Myroslav Mazur: "Jeśli Dynamo zadzwoni do mnie w środku nocy, spakuję się i odejdę". "Dynamo jest w moim sercu"

Myroslav Mazur, wychowanek Dynama Kijów i nowy zawodnik litewskiego Żalgirisu, opowiedział o swoim nowym klubie, szwedzkim klubie Estersund, w którym spędził dwa lata, a także odpowiedział na kilka pytań dotyczących Dynama.

Miroslav Mazur

- Myroslav, dlaczego wybrałeś Żalgiris?

- Powiedziałem agentowi, że chcę się rozwijać i przejść na nowy poziom. Miałem kilka opcji, ale zdecydowaliśmy się na Żalgiris. Ten zespół będzie grał w europejskich rozgrywkach, a ja jestem zainteresowany. Obecnie przechodzę badania medyczne.

- 12 stycznia rano wszedłem na twoją stronę Transfermarkt i okazało się, że jesteś wolnym agentem bez drużyny. Czy masz już kontrakt?

- Opuściłem Östersund, podpisałem wstępny kontrakt z Żalgirisem i przybyłem na Litwę 11 stycznia wieczorem. Po badaniach lekarskich podpisałem drugą część kontraktu.

- Żalgiris zajął drugie miejsce w lidze. W jakich rozgrywkach występuje drużyna?

- W Lidze Konferencyjnej.

- Czy byłeś kapitanem w szwedzkim klubie?

- Byłem trzecim kapitanem. W Östersund był główny kapitan i dwóch, powiedzmy, zastępców kapitana.

- Na czym to polegało?

- Nie było to nic specjalnego. Kapitanowie najpierw komunikują się z drużyną, a następnie przekazują wspólną opinię trenerowi, jeśli to konieczne. Informujemy trenera o kontuzjach zawodników. Przed meczem wprowadzamy nastrój, mówiąc coś do całej drużyny. Rozruszamy drużynę.

- W Östersund jest wielu legionistów. Czy angielski był językiem roboczym w drużynie?

- Tak, był. Kiedy przyjechałem w marcu 2022 roku, na początku było trochę trudno. Ale moim najlepszym przyjacielem w drużynie był angielski bramkarz, pochodzący z Liverpoolu Andrew Mills. Bardzo pomógł mi w treningach. Kiedy odchodziłem, powiedział mi: "Twój angielski wtedy i teraz to dwie różne rzeczy".

- Czy potrafisz już komentować pomeczowe spotkania dla prasy w obcym języku?

- Tak. W Szwecji, jeśli grałeś dobrze, na przykład w pierwszej połowie, dają ci słuchawki i mikrofon w przerwie lub po meczu, a ty udzielasz wywiadu. Teraz mogę swobodnie rozmawiać. A na Litwie musiałem już komunikować się po angielsku.

- Jaki jest język roboczy w Żalgirisie?

- Trener Władimir Czeburin pochodzi z Kazachstanu, rozumie rosyjski. Ale zostałem ostrzeżony, że cała teoria, na przykład, będzie po angielsku.

- Jesteś lewonożny. Czy lewonożny środkowy obrońca to teraz deficyt na rynku?

- Być może. Agenci i trenerzy są w tym lepsi. Moim zadaniem jest wyjść na boisko i grać. Chociaż zgadzam się, że trudniej jest mi grać na prawej stronie. Nie mam tak dobrego widoku na boisko i trudno byłoby uderzać po przekątnej z dokładnością 10 na 10 moją niepracującą stopą, jak lewą.

- W Europie i nie tylko środkowi obrońcy coraz częściej proszeni są o udział w rozpoczynaniu ataków, czy to prawda?

- W Östersund w ogóle nie potrzebowali środkowego obrońcy. Ale przyjechałem do Turcji na oglądanie i wzięli mnie na pierwsze podanie. Więc od razu zacząłem grać w podstawie. Chociaż, kiedy przybyłem, byłem szóstym środkowym obrońcą w drużynie. Po pierwszym meczu zostałem włączony do składu. Jak widać, w ciągu dwóch sezonów rozegrałem 60 meczów.

Jako obrońca bardzo lubię grać podaniami. Nie lubię, gdy obrońcy po prostu strzelają do przodu. Podanie powinno być tylko zaakcentowane. To będzie piękne i będzie się liczyć.

- Myroslav, Wikipedia podaje, że masz 189 cm wzrostu. A na Transfermarkt - 194 cm. Gdzie leży prawda?

- Na Transfermarkt, gdzie mam 194 cm.

- Może Wikipedia zaczęła Cię śledzić, gdy byłeś niższy?

- Prawdopodobnie jeszcze za czasów Dynama (uśmiech).

- Czy teraz śledzisz Dynamo?

- Tak, oczywiście, oglądam każdy mecz.

- Czy wyniki drużyny zmieniły się odkąd Oleksandr Shovkovskyi został mianowany głównym trenerem?

- Podoba mi się to, że zaczęliśmy robić postępy w obronie, jest mniej błędów. Zawodnicy mają więcej pewności siebie. Co mogę powiedzieć, Shovkovskyi przyszedł i drużyna wygrała wszystkie mecze.

- Na początku sezonu środek obrony popełniał wiele błędów. Czy chciałbyś pomóc drużynie?

- Tak, przyglądałem się. Oczywiście chciałbym wrócić do Dynama, gdyby była taka możliwość, na pewno bym z niej skorzystał. Trzeba zrozumieć poziom drużyny. To jest moje mini marzenie, a jednym z nich jest gra tam, gdzie zaczynałem. Dołączyłem do Dynama, gdy miałem pięć lat. Grałem do 18 roku życia. Potem karty zostały rozdane i musiałem odejść. Ale wiesz, to żyje w twoim sercu. "Dynamo jest w moim sercu. Zawsze chciałbym wrócić, a potem zobaczyć, jak to się potoczy.

- Czytałem, że chcesz grać tylko w Europie. Co jeśli dostaniesz zaproszenie od ukraińskiego klubu?

- W tej chwili jest dla mnie tylko jeden klub na Ukrainie - Dynamo Kijów. Jeśli dostanę telefon z tego klubu w środku nocy, spakuję się i wyjadę tego samego dnia.

- Grałeś z wieloma zawodnikami w podwójnym składzie Dynama. Kogo pamiętasz bardziej niż innych?

- Shaparenko to bardzo dobry piłkarz, wyglądał świetnie przed kontuzją. Teraz wrócił i myślę, że pokaże na co go stać. To zdecydowanie zawodnik z najwyższej półki.

- Czy Shaparenko jest gotowy na nowy krok i przejście do nowych mistrzostw?

- Trudno powiedzieć. Po kontuzji musi się odnaleźć. Robi to już z meczu na mecz. Jeśli do lata odzyska dawną formę, to myślę, że latem będzie miał wiele ofert.

- Czy spodziewałeś się, że Viktor Tsygankov będzie grał tak dobrze w Hiszpanii?

- On zawsze się wyróżniał. Nawet w akademii, choć urodził się w 1997 roku, grał w drużynie rocznika 1996. Już wtedy wszyscy rozumieli, że będzie dobrym zawodnikiem. Po odejściu Yarmolenki przejął jego rolę i stał się jednym z liderów. A kiedy Witia przeszedł do Girony, mówiono, że dwudziestu Tsygankovów jest wartych jednego Mudryka. Ale Tsygankov przyszedł i zagrał od razu, spójrz na jego poziom. Nie sądzę, żeby był dużo gorszy od Mudryka.

- Czy Oleksandr Tymchyk zawsze wyróżniał się szybkością?

- Tak, zawsze. Zawsze mówiono o nim, że biegnie i nigdy nie dotyka ziemi (uśmiech).

- Widziałem, że w Szwecji nosiłeś żółto-niebieską opaskę. Jakie jest ogólne nastawienie w Szwecji do wojny na Ukrainie?

- Wiesz, zadałeś to pytanie i przyprawia mnie to o gęsią skórkę. Bardzo się cieszę, że o tym pamiętam. Ponieważ kiedy przeprowadziłem się do Östersund w marcu 2022 roku, było tu duże wsparcie. Na każdym meczu wywieszali ukraińską flagę, zawsze krzyczeli do mnie - Chwała Ukrainie! To zawsze bardzo mnie zachęcało.

Kiedy kibice spotkali mnie w mieście, wszyscy pytali mnie, jak się mają twoi rodzice, jak się ma twoja rodzina, jak ogólnie wygląda Ukraina i twoje miasto. Widzieli, że są przyjezdni, martwili się tym. Drużyna zawsze była zaniepokojona sytuacją, stali się jak moja rodzina przez te dwa lata. To było dla mnie trudne, ponieważ nie było mnie w domu przez dwa lata. Zespół pokazał mi, czym jest prawdziwe wsparcie.

- Czy kiedykolwiek miałeś jakieś oferty z rosyjskich klubów?

- Były jakieś rozmowy wcześniej, ale nie doszło do konkretów. Nigdy nie rozważałem takiej możliwości.

- Czy twoi rodzice i rodzina są teraz w Kijowie?

- Tak, w Kijowie.

- Czasami ludzie mówią, że tym, którzy nie są na Ukrainie, jest jeszcze trudniej śledzić wiadomości niż tym, którzy mieszkają w kraju. Jak to wygląda w Twoim przypadku?

- Wiesz, nie sądzę, żeby to było sprawiedliwe. Wszystkim jest teraz ciężko, wszystkim mieszkańcom Ukrainy. Mam przyjaciół, którzy są w najgorętszych miejscach i słyszę od nich, co się dzieje. Kiedy pytam ich, jak sobie radzą, odpowiadają mi. Ale kiedy pytają mnie, nie chcę nawet odpowiadać. Ponieważ rozumiem, że w tej chwili wcale tego nie potrzebują, mają inne rzeczy na głowie. Ale to naprawdę trudne psychicznie, kiedy nie widzisz swojej rodziny przez długi czas.

- W kwietniu 2022 r. powiedziałeś, że prezydent Zełenski jest mężczyzną z bardzo silnymi jądrami. Czy prawie dwa lata później zmieniłeś swoją opinię na jego temat?

- Nie, nie powiedziałbym, że tak. Nadal w niego wierzę. Wszystkim jest ciężko, jemu też. Nadal w niego wierzę.

- Prezydent Zełenski powiedział niedawno, że mężczyźni przebywający poza terytorium Ukrainy mogliby płacić podatki na Ukrainie. Co sądzisz o tym pomyśle?

- Trudno powiedzieć. Ale myślę, że to trochę za dużo. Jestem pewien, że 99% sportowców stale przekazuje darowizny na rzecz sił zbrojnych. I robią to z głębi serca, ponieważ tego chcemy. A jeśli nie jesteśmy w domu, powinniśmy przynajmniej gloryfikować nasz kraj za granicą i starać się pomagać siłom zbrojnym tak często, jak to możliwe.

Anton Terekhov

Komentarz