główna drużyna trenują w Shchaslyve, podczas gdy akademia dziecięca trenuje w Charkowie. Wzięliśmy dokumenty od rodziców, że dzieci przychodzą na zajęcia tylko za zgodą rodziców. Dzieci wracają do Charkowa, więc muszą coś robić i właśnie nad tym pracujemy.
Oczywiście przestrzegamy wszystkich środków bezpieczeństwa: jeśli włączy się alarm, wszyscy idą do schronu. Nie ma innego wyjścia, musimy dalej żyć i pracować.
Andrii Piskun