Obrońca Dynama Kijów Vladyslav Dubinchak skomentował wygrany przez jego drużynę 1:1 wyjazdowy mecz z Veres Rivne w 20. kolejce mistrzostw Ukrainy.
- Czy mógłbyś podzielić się swoimi wrażeniami z meczu i powiedzieć nam, co wydarzyło się w rzutach karnych w ostatnich minutach?
- Od razu zauważyłem, że doszło do kontaktu i zdałem sobie sprawę, że gdyby była weryfikacja VAR, to zostałby przyznany rzut karny. Oczywiście to bardzo rozczarowujące, że przegraliśmy w ostatnich sekundach, tracąc punkty w tak ważnym dla nas meczu, który mógł pomóc nam awansować w klasyfikacji. Ale tak jak jest, idziemy dalej.
- Veres narzuciło walkę, sztuki walki - czy to też miało wpływ na końcowy wynik?
- Tak, Veres to drużyna, która gra poprzez sety i jazdę. Mecz był dla nas trudny. Pierwsza połowa i początek drugiej były dobre, a potem najwidoczniej zaczęliśmy się martwić o wynik, "usiedliśmy" z powrotem na swojej połowie boiska i pozwoliliśmy przeciwnikowi na te szopy, które ostatecznie doprowadziły do straconej bramki.
- Scenariusz dzisiejszego meczu był podobny do meczu wyjazdowego z zeszłego sezonu, kiedy to Dynamo wygrało 1-0:
- "Można powiedzieć, że mieliśmy dziś pecha.
- Veres nie siedzieli w obronie, ale też atakowali, czy można powiedzieć, że ten scenariusz gry zadecydował o szybkim golu?
- Mają dobry zespół, mają nowych zawodników na wypożyczeniach, w szczególności wzięli napastnika z Polissii, który dzisiaj strzelił gola. Teraz wszyscy grają normalny futbol, nikt nie siedzi z tyłu.
- Jakie było twoje podekscytowanie wynikiem?
- W normalnej sytuacji przejęlibyśmy kontrolę nad piłką i próbowali zepchnąć przeciwnika na jego połowę boiska. Ale tutaj usiedliśmy na własnej połowie i staraliśmy się utrzymać wynik. To było oczywiste i myślę, że wszyscy to rozumieją, ponieważ zmieniliśmy również środkowych obrońców, ponieważ wiedzieliśmy, że będzie walka na szczycie. Tak się złożyło, że nie utrzymaliśmy zwycięstwa do końca.
- Jak trudna jest dla was sytuacja w tabeli? Czy można ją jeszcze poprawić?
- Mam taką nadzieję. Po raz kolejny szkoda, że stało się to w ostatnich sekundach. Zamiast trzech punktów, które mieliśmy dziś zdobyć, z Równego wywieziemy tylko jeden, ale mam nadzieję, że nie pokrzyżuje nam to planów.