Były napastnik Dynama i reprezentacji Ukrainy Roman Zozulya zaprzeczył informacjom, jakoby został agentem piłkarskim.
Roman Zozulya- Na ile prawdziwa jest informacja, że rozpocząłeś pracę agencyjną?
- Pomagam Ukraińcom, którzy chcą znaleźć pracę w Hiszpanii. Mam wiele kontaktów w Europie, a przede wszystkim w Hiszpanii. Szkoda ich nie wykorzystać, jeśli jest możliwość pomocy moim rodakom.
Ale nie pracuję jako agent. Tak naprawdę nawet nie chcę pracować jako agent. Nigdy nawet nie powiedziałem czegoś takiego. Poza tym nie mam teraz licencji agenta. I znowu, nie chcę jej teraz zdobywać. Mam nieco inne ambicje.
- Wśród zawodników, których rzekomo trzymasz pod swoimi skrzydłami, wymienia się 18-letniego bramkarza twojego byłego klubu Rayo Mahadaonda Valentina Rose i 21-letniego obrońcę Unionu Collada Vladislava Zagladko.
- Powiem tak - pomagam kilkunastu chłopakom. Robię to na zasadzie wolontariatu.
- O kim mówimy?
- Porozmawiajmy o tym z imionami i nazwiskami pod koniec zimowego okienka transferowego. Rzecz w tym, że teraz negocjujemy, a to nie jest łatwe. Jest bardzo ciężko, nawet tak bym powiedział: wiele transferów zostało przerwanych..... Ale staram się pomóc naszym chłopakom, którzy chcą znaleźć pracę w Europie.
- Jakie są twoje relacje z Alexandrem Pankovem? Mówi się, że tej zimy współpracowałeś z nim, aby znaleźć pracę dla bramkarza Lwów Karpaty Nikity Fiedotowa.
- Nie jestem pracownikiem żadnej agencji, jeśli o tym mówimy. Jednak komunikuję się z prawie wszystkimi agentami z Ukrainy. Pankov nie jest wyjątkiem. Tak, komunikuję się z Sanią. Prowadzę też dialog z Vadimem Shabliyem.
Wszystkie te agencyjne wojny o zawodników, kłótnie - to beze mnie. Z nikim się nie kłóciłem. Tym, którzy mają dobrych zawodników i zwracają się do mnie o pomoc, doradztwo, zawsze chętnie pomogę.
Viktor GLUKHENKY
