David Ornstein z The Athletic wypowiedział się na temat tego, co może oznaczać dla Chelsea i Manchesteru City odebranie Evertonowi 10 punktów w klasyfikacji Premier League.
"Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że te sprawy nie są takie same. Zarówno zarzuty Manchesteru City, jak i Chelsea różnią się od pojedynczego zarzutu Evertonu.
Możemy powiedzieć, że sprawa Evertonu była dość prosta, w tym sensie, że uważa się, że naruszyli dopuszczalne limity strat finansowych. Współpracowali również z Premier League i zasadniczo podnieśli ręce i przyznali, że doszło do naruszenia, chociaż nie ma zgody co do tego, jak duże było to naruszenie.
Nie powiedziano nam, co się dzieje [w sprawie City]. Wiele z tych zarzutów powtarza się z sezonu na sezon, więc niekoniecznie jest to 115 zarzutów. Liczba ta jest niższa. "City kwestionuje i zdecydowanie zaprzecza zarzutom, więc nie ma gwarancji, że obie sprawy zostaną potraktowane w ten sam sposób.
W przypadku City, a zwłaszcza Chelsea, to jak porównywanie jabłek i gruszek. "To, co było interesujące w oświadczeniu Evertonu, to fakt, że zamierzają śledzić sprawy przeciwko innym klubom i myślę, że będzie to duża historia.
Premier League i władze będą pod coraz większą presją, aby zająć się tymi sprawami, aby zapewnić integralność rozgrywek w przyszłości, uczciwość i równe szanse dla wszystkich" - powiedział dziennikarz.
Ornstein zasugerował również, że 2024 może być "decydującym rokiem" w sprawie City, choć dodał, że nie ma oficjalnych informacji na temat tego, kiedy sprawa zostanie rozpatrzona.
Warto zauważyć, że City stanęło w obliczu 115 zarzutów naruszenia zasad Premier League, głównie związanych z finansami klubu. Chelsea jest przedmiotem dochodzenia w związku z domniemanymi tajnymi płatnościami transferowymi dokonywanymi przez klub pod rządami Romana Abramowicza.