Serhij Rebrow: "Wierzę, że jesteśmy silnym narodem"

Trener reprezentacji Ukrainy Serhii Rebrov udzielił długiego wywiaduRadiu Libertyprzed październikową sesją meczową żółto-niebieskich.

Serhiy Rebrov (fot. M. Bubenik)

- Jak dowiedziałeś się o pełnej inwazji Rosji na Ukrainę? Gdzie byłeś w tych pierwszych minutach?

- Byłem w Dubaju. Pracowałem dla Al Ain. To było bardzo nieoczekiwane dla wszystkich. Dzień wcześniej były urodziny mojej żony. A mój bliski przyjaciel, mój ojciec chrzestny, Siergiej Stachowski, był ze swoją rodziną. Pamiętam jego reakcję: to była naprawdę imponująca wiadomość. Próbowałem wrócić na Ukrainę, ale miałem kontrakt... Wszyscy staraliśmy się pomóc naszemu krajowi ze wszystkich sił.

- Czy Twoi rodzice i krewni byli w tym czasie na Ukrainie?

- Wszyscy. Wszyscy w Kijowie. Ja pochodzę z Horlivki. Na początku 2014 roku, kiedy rozpoczęła się inwazja, przeniosłem wszystkich krewnych do Kijowa. I oni tam teraz są.

- Kiedy otrzymałeś ofertę trenowania reprezentacji Ukrainy, czy wahałeś się przed podpisaniem kontraktu?

- Nie, nie wahałem się. Rzeczywiście, w tamtym czasie było dla mnie bardzo ważne, aby być z Ukraińcami, z moim narodem. Jeśli jest taka możliwość, to dla mnie, dla każdego profesjonalisty, jest to wielki zaszczyt trenować narodową reprezentację Ukrainy. Dlatego nawet nie zastanawiałem się nad tą propozycją. I co ważne: mój poprzedni kontrakt dobiegał końca i mogłem zdecydować, gdzie będę pracował.

- Kiedy byłeś już trenerem reprezentacji i po raz pierwszy przyjechałeś na Ukrainę, co zrobiło na Tobie największe wrażenie? Gdzie pojechałeś, co zobaczyłeś, może w miejscach, które zostały wyzwolone przez ukraińskie siły zbrojne?

- Przyjeżdżałem często, aż do momentu podpisania kontraktu. Miałem kilka spotkań z prezydentem Ukrainy. Byłem więc w Kijowie, byłem na Ukrainie. Kiedy przyjechałem, było wiele ataków rakietowych. Musiałem to poczuć. Cały naród żyje w takich warunkach, więc nie było to dla mnie dziwne. Zrozumiałem, dokąd zmierzam i zrozumiałem, że teraz musimy z tym żyć.

- Kiedy zostałeś trenerem reprezentacji Ukrainy, powiedziałeś, że niepokój, ciągłe ostrzały, jak trudno było Tobie i zawodnikom trenować w stanie wojny?

- Nie sądzę, żeby to było trudne. Prawdopodobnie jest to trudne dla tych bojowników, obrońców Ukrainy, którzy są teraz "na zero". To jest bardzo trudne. Musimy zrobić wszystko dla Ukrainy, starać się pomóc Ukrainie. To, co robimy, jest naprawdę bardzo ważne. I choć niestety nie możemy grać na Ukrainie, to czujemy wsparcie Ukraińców gdziekolwiek jesteśmy. Czy to w Polsce, czy, tak jak teraz, w Czechach... To wielkie wsparcie. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim. Ale to jest teraz nasze życie. Musimy to robić.

- A gdyby była możliwość, na przykład, grania na Ukrainie, ale bez kibiców, albo grania w Europie z Ukraińcami, tak jak teraz w Premier League?

- Po pierwsze, to niemożliwe. Bo nasi rywale nie pojadą grać na Ukrainę. Dlatego to rozumiemy. Dla nas bardzo ważne jest, aby grać dla naszych fanów. Pamiętam, że kiedy nie byłem nawet trenerem reprezentacji Ukrainy, wszystkie mecze reprezentacji Ukrainy na Ukrainie były wielkim wydarzeniem. Było duże zainteresowanie. I myślę, że to inne uczucie dla zawodników, kiedy wychodzą na boisko, kiedy stadion jest pełny, wypełniony stadion na Ukrainie.

- Wiadomo, że pomagasz Fundacji Trybuny Bohaterów. Z tego, co wiemy, ten fundusz pomaga rodzinom zmarłych kibiców, którzy zginęli na wojnie. Dlaczego jest to dla Ciebie ważne? Dlaczego w ogóle ważne jest wspieranie takich fundacji? I czy pomagasz komuś jeszcze, może jakimś jednostkom Sił Zbrojnych?

- Pomagam bardzo dużo. Nie rozgłaszam tego. Myślę, że teraz robią to wszyscy, nie tylko piłkarze. Wiem, że piłkarze, którzy grali za granicą, rozmawiałem z nimi wszystkimi, bardzo pomagają siłom zbrojnym i wolontariuszom. Myślę, że to teraz bardzo ważna rzecz. Nasi ludzie potrzebują pomocy. Nie tylko żołnierze, ale także ludzie, którzy ucierpieli z powodu rosyjskiej agresji. Dlatego robimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc naszym ludziom, aby pomóc Siłom Zbrojnym Ukrainy. I od pierwszego dnia, gdy tylko ktoś się do mnie zwróci, staram się pomóc.

- Czy miał Pan czas, aby osobiście udać się na linię frontu i porozmawiać z ludźmi?

- Tak, byłem bliżej, rozmawiałem z żołnierzami. Myślę, że to bardzo ważne, aby wspierać walczących i ludzi, którzy ucierpieli.

- Niedawno UEFA zezwoliła rosyjskim drużynom U-17 na udział w międzynarodowych rozgrywkach. Kilka krajów natychmiast zaprotestowało przeciwko temu. Co sądzisz o tej decyzji UEFA i ogólnie o frazie, którą rosyjskie media czasami lubią używać w tym kontekście, takiej jak "sport jest poza polityką"?

- Chcę przypomnieć pierwsze dni wojny, kiedy rosyjscy sportowcy wciąż brali udział w najważniejszych zawodach. I pamiętam niektóre zawody, gdzie zostali złapani przez kamerę, czasami na podium, a niektórzy z nich wyszli ze swastyką "Z". Więc teraz może być tak samo. Nie ma znaczenia w jakim wieku. Toczy się wojna. I myślę, że ta decyzja jest bardzo niezrozumiała dla nas i dla całej Europy. Ale taka jest decyzja UEFA. Będziemy się od niej odwoływać. Jest już wiele krajów, które już odmówiły, a inne odmówią. Ponieważ nie jest to właściwe postępowanie. Jeśli pokażemy, ile dzieci ucierpiało z powodu rasistowskiej agresji, a oni teraz mówią o dzieciach (dopuścili rosyjskie drużyny poniżej 17. roku życia - red.), to jest to imponująca liczba.

- Strona rosyjska twierdzi, że sport, podobnie jak kultura, nie powinien być utożsamiany z polityką. Dlaczego jest dla ciebie ważne, że sport nie może istnieć bez polityki?

- Uważam, że sport to polityka. Wiele osób na świecie i w Europie zna i szanuje ludzi, którzy zdobyli szacunek w sporcie. Dlatego te nazwiska są słyszane. I nie wiem, kto jest bardziej popularny - politycy czy sportowcy, którzy zrobili coś dla swojego kraju. Nigdy nie powiedziałem, że sport jest poza polityką. To bardzo ważne, że kiedy trwa wojna, nie ma sportu poza polityką. Wszyscy muszą się zjednoczyć i przeciwstawić agresorowi.

- W 2008 roku grałeś dla rosyjskiego klubu Rubin. Czy po inwazji na pełną skalę, a może po 2014 roku, któryś z twoich kolegów z drużyny z tego klubu, a może twoi przyjaciele z Rosji, pisali lub dzwonili do ciebie w sprawie inwazji Rosji na Ukrainę?

- Nie, nie w tej sprawie. Było kilka telefonów. Tak, mamy pewną komunikację. Ale jeśli ktoś do mnie pisze, nie mam ochoty... Nawet jeśli nie mam nic złego do powiedzenia na temat tej osoby, nie mam ochoty w ogóle rozmawiać. Dlatego w ogóle nie odbieram telefonów ani SMS-ów, ignoruję je.

- Anatolij Tymoszczuk, twój były kolega z reprezentacji Ukrainy. Obecnie mieszka w Rosji i pracuje dla rosyjskiego klubu Zenit. O ile nam wiadomo, nigdy nie wypowiadał się na temat inwazji od jej rozpoczęcia. Jak możesz skomentować jego stanowisko? A gdybyś miał teraz okazję z nim porozmawiać, co byś mu powiedział?

- Nic bym nie powiedział. Jak już mówiłem, nie mam ochoty rozmawiać z takimi ludźmi. Teraz jest wojna. Dlatego każdy musi zdecydować, gdzie jest: czy jest z Ukrainą, czy jest tam, z rasistami? Nie można być pośrodku, jestem neutralny, jestem poza polityką. Teraz nie ma czegoś takiego. Tymoszczuk wybrał drugą stronę. I nie mam ochoty o tym rozmawiać. Ilu ludzi ucierpiało, dzieci, ilu ludzi opuściło Ukrainę z powodu rasistów. Teraz, jak powiedziałem, nie ma środka. Musisz zdecydować, gdzie jesteś. On zdecydował, że tam jest.

- Czy można jakoś zrozumieć jego działania i podobne działania takich ludzi?

- To jest jego życie. Nawet się nad tym nie zastanawiam. Rozumiem, że kiedyś był wielkim nazwiskiem w futbolu. Ale teraz to nazwisko nic dla mnie nie znaczy.

- Sam pochodzisz z Horlivki. Już o tym wspominałeś. To (historycznie) region rosyjskojęzyczny. Zwykle wcześniej mówiłeś publicznie więcej po rosyjsku. Teraz przeszedłeś na ukraiński. Wszystkie publiczne konferencje prasowe. Teraz mówimy po ukraińsku. Czy trudno było ci dokonać tego przejścia? I czy mówisz po ukraińsku w szatni z chłopakami?

- Myślę, że przejście na ukraiński jest dość trudne dla każdego. Ale wcześniej mówiłem po ukraińsku. Ale wszyscy obok mnie mówili po rosyjsku, więc jakoś... Jeśli ktoś mówił do mnie po ukraińsku, przechodziłem na ukraiński. W szatni? Tak, komunikujemy się. Dajemy wskazówki po ukraińsku. Czasami jakieś konkretne... 90% języka to ukraiński w szatni i na wszystkich spotkaniach.

- Czy masz jakichś przyjaciół lub krewnych w Horlivce, którzy nadal żyją pod okupacją?

- Przyjaciół moich rodziców. Tak, czasami się komunikują. Ale ja nie mam tam żadnych przyjaciół. A po 2013 roku, a nawet przed 2014 rokiem, poza moimi rodzicami, z nikim się tam nie kontaktowałem.

- W 1999 roku Ukraina była w tej samej grupie z Rosją w eliminacjach do Euro 2020. Jak ważne były wtedy te mecze z dzisiejszej perspektywy?

- Zawsze mają fundamentalne znaczenie. Wszystkie mecze pomiędzy Dynamem i Spartakiem czy Ukrainą i Rosją były fundamentalne. Ale pamiętam emocje, które tam były i to Rosjanie stworzyli te emocje. Pamiętam ten mecz, kiedy graliśmy, kiedy Andrij Szewczenko strzelił gola pod koniec, a Rosjanie stworzyli ten szum. Kiedy graliśmy w Kijowie, na Ukrainie, wszyscy czekali na ten mecz, ale jakoś Ukraińcy mieli inne nastawienie. Szanowaliśmy ich. Ale tak, staraliśmy się wygrać ten mecz, ponieważ wierzyliśmy, że Ukraina jest silniejsza.

- Nie było więc żadnej specjalnej konfrontacji...?

- Jest coś historycznego w każdej konfrontacji między Rosją a Ukrainą. Ale nikt nie przypuszczał, że może dojść do takiego poziomu, do poziomu wojny.

- Jak widzisz rozwój ukraińskiego futbolu po zakończeniu wojny, w porównaniu do stanu, w jakim znajduje się teraz? Jak może się rozwijać? A jeśli wojna potrwa, być może jeszcze przez kilka lat, czy nie doprowadzi to do tego, że ukraińska Premier League i ukraińska piłka nożna w ogóle pójdą w dół?

- Nie, nie sądzę. Wierzę, że Ukraińcy są bardzo silnym narodem. Nawet teraz niektórzy mówią, że liga jest bardzo słaba. Jeśli mistrzostwa są słabe, to dlaczego kluby grają wystarczająco dobrze w Europie? Jeśli mistrzostwa są słabe, to dlaczego kluby grają wystarczająco dobrze w Europie, dlaczego Szachtar wygrywa Ligę Mistrzów, dlaczego Zorya wygrywa Ligę Konferencyjną? Wierzę, że jesteśmy silnym narodem. Tak, jest bardzo duży odpływ zawodników z Europy z ukraińskich mistrzostw, ale to wielka szansa dla młodych ukraińskich zawodników, którzy teraz mają szansę wyrobić sobie markę. I myślę, że mamy bardzo interesujące mistrzostwa. Zawsze je śledzę, ponieważ jestem trenerem reprezentacji narodowej i ponieważ są naprawdę interesujące.

- Czy myślisz, że po zwycięstwie Ukrainy, ukraiński futbol będzie w stanie powrócić do tego samego poziomu, przynajmniej do poziomu , na którym był?

- Jestem pewien, że tak. Nawet wyższy. Najpierw musi skończyć się wojna. Potem wszystko inne. Jestem pewien, że wszystko odzyskamy. A nasze mistrzostwa będą o wiele lepsze.

Serhii Stetsenko

0 комментариев
Najlepszy komentarz
  • CAPA CAPA(LETKORAT) - Эксперт
    13.10.2023 15:51
    Перемоги Українському Народові в війні з рашиськими окупантами і Перемог футболістам збірної України.
    • 6
Komentarz