Były pomocnik Dynama Mykola Moroziuk przypomniał, że kiedyś nie chciał przedłużać umowy ze stołecznym klubem, ale prezes Bilo-Syni Igor Surkis przechytrzył go.
"Kiedy byłem na wypożyczeniu w Obolonie, pozostał mi rok kontraktu z Dynamem i odmówiłem podpisania nowego. Surkis nie chciał mnie puścić na roczne wypożyczenie, a ja chciałem odejść do innego zespołu na pełnoprawnych zasadach. Przekonywaliśmy go (Surkisa) przez długi czas. Nawet Maksimov prosił, żeby mniepuścić" - powiedział Moroziuk.
Moroziuk ukrywał się przed Igorem Surkisem przez trzy miesiące, nie odbierając telefonów, ale nie udało mu się uciec przed szefem Dynama. Pewnego razu Mykola zdecydował się pójść incognito na stadion i obejrzeć mecz "biało-niebieskich", gdzie został "spalony".
"Jestem wbrudnym mundurze, prosto z treningu, nie wyprany, przyjeżdżam do Dynama, parkuję, idę do kasy, biorę bilet i wsiadam do samochodu. Widzę strażników stojących wokół mojego samochodu. I tylko taki palec - Igor Michajłowicz mówi: "Do mojego biura". To wszystko, nie ma dokąd pójść.
On mówi: "Jaką chcesz pensję? Zróbmy tak: daję ci kartkę papieru i daję ci kartkę papieru, piszemy dwie kwoty: kto ma więcej, zgadzamy się na tę". Pomyślałem: lepiej napisać więcej niż mniej. Napisałem i okazało się, że jest więcej. Powiedział: "Czy to w porządku?". - "Tak."Podpisałem i wyszedłem w szoku" - powiedział Moroziuk.
Ще коли він грав в Туреччині, то сказав в вью, що то все туфта журналюгів, вони живуть щасливою сім'єю і все у них норм