Obrońca Vorskli Ihor Perduta skomentował występ drużyny w finale Pucharu Ukrainy.
- Złapałem się na myśli, że być może wysoka porażka z Dynamem w ostatniej kolejce mistrzostw UPL - gdzieś 1:5 dodatkowo pobudziła maksymalną motywację na pucharową konfrontację. Rozumiem, że to inne rozgrywki, ale zwycięstwo nad polską drużyną pozwoliło zrehabilitować się za porażkę z Dynamem.
- Swoją drogą, dlaczego Kijowianie byli tak przekonujący w tamtym meczu?
- Gracze Dynama poprawiają się z każdą rundą, ale najważniejsze jest to, że w Połtawie wykorzystali prawie wszystkie szanse, podczas gdy my nie. Chociaż dość często stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką gości.
- Jak to się mówi w takich przypadkach, po meczu nie było showdownu?
- Po końcowym gwizdku w szatni panowała atmosfera pracy, wszyscy rozumieli, co się stało. Musieliśmy poważnie popracować nad błędami, ponieważ Dynamo dość łatwo zdobyło bramkę i podejść do meczu pucharowego w Żytomierzu w pełni sił.
- Co więcej, biorąc pod uwagę pozycję turniejową "Polesia" i "Worskły", mogły one dostać się na arenę międzynarodową tylko poprzez turniej pucharowy.
- Dlatego podejście do wczorajszego meczu było jak do finałowego. Oczywiście cieszymy się, że objęliśmy prowadzenie.
- Czy "Polesie" w jakiś sposób was zaskoczyło?
- Nie, nasz sztab trenerski miał informacje o przeciwniku i byliśmy dobrze przygotowani. W szczególności graliśmy personalnie z liderem ataku gospodarzy Filipem Budkowskim tylko przy grze na standardowych pozycjach. Ogólnie rzecz biorąc, biorąc pod uwagę, że gospodarze tylko sporadycznie zagrażali naszemu posiadaniu piłki, grali solidnie w obronie. Wykorzystaliśmy swoje szanse pod bramką przeciwnika.
- Czy spodziewałeś się zwycięstwa?
- Myślę, że tak. Gospodarze dominowali zespołowo, częściej stwarzali groźne momenty. Kiedy pod koniec meczu Polishchuk miał prawo wykorzystać rzut karny, nasz bramkarz Pavel Isenko był w najlepszej dyspozycji. Uważam, że był bohaterem meczu.
- Co powiedział trener Sergiy Dolganskiy po końcowym gwizdku?
- Podziękował za grę, powiedział, że wykonaliśmy dobrą robotę, ale zaznaczył, że nie ma czasu na spoczywanie na laurach, bo w następny poniedziałek kolejny mecz w kalendarzu z Kryvbasem.
- Piłkarze Vorskli wiedzą, że tylko zdobycie Pucharu Ukrainy daje prawo do gry na arenie międzynarodowej jesienią?
- Tak, dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak pokonać Szachtar w decydującym meczu w maju. Nie przeraża nas to, że Pitmeni są uważani za faworytów. Rozgrywki pucharowe rządzą się swoimi prawami. Pamiętam, że w 2009 roku wielu ekspertów również faworyzowało Szachtar w finale, ale Vorskla była wtedy silniejsza. Poza tym, jest nadzieja, że nasi czołowi gracze, Wołodymyr Czesznakow i Oleksandr Sklyar, wkrótce wrócą do gry.