Jakoś niezauważona została wiadomość, że jeśli reprezentacji Ukrainy uda się zdobyć bilet do finału play-off selekcji Euro-2024 o prawo startu w Mistrzostwach Europy (w tym celu 21 marca konieczne jest pokonanie Bośni i Hercegowiny na wyjeździe), to mecz ten odbędzie się we Wrocławiu (26 marca) na stadionie "Tarczyński Arena".
Wierzę i jestem absolutnie pewien, że jest to najbardziej poprawna i optymalna decyzja. Przede wszystkim ważne było, aby nie ciągnąć drużyny narodowej ponownie na jakiś nowy stadion w Europie: ważne jest, aby w przypadku szansy na grę w finale play-off, drużyna narodowa rozegrała taki mecz w miejscu, w którym grała już przynajmniej raz - taki stadion będzie przynajmniej trochę bardziej znany drużynie niż jakikolwiek inny.
I pożądane jest, aby był to taki stadion, na którym reprezentacja Ukrainy grała w ramach obecnych kwalifikacji do Euro, które można uznać za udane w kontekście wyników meczów "domowych" (brak porażek, remisy tylko z oczywistymi liderami - potworami grupy - Anglią i Włochami oraz tylko jedna stracona bramka).
W związku z tym typowanie wygląda następująco (w kolejności meczów):
Trnava (Ukraina - Malta - 1:0)
Wrocław (Ukraina - Anglia - 1:1)
Praga (Ukraina - Macedonia Północna - 2:0)
Leverkusen (Ukraina - Włochy - 0:0)
Pracowałem na ostatnich trzech meczach domowych reprezentacji Ukrainy w eliminacjach Euro 2024 i nie waham się powiedzieć, że pod względem wsparcia kibiców i stopnia zbliżenia atmosfery do prawdziwego meczu domowego, Wrocław jest bardzo daleko w tyle za innymi miastami/stadionami. I jestem pewien, że gdybym był również na czwartym "domowym" meczu, na którym nie byłem (Trnava), moje zdanie pozostałoby niezmienione.
Po pierwsze, stadion we Wrocławiu jest ogromny w porównaniu do innych wymienionych miast. Jego pojemność to 45 tysięcy widzów, czyli półtora lub dwa razy więcej niż pojemność innych stadionów, na których w tym roku reprezentacja Ukrainy gościła swoich przeciwników (Trnava - 19 tysięcy, Praga - 19 tysięcy, Leverkusen - 30 tysięcy).
Po drugie, bez względu na to, jak na to spojrzeć, Polska ma obecnie największą liczbę Ukraińców - jest ich tam tak wielu, że z łatwością mogą zapełnić stadion na 70 tysięcy miejsc, nie wspominając o stadionie na 45 tysięcy miejsc. I właśnie dlatego mecz Ukrainy z Anglią we Wrocławiu, pomimo imponującej pojemności stadionu, był prawdziwym "biciem piany". Do tego odpowiedni poziom wsparcia z trybun z atmosferą bardzo zbliżoną do tej, w której odbywały się mecze reprezentacji we Lwowie (zdjęcie dołączone do tego tekstu tylko częściowo oddaje energię meczu Ukraina vs Anglia we Wrocławiu).
Owszem, w Pradze i Leverkusen Ukraińcy też kibicowali, ale to absolutnie nie było to, co działo się we Wrocławiu!
Po trzecie, UEFA, która nie powinna się wstydzić i malować swojego logo w trójkolorowe barwy, ponownie nałożyła na reprezentację Ukrainy częściowy zakaz wstępu na trybuny podczas następnego meczu u siebie, ale na szczęście zakaz ten jest mierzony wartością bezwzględną ("pozostaw co najmniej 5 tysięcy niezapełnionych miejsc na trybunach"), a nie udziałem, a zatem im większa pojemność stadionu, tym mniejszy będzie efekt tych niezapełnionych miejsc. I według tego czynnika stadion we Wrocławiu również jest zdecydowanym faworytem.
W sumie to naprawdę świetnie, że dokonano takiego wyboru. Szansa na niemal pełnoprawny mecz domowy reprezentacji Ukrainy w kontekście atmosfery. Pozostaje kwestia "niewiele" - przejść Bośnię i Hercegowinę ....
Alexander POPOV