Znany ukraiński trener Anatolij Chantsev podzielił się swoimi wrażeniami z wczorajszej konfrontacji Zoryi z Breidablikiem w Lidze Konferencyjnej.
- Wszystko było do przewidzenia. "Breidablik jest a priori słabszy od Zoryi, a na korzyść strony ługańskiej przemawiały dodatkowe okoliczności.
- Jak to?
- Mistrzostwa Islandii zakończyły się na początku października, a przez cały ten czas zawodnicy Breidablik utrzymywali formę ze względu na trzy mecze w Lidze Konferencyjnej. Oczywiście Islandczycy nie byli w najlepszej formie. Po szybkiej bramce Guerrero i autowym golu zawodnika gości w 11. minucie losy meczu były już rozstrzygnięte. Przyjezdni myślami byli już na wakacjach, popełniając błędy w prostych sytuacjach. Gdy jednak wynik stał się przytłaczający, chcieli zdobyć bramkę prestiżową i nieco zwiększyć obroty, ale im się to nie udało. Choć obrona nominalnych gospodarzy znów nie była bez winy.
Ługańsk wygrał zasłużenie, jak to się mówi, trzaskając drzwiami na pożegnanie. Wydawało się, że pełniący obowiązki trenera Yuriy Koval wybrał optymalny skład, wykorzystując Mishneva i Michina w środku boiska.
- Jak oceniasz piłkarzy Zorii za obecną kampanię w europejskich pucharach?
- Niezadowalająco. Przynajmniej w Lidze Konferencyjnej powinni byli zakwalifikować się do następnej rundy. Myślę, że drużyna z Ługańska nie była psychologicznie przygotowana do walki w europejskich pucharach. Dlatego dali się wyprzedzić przeciwnikom, którzy nie byli lepsi pod względem przygotowania.
- Mówi się, że nieszczęście nie chodzi samo: Zorya nie radzi sobie dobrze na arenie krajowej.
- Nie chciałbym, aby tak oryginalna drużyna jak Zorya przegrała. Mimo wszystko ostatnie mecze Ługańska dają powody do nadziei, że nie dojdzie do najgorszego - odpadnięcia z UPL. Wiele będzie zależało od kolejnych decyzji zarządu klubu: kto poprowadzi Zorię na stałe, jaki będzie wektor rozwoju.