Były trener Dynama Kijów Mircea Lucescu krótko opisał okres swojej kariery w tym ukraińskim klubie.
- "Dynamo poprosiło mnie o pomoc i zgodziłem się przejąć ich drużynę. Pierwszy rok poszedł bardzo dobrze, wygraliśmy mistrzostwo Ukrainy, Puchar Ukrainy i Superpuchar Ukrainy. Potem w 2022 roku rozpoczęła się wojna, ale zdecydowałem się zostać, chociaż w końcu graliśmy na stadionach bez widzów, nie mogliśmy już korzystać z samolotów, a każda podróż autobusem na mecz trwała 9-10 godzin.
Kiedy wybuchła wojna, druga część mistrzostw Ukrainy nie została rozegrana, a my pojechaliśmy do Europy, gdzie rozegraliśmy kilka meczów charytatywnych w obronie pokoju. To był mój pomysł. Ogólnie rzecz biorąc, w tamtym czasie myślałem, że wojna wkrótce się skończy, że nie potrwa długo, a podczas jej trwania piłka nożna będzie odpowiedzią na potrzeby ludzi w tej sytuacji: kilka minut wolnego czasu, aby lepiej znieść straszną rzeczywistość, odwrócić uwagę od myśli o ciągłych stratach w ludziach.
W drużynie pozostało 14 zawodników, ale nie poddałem się i odbudowałem zespół, wypełniając go młodymi zawodnikami. Chciałem być przy nich w tej strasznej sytuacji. Wielu z tych graczy dorastało ze mną, są silni i jestem pewien, że będą mieli dobre kariery.
Ale kiedy bombardowania miast nasiliły się, nie mogłem już tego znieść. Moja rodzina dzwoniła do mnie codziennie, bardzo się o mnie martwili. Ostatecznie wyjechałem w listopadzie i wróciłem do Bukaresztu", powiedział Lucescu cytowany przez Il Tirreno.