Nowy trener Zagłębia Aleksander Hatskiewicz przypomniał polskim dziennikarzom początek wojny Rosji z Ukrainą.
- "Nie można być na to przygotowanym, kto by pomyślał, że w środku Europy dojdzie do wojny między krajami, które łączyły przyjazne stosunki. Oczywiście wiadomo, że oba kraje poszły wtedy w różnych kierunkach, Ukraina w stronę Europy Zachodniej, a Rosjanie wrócili do lat 80-tych, 70-tych, a może nawet 40-tych, niestety tak się stało. Giną cywile, w tym dzieci. To, co stało się 24 lutego, jest przerażające.
Kiedy zaczęła się wojna, wcześnie rano, chyba o piątej, zobaczyliśmy pierwsze rakiety lecące w kierunku Ukrainy. Widziałem je z okna mojego mieszkania, spadały 20-30 kilometrów od Kijowa. Trudno sobie wyobrazić taką sytuację, gdy widzi się rakiety i trzęsące się okna. Pierwszy tydzień spędziliśmy na podziemnym parkingu naszego bloku. Spaliśmy w naszych samochodach. Podobnie jak wszyscy ludzie, którzy mieszkali w naszej okolicy. Trwało to przez cały tydzień. Wchodziliśmy do mieszkania tylko po to, by szybko się umyć, zrobić herbatę lub coś zjeść. Wyobraź sobie, że spędzasz 22 godziny pod ziemią i słyszysz tylko strzały. To jest horror. Broń Boże, żeby inni ludzie musieli przez to przechodzić. Nie można czuć się bezpiecznie, gdy wokół latają drony i rakiety. Z czasem ludzie nauczyli się, co robić w takiej sytuacji i jak się chronić. Nasz dom, dzięki Bogu, nie został uszkodzony.
Białoruś. Oczywiście jest już zaangażowana w tę wojnę, ponieważ udostępniła swoje terytorium do tego celu. Jeśli jakiś kraj udostępnia terytorium na wojnę przeciwko Ukrainie, musi również wypłacić odszkodowanie narodowi ukraińskiemu. Mam jednak nadzieję, że ani jeden białoruski żołnierz nie pojawi się na ukraińskiej ziemi" - powiedział Chatskevich.