Były trener Minaju Wołodymyr Szaran skomentował swoją rezygnację z pracy w zakarpackim klubie, ocenił przyczyny niepowodzeń drużyny w tym sezonie i podzielił się swoimi najbliższymi planami.
"Decyzja o zakończeniu współpracy była wspólna z zarządem klubu. Zarówno zarząd klubu, jak i ja zastanawialiśmy się nad tym po meczu u siebie z Obolonem, w którym przegraliśmy 0:1. W tamtym czasie nie było żadnego wyniku i z niecierpliwością czekaliśmy na mecz z Brewers, myśląc, że możemy ich pokonać. Tak więc nasz sztab trenerski, który ma wystarczające doświadczenie, rozumiał wszystko doskonale. Zarząd również myślał o zakończeniu naszej współpracy.
Jeśli mówimy o przyczynach niepowodzeń drużyny, wszystko jest złożone. Poza sezonem powiedziałem, że musimy zwiększyć budżet, a prezydent klubu to zrobił. Jednak kluby, które dołączyły do Premier League, miały inną jakość - pod względem zawodników, budżetu i infrastruktury. I doskonale rozumiałem, że naszą jedyną szansą było rozegranie meczów przejściowych. Co więcej, byłem tego pewien w siedemdziesięciu procentach. Ale mimo to wciąż mieliśmy nadzieję, że uda nam się dobrze zaprezentować drugi sezon z rzędu. Jednak niestety, my, trenerzy i ludzie zaangażowani w transfery trochę zawiedliśmy. Nie mogę powiedzieć, że udało nam się wzmocnić zespół. Latem z Minaj odeszli zawodnicy, którzy nie byli gorsi od tych, których pozyskaliśmy w ich miejsce. To oczywiście wina głównego trenera i osób odpowiedzialnych za sprawy transferowe. Jeśli chodzi o przygotowanie, to mieliśmy wszystko na dobrym poziomie. Jeśli chodzi o finansowanie, to nie mogę powiedzieć nic złego, bo nam płacono. Oczywiste jest, że czasami zdarzały się małe opóźnienia, ale biorąc pod uwagę trudne czasy, nie były one czymś szczególnym. Rozumieliśmy wszystko i nie jest to bynajmniej główny powód, dla którego Minaj zajmuje szesnaste miejsce bez ani jednej wygranej. Jeśli chodzi o mikroklimat w zespole, to był on całkiem normalny. Oczywiście czasami zdarzało się, że ja jako trener nie wytrzymywałem i to podnosiło temperaturę w szatni. Ale tak dzieje się zawsze, gdy jest się pod presją psychologiczną. Będę jednak szczery: nie było żadnych konfliktów, które rzekomo spowodowały brak wyników na Minaj. Mamy dobry zespół i jestem bardzo wdzięczny naszym chłopakom za ciężką pracę i dawanie z siebie wszystkiego w każdym meczu.
W najbliższym czasie ja i moi asystenci będziemy w Użhorodzie. Musimy spakować nasze rzeczy, spakować nasze torby i przygotować się do powrotu do domu. Nie mogę powiedzieć, że wyjedziemy z podniesioną głową. Ale też się nie poddamy, bo mamy poczucie spełnienia w minionym sezonie. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Problemy, które mieliśmy w tym sezonie, to już inna historia. Choć oczywiście chcielibyśmy spisywać się lepiej. Nie żałuję jednak niczego, bo udało mi się pracować w dobrym mieście, w klubie UPL. Chciałbym więc życzyć Minajowi samych zwycięstw" - powiedział Sharan.