Gdyby przeprowadzić ankietę wśród kibiców Dynama Kijów starszego pokolenia, aby dowiedzieć się, kogo uważają za jednego z najpopularniejszych piłkarzy Dynama swoich czasów, jestem pewien, że wielu z nich wymieniłoby Andrija Bibę. Pieszczotliwie nazywali tego zawodnika "Bibon".
Pochodzący z Kijowa Andriy nauczył się podstaw piłki nożnej w dziecięcej drużynie Iskra. Przez długi czas ukrywał przed rodzicami, że jest mocno zaangażowany w piłkę nożną
Wyszło mu to na dobre. Trenerzy Republikańskiej Szkoły Piłki Nożnej dla Młodzieży zwrócili uwagę na grę Andrija i jego partnera w "Iskrze" Olega Bazilewicza. W swoim czasie taka szkoła istniała, mieściła się na górnym boisku NSC Olimpiyskiy. Wielu jej wychowanków dostało szansę przejścia do Dynama: Andrij Biba, Oleg Bazilewicz, Walerij Łobanowski, Walentin Trojanowski, Waladimir Anufrienko, Anatolij Kroszczenko.
Przyszedł na "dwór"
W 1957 roku Biba został zawodnikiem Dynama. I, jak to mówią, wszedł na "boisko". W 1960 roku odniósł pierwszy poważny sukces. Drużyna z Kijowa została srebrnymi medalistami mistrzostw byłego ZSRR.
A potem była niezapomniana jesień 1961 roku. Przerywając 25-letnią hegemonię moskiewskich klubów, Dynamo zdobyło mistrzowskie "złoto" przed terminem.
Później do kolekcji kijowskiej drużyny dołączyło 12 kolejnych zestawów najważniejszych nagród. Ale ta pierwsza "złota" jesień została zapamiętana na zawsze, podobnie jak pierwsza miłość.
Wymienię twórców tego historycznego sukcesu. Niestety, wielu z nich nie ma już wśród nas. Trenerem tej wspaniałej drużyny był Wiaczesław Sołowiew, a jego asystentami Wiktor Terentiew i Michaił Koman. Na boisku tytuł zdobyli partnerzy Andreya Biby - Jurij Voinov, Oleg Makarov, Viktor Kanevsky (kapitan mistrzów), Jozsef Sabo, Oleg Bazilevich, Valery Lobanovsky, Anatoly Suchkov, Vasily Turianchik, Vladimir Shchegolkov, Valentin Troyanovsky, Viktor Serebryanikov, Nikolay Koltsov, Vladimir Anufrienko, Vitaly Scherbakov.
Spośród wymienionych przeze mnie piłkarzy Dynama tylko dwóch - Sabo i Biba - nadal służy futbolowi. Reszta - Królestwo Niebieskie...
Organizator ataków, dyspozytor drużyny
Andrij Biba, wieloletni kapitan Dynama, był zawodnikiem o szerokim wachlarzu działań. Dobrze wyszkolony technicznie, Andriy był organizatorem ataków, dyspozytorem drużyny, doskonale rozumiał grę, posiadał dokładne podania i silny strzał, często strzelał z dużych odległości.
86-letni Andrey Biba to pomocnik, honorowy mistrz sportu, trzykrotny mistrz ZSRR (1961, 1966, 1967), srebrny medalista (1960, 1965), zdobywca Pucharu (1964, 1966). W mistrzostwach byłego ZSRR zagrał 317 razy (w Dynamie - 246, Dnipro -71), strzelił 84 gole (dla Kijowa - 69, Dnipro - 15). Jako pierwszy z zawodników Dynama Kijów został uznany najlepszym piłkarzem kraju (1966).
Po zakończeniu kariery zawodniczej został trenerem drużyn, honorowym trenerem Ukrainy.
Cztery pytania do Andrija Biby
- Przypomnij sobie swoje najsilniejsze kopnięcie, zaczynając od dzieciństwa...
- Grając w "Iskrze", czasami udawało mi się strzelić gola dzięki dobremu uderzeniu piłki. Ale najmocniejsze kopnięcie miałem już w dorosłym życiu, w Dynamie. Ćwiczyłem je po zakończeniu treningu. W tamtym czasie mieliśmy w zwyczaju organizować dodatkowe sesje treningowe. Teraz, niestety, nie jest to praktykowane....
- Musiałem zaobserwować, jak serdecznie drużyna weteranów Dynama jest witana przez kibiców w innych miastach, gdy przyjeżdżacie na spotkania towarzyskie. Nie jesteś już zawodnikiem, ale menadżerem drużyny. Jakie są teraz uczucia?
- Miło jest mieć taką wzruszającą uwagę. Chciałbym, aby chwałę Dynama Kijów przejęli obecni zawodnicy, aby więź między pokoleniami nie została przerwana. A my jesteśmy "staruszkami", nigdy nigdzie nie odeszliśmy, nie ma takiego "niedźwiedziego zakątka" na mapie, w którym nie byliby weterani Dynama.
- Czy możesz wymienić bramkę, którą strzeliłeś, która jest najbardziej pamiętna?
- Wszystkie gole, które strzeliłem są ucztą dla duszy. Pamiętam mecz w Moskwie z Dynamem jesienią 1965 roku. Wykonywałem rzut karny. Na początku chciałem dryblować piłkę w pole karne, ale zmieniłem zdanie. Do bramki było 40 metrów. Wziąłem rozbieg, uderzyłem piłkę z serca. A ta poleciała po niezrozumiałej trajektorii i trafiła w "dziewiątkę". Nie uratował go nawet znakomity wyskok Lwa Jaszyna.
- Jak oceniasz obecną grę Dynama?
- Któż nie pamięta wspaniałych zwycięstw naszych drużyn nad czołowymi klubami Anglii, Francji, Niemiec, Danii, Włoch... Chodziło tylko o to, by wzbudzić w zawodnikach kompleks zwycięzcy, a jednocześnie zadowolić widzów.... Może ówcześni piłkarze Dynama nie byli tak dobrze przygotowani fizycznie, ale jestem pewien, że radzili sobie z piłką znacznie lepiej technicznie. I szczerze mówiąc, nasza gra bardziej przypominała grę, podczas gdy dzisiejsi gracze dość często po prostu "pracują".... Jeśli tak dalej pójdzie, to wkrótce widzowie, którzy są rozpieszczani wspaniałymi widowiskami telewizyjnymi z piłkarskich mistrzostw Anglii, Hiszpanii, Włoch, Niemiec, będą musieli zostać zwabieni na nasze stadiony....
Oleksandr LIPENKO dla Dynamo.kiev.ua