Pełniący obowiązki Żytomira "Polesia" Siergiej Sziszczenko skomentował swoją nominację.
- Cieszę się, że powierzono mi to odpowiedzialne stanowisko. Zawsze byłem maksymalnie zdeterminowany do osiągania wysokich wyników i ciągłego doskonalenia się jako zawodnik, a teraz chcę robić to samo jako trener. Istnieje pragnienie, aby stopniowo się rozwijać, aby uzyskać jeszcze większy postęp, aby pracować w UPL. I to mi się udało.
- Wcześniej byłeś za sterami "Polesia". Czy w porównaniu do poprzedniego okresu pracy w reprezentacji, teraz odczuwasz inne emocje?
- No oczywiście. Emocje są zupełnie inne. Są naprawdę fajne. I jest to całkiem naturalne, bo przez ten czas klub się rozrósł, a wraz z nim zadania, które przed nim stoją. A piłkarze w nim, poza Grycukiem, są zupełnie inni. To nie jest to "Polesie", do którego trafiłem po raz pierwszy prawie cztery lata temu. To zupełnie inny poziom niż druga czy pierwsza liga.
- Co powiedział ci prezes klubu Giennadij Butkiewicz, kiedy wróciłeś do Żytomierza?
- Życzył mi powodzenia i dobrej pracy. Skoro mnie wybrał, to znaczy, że we mnie wierzy. Mam więc nadzieję, że go nie zawiodę.
- Masz już za sobą pierwszy trening z "Polesiem". Jak przyjęli cię nowi podopieczni?
- Jak już mówiłem, czuję się świetnie. Chłopaki są dobrzy, widziałem dobre nastawienie z ich strony. Trening był dość produktywny, owocny i intensywny. Zawodnicy mieli dobry trening i myślę, że byli zadowoleni. (Uśmiech).
- Ilu zawodników z obecnego składu dobrze znasz?
- Bogdan Kushnirenko, Vasyl Hrytsuk, Denis Ndukwe - to zawodnicy, z którymi kiedyś pracowałem. I wielu innych dobrze znam, bo stale śledziłem Polesie, nie opuszczając ani jednego meczu na Centralnym Stadionie Miejskim w Żytomierzu. Dlatego dla mnie nie ma żadnych problemów w komunikacji z nimi.
- Komu zostawiłeś swoją piłkarską "gospodarkę" w "Zwiagelu"?
- Cały sztab trenerski, który ze mną pracował, pozostał. Nikt nie robi żadnych rewolucji, bo chłopaki są przyzwyczajeni do wymagań tego sztabu trenerskiego. Mykola Gibalyuk będzie szefem drużyny, a pozostali będą mu pomagać.
- Prezes "Zwiagla" wyraził nadzieję, że po tym, jak pomożesz "Polesiu", będzie czekał na twój powrót do klubu.
- (Uśmiech). Tak, czytałem jego wywiad. Cóż, niech ma nadzieję, bo to normalna rzecz. Nie spaliłem mostów, z Dmitrijem Kostjukiem jesteśmy w stałym kontakcie. Czas pokaże, jak i co będzie dalej. W międzyczasie nadal chciałbym móc pracować w "Polesiu" jak najdłużej.