Obrońca Ukrainy Witalij Mykolenko analizuje występy Niebiesko-żółtych w kampanii kwalifikacyjnej do Mistrzostw Europy 2024 na łamach dzisiejszego oficjalnego programu, porównuje nadchodzący mecz z Włochami do kluczowej konfrontacji z Portugalczykami w kwalifikacjach do Euro 2020 i wyraża przekonanie, że wypełniona po brzegi BayArena poprowadzi drużynę do zwycięstwa nad czołowym przeciwnikiem.
- Vitalii, reprezentacja Ukrainy rozegra decydujący mecz w eliminacjach do Mistrzostw Europy 2024, które Niebiesko-żółci rozgrywają na bardzo przyzwoitym poziomie. Tak naprawdę przed meczem finałowym wszystko zależy od naszej drużyny. Czy będzie ona w stanie rywalizować w kontynentalnym czempionacie?
- Cały czas jesteśmy w grze. To jest dla nas najważniejsze. Na poprzednim zgrupowaniu rozmawialiśmy z trenerem głównym i powiedział, że kiedy wylosowano naszą grupę, to nikt nawet nie spodziewał się, że do ostatniego meczu będziemy walczyć o Euro 2024. Myślę, że jeśli jesteśmy w grze do ostatniego meczu i wszystko jest w naszych rękach, to w poprzednich siedmiu meczach spisaliśmy się całkiem nieźle.
- Czy reprezentacja Ukrainy stała się silniejsza od pierwszego spotkania z Włochami ?
- To pokaże dopiero mecz. Mogę tylko powiedzieć, że zagraliśmy drugi mecz na obozie treningowym, drugi mecz z topową drużyną. To było trudne nie tyle fizycznie, co psychicznie. Ponadto graliśmy na San Siro. Staramy się dać z siebie wszystko w każdym meczu. Z Włochami też nam nie szło i pokazują to statystyki. Ale kiedy grasz drugi mecz na tym poziomie, jest to trochę trudne.
- Teraz włoska drużyna zagra drugi mecz z rzędu. Myślisz, że to przewaga żółto-niebieskich?
- Myślę, że tak. Ale ta przewaga jest na papierze. Zobaczymy, jak sprawy potoczą się na boisku.
- Jakie było twoje wrażenie na temat reprezentacji Włoch we wrześniowym meczu, biorąc pod uwagę ich plan gry i taktykę na mecz?
- Włosi atakowali nasze strefy bardzo agresywnie i dużą liczbą zawodników. Kiedy to robili, tworzyli przestrzeń na flankach, dzięki czemu mogli łatwiej przyspieszyć swoje ataki. To tyle, jeśli mówimy o grze z mojej pozycji.
- Jak oceniasz nasz skład przed starciem z Półwyspem Apenińskim ?
- Kilku ważnych zawodników nie może pomóc naszej drużynie. Kapitan Andrii Yarmolenko wraca do zdrowia po kontuzji, a Serhii Kryvtsov nie znalazł się w kadrze. I tak... Wszyscy są w trakcie sezonu, prawie wszyscy regularnie trenują. To bardzo ważne, gdy zawodnik gra i przychodzi do reprezentacji z praktyką meczową.
- Niestety, reprezentacja Ukrainy nie ma tak dużego wyboru zawodników jak Włosi. Wydaje się jednak, że ci, którzy obecnie trenują, mogą stworzyć siłę uderzeniową. Prawda?
- Trener główny wybrał i powołał zawodników do kadry. Jego zdaniem są to najlepsi ukraińscy zawodnicy. Nie mogę tego komentować. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby osiągnąć wymagany wynik.
- Przed naszym pierwszym spotkaniem z reprezentacją Włoch doszło do zmiany trenera - Roberto Mancini zastąpił Luciano Spallettiego. Czy takie rotacje trenerskie mogą mieć wpływ podczas długich kampanii turniejowych?
- Zasadniczo ma to wpływ. Pierwsze mecze pod wodzą nowych trenerów gra się z większymi emocjami.
- Czy włoska drużyna pod wodzą Spallettiego zmieniła się w jakikolwiek sposób w porównaniu do tego, co było pod wodzą Manciniego?
- Szczerze mówiąc, nie oglądałem Włochów przed naszym wrześniowym spotkaniem. Nieczęsto mam czas na oglądanie piłki nożnej. Oczywiście, jeśli przygotowuję się do meczu, oglądam przeciwników. Czasami mogę też obejrzeć Ligę Mistrzów.
- Angielski futbol znasz lepiej, gra sz w nim. Podobno przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji rozmawiałeś z kolegami z Evertonu. Co sądzą o szansach Ukrainy w tej grupie?
- Dla mnie to już dobrze, że chłopaki wiedzą z kim gramy i jaka jest nasza sytuacja w grupie. Powiedzieli, że ten mecz jest jak finał. A w finale wszystko się zdarza, każda drużyna może wygrać.
- Reprezentacja Ukrainy grała z wieloma czołowymi drużynami. Ukraińcy, na przykład, pokonali Anglików, ale z Włochami osiągnęli maksymalny remis. Jak możemy osiągnąć historyczny wynik?
- Kiedyś graliśmy z Portugalią o wyjście z grupy. Jeśli wygrywaliśmy, jechaliśmy na Euro. Portugalczycy byli wówczas aktualnymi mistrzami Europy. Myślę, że zagraliśmy wtedy bardzo dobrze. Taras Stepanenko dostał czerwoną kartkę i gra trochę się zmieniła, ale i tak przetrwaliśmy w ostatnich minutach. Mam nadzieję, że ten mecz będzie miał podobny wynik.
- Teraz trafiłeś do reprezentacji po serii dwóch goli dla Evertonu. Czy kibice są tym zachwyceni, a ty jesteś w dobrym nastroju?
- Zobaczymy jak będzie w następnym meczu. Mam nadzieję, że będę w nastroju (uśmiech). Przygotowuję się do tego meczu roboczo i spokojnie. Do takich meczów trzeba podchodzić z chłodnym umysłem. Jeśli lecisz gdzieś w przestworza, to może ci to spłatać okrutnego figla.
- Oczywiście ważne jest, aby obrońca był niezawodny z tyłu, ale najwyraźniej zarówno w reprezentacji, jak i w Evertonie trenerzy każą ci włączać się do ataków i zagrażać bramce przeciwnika
- W reprezentacji i w klubie moje funkcje są różne. W niektórych meczach muszę iść do przodu, w niektórych nie. Może to być niewidoczne dla kibica, który tylko ogląda piłkę nożną. Ale ja znam dokładnie swoje funkcje w każdym meczu, a one mogą być różne.
- Nasz mecz z Włochami odbędzie się na BayArena w Leverkusen. Miałeś już okazję grać na tym stadionie?
- Nie, nie miałem. W Niemczech grałem tylko na Allianz Arena w Monachium.
- Czy spodziewasz się kompletu publiczności, tak jak to było podczas meczu Ukraina-Anglia we Wrocławiu?
- Jestem pewien, że będzie komplet publiczności! Wszyscy będą nam kibicować. To bardzo ważne dla zawodników, bo gramy dla naszego kraju, dla naszych kibiców. Jestem pewien, że jak zawsze będą nas gorąco wspierać. Mam nadzieję, że razem wygramy! Ten mecz to także wielka motywacja dla naszych żołnierzy. Mówiłem już w wywiadzie dla brytyjskiej publikacji o motywacji naszych obrońców na froncie. Chłopaki, którzy mają taką możliwość, śledzą nasze mecze i często piszą do zawodników. Jeśli wygramy, mam nadzieję, że podniesiemy ich morale i motywację do dalszej ciężkiej pracy w obronie Ukrainy.