Trener Obolonu Valerii Ivashchenko opowiedział nam, jak drużynie udało się wrócić do Kijowa o czwartej nad ranem po pokonaniu korków.
- Valery Vladimirovich, jak czuje się drużyna?
- To był trudny wyjazd. Warunki nie były piłkarskie. Złapała nas śnieżyca i zaspy. Staliśmy na drodze przez około dwie godziny, ponieważ jedyna droga była całkowicie zajęta przez ciężarówki. W najlepszym wypadku jechaliśmy z prędkością 50-60 kilometrów na godzinę.
- Jak udało Ci się wjechać do Kijowa podczas godziny policyjnej?
- Musiałem stać na punkcie kontrolnym. Mieli rozkaz, by nikogo nie wpuszczać. Ale rozmawiali z nami i mówili, że jesteśmy swoimi, mieszkańcami Kijowa, którzy wracają do domu. Ich przełożeni zadzwonili do nich, zrozumieli naszą sytuację, spojrzeli na autobus i przepuścili nas.
- O 4 rano byliście na stadionie, a godzina policyjna wciąż obowiązywała?
- Tak, spędziliśmy na stadionie około godziny. A potem spokojnie wyszliśmy.
Anton TEREKHOV