Pomocnik Zorii Wiaczesław Czurko opowiedział UPL TV o przyczynach niepowodzeń drużyny w jesiennej części sezonu.
- Jeśli przeanalizujemy wszystko od początku, to wszystko zaczęło się od letniego obozu treningowego. Przyszedł nowy trener, Lalatovic, a drużyna nie była w pełni wyposażona. Zawodnicy stopniowo się zgrywali. Było wielu kontuzjowanych graczy, w tym ja. Nie można zbudować dobrego domu bez fundamentów. Pierwszą rzeczą, która poszła źle, był obóz treningowy. Odeszli doświadczeni zawodnicy, których trudno zastąpić - Buletsa, Shakhov i Rusyn.
Zauważyłem, że w pierwszych dwóch meczach wciąż graliśmy na tej samej benzynie, na której zakończyliśmy ostatnie mistrzostwa. To był ten sam schemat gry. Ale od 3-4 meczu było jasne, że coś się zmienia z nowym trenerem.
Mogę powiedzieć, że dopiero teraz zaczęliśmy dochodzić do siebie i nabierać rozpędu - zaczęliśmy trenować i ćwiczyć. Zaczęliśmy dużo pracować i wytrzymywać, a potem staliśmy się bardziej gotowi do gry. To bardzo ważne.
To, że zdobyliśmy brąz w zeszłym sezonie, wynikało przynajmniej z tego, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Codziennie biegaliśmy po 7-8, czasem 10 lub więcej kilometrów. Popełniliśmy kilka błędów, ale ponieważ biegaliśmy dużo, zatuszowaliśmy je.
Najwyraźniej latem myśleliśmy, że będziemy kontynuować tę ścieżkę, ponieważ robiliśmy prawie wszystko. Byliśmy jednak nieprzygotowani fizycznie. Popełniliśmy jeden błąd, drugi, straciliśmy pewność siebie, przegraliśmy raz, drugi. Myśleliśmy, że to był fuks, odzyskamy swoje. A teraz mamy to, co mamy.
Dopiero pod koniec roku, kiedy przyszedł Koval, on i Bartulovich dali nam dobre treningi, dość ciężkie. Zaczęliśmy łapać formę i to wpłynęło na grę. Gdzieś udało nam się zremisować, poczuliśmy, że mamy drużynę. Młodzi zawodnicy też zaczęli się otwierać. Staramy się zapomnieć o tym, co się stało, ponieważ nie da się tego naprawić w czasie przeszłym. Staramy się myśleć o tym, co zrobić dalej, aby ogólnie poprawić sytuację" - powiedział Churko.