Pomocnik Dynama Kijów Vladislav Kabaev udzielił długiego wywiadu na kanale YouTube VDynamo i odpowiedział na pytania fanów. Poniżej prezentujemy fragment wywiadu.
- Kilka miesięcy temu Buyalsky dał mi kilka rad podczas treningu: "nie uderzaj mocno", "najważniejsza jest celność". Kiedy zostaliśmy po treningu, zobaczyłem, że trafił osiem na dziesięć strzałów do dziewiątki. A ja trafiłem i mogę trafić trzy na dziesięć. A ostatnio podszedł do mnie i powiedział: "Myślałem, że jesteś młody - 20 czy 21 lat. Ale otworzyłem Wikipedię i zobaczyłem, że masz 28 lat. Z grubsza rzecz biorąc, jesteś tylko rok młodszy ode mnie. Przepraszam, że cię uczyłem". Wiele osób naprawdę myśli, że mam 20-21 lat. Chłopaki żartują, że śpię w kriosaunie.
- Rzadko zdarza się, aby zawodnicy z klubów UPL w wieku powyżej 25 lat dołączali do Dynama. Z reguły selekcjonerzy klubu są bardziej aktywni w monitorowaniu młodszych zawodników. Czy nie uważasz, że zaproszenie do Dynama jest nagrodą za twoją pracę w poprzednich klubach - 100 meczów dla Zoryi i 50 meczów dla Chornomorets?
- Jestem zbyt samokrytyczny. Pierwszą rzeczą, która doprowadziła do mojego transferu, były okoliczności. Kiedy rozpoczęła się wojna na pełną skalę, trzech legionistów, którzy grali na mojej pozycji - de Pena, Vitinho, Verbych - opuściło Dynamo. Mimo że w innych klubach byli dobrzy zawodnicy na tej pozycji, wybrali mnie, co oznacza, że na to zasłużyłem. Bardzo chciałem trafić do Dynama. Nawet kiedy byłem zawodnikiem Zorii pod wodzą Skrypnyka, grałem dobrze przeciwko Dynamu. Byłem dobrym przyjacielem Tymczyka. Nie znałem osobiście Mykolenki, ale powiedziano mi, że dobrze się o mnie wypowiadał, dlatego już dwa lata przed tym transferem marzyłem o przyjściu tutaj.
- Jak zaczęła się Twoja dziecięca pasja do piłki nożnej?
- Jak każdy, zacząłem grać na podwórku - zamiast słupków bramki stawialiśmy cegły. Bardzo doceniam moich rodziców, ponieważ mieszkałem na wsi, ale byli w stanie zabrać mnie do Odessy do sekcji piłkarskiej. Chociaż zacząłem od pływania, szybko zdałem sobie sprawę, że to nie dla mnie, ponieważ było mi bardzo zimno w wodzie.
Potem mama zapisała mnie do sekcji szachowej. Ale teraz ledwo pamiętam, jak grałem. Wydawało mi się to nudne.
W końcu mama przyprowadziła mnie do sekcji piłki nożnej. Na początku nie byłem w tym zbyt dobry. Kiedy grasz na podwórku, nie masz trenera, a na boisku robisz, co chcesz. Można nawet grać z kanapką w ręku. A potem zaczął się inny rodzaj piłki nożnej - musisz grać zimą, kiedy jest zimno, zamarzasz. Poza tym mówią ci, co masz robić. Nie wymyślałem już wymówek, żeby nie iść, na przykład, że boli mnie brzuch. Latem, po szkole, chciałem wychodzić i rozmawiać z dziewczynami. Ale mama wciąż ciągnęła mnie na piłkę nożną. Wracałem do domu, rzucałem torbę szkolną, natychmiast brałem drugą torbę z moim strojem treningowym, wsiadałem do samochodu i jechaliśmy do sekcji piłkarskiej. Tak naprawdę nie miałem dzieciństwa. Ale teraz jestem wdzięczny mamie i tacie, że dostrzegli we mnie te zdolności. Choć na początku trenerzy mówili: "Zabierzcie go, nic z niego nie będzie".
Ale wtedy nawet nie rozumiałem, jak wszystko działa w dorosłym futbolu, prawdopodobnie nigdy nawet nie oglądałem piłki nożnej w telewizji, ale z jakiegoś powodu lubiłem bawić się piłką. Ale wielu chłopaków chodziło na mecze Chornomorets. Poprosiłem mamę, żeby zabrała mnie na mecz i to było to - spojrzałem na piłkę nożną z innej perspektywy. Zobaczyłem, że to naprawdę ciężka praca. A teraz jestem wdzięczny, że mam taką pracę, że gram i dostaję za to pieniądze, a jednocześnie cieszę się tą pracą.
- Kiedy zacząłeś śledzić piłkę nożną, jakie kluby lubiłeś jako dziecko oprócz Chornomorets?
- Manchester United, ponieważ grał tam Cristiano Ronaldo, i AC Milan. Moja pierwsza koszulka była z nazwiskiem Kaki i numerem 22 na plecach. Tak się złożyło, że ten numer towarzyszy mi przez całe życie. Poszliśmy na kilometr 7, a potem sprzedawano tam wiele koszulek różnych drużyn i znanych zawodników.
- Jakie było Twoje główne marzenie jako dziecka?
- Kiedy masz 18 lat, myślisz inaczej. Ale w młodym wieku miałem tylko jedną opcję - zostać piłkarzem. Nie było innego planu, tylko plan A - że będę piłkarzem. Nieważne, jak trudne to było. Może nie widziałem siebie grającego w superklubach, ale zdecydowanie widziałem siebie w Chornomorets i byłem pewien, że mogę to zrobić.