Obrońca Denys Kuzyk, wychowanek Dynama Kijów, przypomniał, jak tego lata został zawodnikiem swojej obecnej drużyny, Kryvbas Kryvyi Rih, a także przypomniał niedawny mecz z Biało-Niebieskimi (2-0) w 13. kolejce obecnych mistrzostw Ukrainy.
- Jak w ogóle potoczyła się historia twoich przenosin do Kryvbasu?
- W tamtym czasie miałem ważny kontrakt z Dynamem. Miałem jechać na obóz treningowy, a tuż przed wyjazdem powiedzieli, że nie jadę. Zadzwoniłem do swojego agenta, a on zaczął szukać opcji. Po jakimś czasie otrzymałem ofertę z Kryvbasu. Zgodziłem się, ponieważ znałem kilku chłopaków z drużyny. Zapewniono mnie, że zespół ma ambitne cele. W ten sposób trafiłem do Krzywego Rogu.
- Czy poza Kryvbasem miałeś jakieś inne opcje w innych klubach?
- Pojechałem na zgrupowanie do Zoryi razem z Yatsykiem i Bolem. Przeszedłem obóz treningowy, ale coś nie wyszło. Nie udało się z Vorsklą.
- Czy Dynamo zastrzegło sobie prawo do wykupienia cię z Kryvbasu?
- Nie, nie zastrzegło. Dziś jestem pełnoprawnym zawodnikiem Kryvbasu.
- Jesteś w strukturach Dynama od 2015 roku. Czy ostatni mecz (0:2) był dla ciebie kwestią zasad?
- Być może miałem jakieś przemyślenia przed meczem. Do każdego meczu podchodzę z jak najlepszym nastawieniem, niezależnie od przeciwnika.
- Ciężko było się przygotować po wyczerpującym meczu z Polesiem (1:1)?
- Mieliśmy czas, aby zregenerować siły i odpowiednio przygotować się na Dynamo, ale nie wszystko poszło zgodnie z naszym planem.
- Czy Dynamo zaskoczyło was w jakiś sposób po zmianie trenera?
- Przygotowywaliśmy się na Dynamo, podobnie jak reszta przeciwników. Przed przerwą nie mogli nic zrobić z naszym pressingiem. Gdy wybiegliśmy na kontrę, gra zmieniła się diametralnie.
- Jak ocenisz epizod z odesłaniem Beskorovainyiego?
- Myślę, że nie było bezpośredniej czerwonej kartki. Gdybym był sędzią, dałbym żółtą i obejrzał VAR. Vanat przyjął piłkę na tablicę, przeleciał na drugą stronę i już spadał siłą bezwładności albo zdawał sobie sprawę, że przegrywa ten epizod. To było coś takiego.
- Czy po meczu zamieniłeś słowo ze swoimi byłymi kolegami z drużyny?
- Przeszliśmy razem długą drogę, utrzymujemy przyjazne stosunki. Przed meczem rozmawialiśmy z Dyachukiem, Vanatem, Brazhko. Po meczu nastrój nie był już taki sam (uśmiech).
- Powiedz nam, jak chłopak z Podwołoczysk trafił do Dynama?
- Na turnieju w Perejasławiu Chmielnickim zobaczył mnie skaut i zaprosił do oglądania. Bardzo się z tego ucieszyłem. Trochę to trwało, zanim trafiłem do Dynama.
Oleksandr Karpenko