Były obrońca Dynama i reprezentacji Ukrainy Yuriy Dmitrulin opowiedział o incydencie, który wydarzył się w drużynie narodowej w 1999 roku.
"Graliśmy przeciwko Armenii i wyjechaliśmy na lotnisko. Oddaliśmy bagaże i weszliśmy do samolotu. Samolot kołował już na pas startowy i zaczął nabierać prędkości. I wtedy rozległ się dźwięk przypominający eksplozję. Jak nam wyjaśniono, było to zgaśnięcie silnika. Wtedy gorące powietrze uderzyło we wlot powietrza i eksplodowało.
W kabinie wypadły maski. Wszyscy się przestraszyli i zaczęli krzyczeć: "Stój!". Każdy w zespole zareagował inaczej na tę sytuację - zdajesz sobie sprawę, że każdy ma inny próg strachu. Jeden się skurczył, inny upadł na podłogę, trzeci zaczął krzyczeć, a czwarty siedział spokojnie. Powiedzmy, że byli przerażeni. Podsumowując, bardzo nieprzyjemna sytuacja.
Silniki zostały wyłączone i wszyscy zostali wyprowadzeni z samolotu. Powiedzieli, że teraz go naprawimy i odlecimy. I wszyscy byli tak zestresowani, że "naprawimy to". Zadzwonili do Kijowa - i przysłano po nas drugi samolot.
A delegacja poszła do baru, żeby rozładować stres" - powiedział Dmitrulin.