Alan Aussie, wychowanek szkółki Dynama Kijów, który na początku tego roku przeniósł się do rumuńskiego Cluj, w minioną sobotę zadebiutował w swojej nowej drużynie. W wyjazdowym meczu mistrzostw Rumunii z Rapidem wszedł jako zmiennik, przyczyniając się do zwycięstwa 4:1 nad głównym rywalem.
- Jakie emocje po meczu w Bukareszcie i debiucie w Cluj?
- Najlepsze. Czekałem wystarczająco długo, aby zadebiutować w nowej drużynie. Jestem w Cluj od stycznia i wszyscy traktowali mnie z największą życzliwością. Przed transferem wiedziałem, że Cluj jest dużym klubem w Rumunii, a także jest dobrze postrzegany w Europie.
Cluj jest częstym uczestnikiem fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. W Rumunii wciąż jestem na wypożyczeniu. Umowa wypożyczenia obowiązuje do końca 2024 roku. Wcześniej grałem w zespole "Ponferradina", to Segunda-2 w lidze hiszpańskiej. W naszych warunkach była to pierwsza liga. Na przykład w drugiej lidze hiszpańskiej grają teraz Deportivo i Malaga, ale kilka lat temu grali w Lidze Mistrzów. W życiu wszystko płynie, wszystko się zmienia. W "Ponferradinie" nie do końca ufałem głównemu trenerowi, a zaproszenie z "Cluj" przyszło na czas.
- Teraz w mistrzostwach Rumunii przyszła kolej na najważniejsze mecze. Jest grupa mistrzowska, w której jest sześć najlepszych drużyn...
- W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że Cluj przechodzi trudny okres, jeśli mówimy o wynikach drużyny. Nie wygraliśmy w krajowych mistrzostwach od trzech spotkań, a także przegraliśmy w Pucharze Rumunii z drużyną z pierwszej ligi. Oczywiście liczne kontuzje nie są usprawiedliwieniem, ale przegraliśmy w Pucharze w interesach. Tak wściekli, w sportowy sposób, podeszliśmy do meczu z Rapidem. Wszyscy chcieliśmy się zrehabilitować przed naszymi kibicami.
Nasz środkowy napastnik Birligea strzelił dwa gole w 8. minucie i poczuliśmy się komfortowo na boisku. Wkrótce nasz napastnik skompletował hat-tricka i odnieśliśmy wysokie zwycięstwo wynikiem 4:1.
- Wszedłeś na boisko w drugiej połowie...
- Tak, czekałem na ten moment, a moi partnerzy wspierali mnie w każdy możliwy sposób. Wszyscy mówili mi - trenuj, a kiedy będziesz tego potrzebował, dostaniesz szansę.
- Jakie są Twoje ogólne wrażenia z mistrzostw Rumunii? Jaka atmosfera panuje podczas meczów?
- Na przykład domowy stadion Rapidu, który może pomieścić około 18 000 kibiców, był wypełniony niemal po brzegi. Powiedziano mi, że Rapid ma najbardziej lojalnych fanów w Rumunii. Prawdopodobnie to prawda, choć zobaczymy, co będzie dalej. Ogólnie rzecz biorąc, występ na trybunach i wsparcie podczas meczu były tak dobre, jak mecze Ligi Mistrzów.
- Teraz "Cluj" jest na drugim miejscu w mistrzostwach Rumunii i jesteście 10 punktów za liderem "Steauą". Czy jest szansa, aby ich dogonić i zostać mistrzem Rumunii?
- W ostatniej części sezonu mamy jeszcze dwa starcia pomiędzy Cluj i Steauą. Dlatego wszystko jest w naszych rękach - musimy dwukrotnie pokonać stołeczny klub. Musimy wyjść na każdy mecz, tak jak zrobiliśmy to w sobotnim starciu z Rapidem.
- Alan, wróćmy do okresu twojego rozwoju jako zawodnika. Czy spędziłeś ważny okres swojej kariery w Szachtarze?
- Tak. Od 8 roku życia trenowałem w Akademii Pitmena. W Doniecku trenowałem z prawie wszystkimi reprezentacjami narodowymi Ukrainy. Przyjaźnię się z Yefimem Konoplyą, zetknąłem się z Maksymem Taloverovem. Jest ode mnie o rok starszy, ale to nie przeszkodziło nam się porozumieć.
- Potem miałeś okres w Dynamie Kijów....
- Tak, w stolicy Ukrainy zaprzyjaźniłem się z Mykolą Shaparenko. Jeśli teraz potrzebuję dowiedzieć się czegoś o ukraińskim futbolu, dzwonię do Mykoły. On również pochodzi z obwodu donieckiego. Mamy ze sobą wiele wspólnego. Kolya jest prostym facetem i jeśli trzeba nagrać wideo z gratulacjami dla jakiegoś chłopaka, zawsze zrobi wszystko.
- Jak to się stało, że zagrałeś już w pięciu mistrzostwach, a masz dopiero 22 lata?
- Wcześnie wyjechałem do Europy, najpierw do Czech, do klubu Slovan. Będę szczery, nie wszystko jest łatwe, ale to zrozumiałe. Trzeba wywalczyć sobie miejsce pod słońcem. Nigdy nie trzeba się poddawać.
- Pierwszą drużyną, w której zacząłeś grać w podstawowym składzie, było białoruskie "Torpedo"?
- Tak. Miałem 19 lat i zaczęli mnie wypuszczać do głównego składu. To był wyjątkowy sezon dla Torpedo-BelAZ - zdobyliśmy brązowe medale, po raz pierwszy w historii najstarszego klubu. Nasz sztab trenerski mi zaufał. Zacząłem grać w drugiej rundzie i musieliśmy wygrać wszystkie 7 meczów, aby zająć trzecie miejsce. A nasi rywale musieli stracić punkty w kilku meczach. Wszystko ułożyło się dla nas jak najlepiej.
Pamiętam, że Milevski i Noyok grali wtedy w Dynamie (Brześć). W kwalifikacjach Ligi Konferencyjnej od razu odpadliśmy z duńską Kopenhagą. Pamiętam, że zatrzymaliśmy się przy stadionie Parken i zobaczyliśmy ścianę osiągnięć Kopenhagi. Wcześniej pokonali Bayern, Manchester United, a teraz Torpedo miało się z nimi zmierzyć. Tak, przegraliśmy z Duńczykami, ale to było dobre doświadczenie dla nas wszystkich.
- Jaki był okres w ormiańskim "Pyuniku"?
- Trudny dla mnie. Od razu zagrałem kilka meczów, ale potem doznałem kontuzji ręki, pechowo upadając na murawę. Leczenie było trudne i długie. A rekonwalescencja była jeszcze dłuższa. Potem otrzymałem ofertę z Hiszpanii. Wszyscy wiedzą, jak bardzo kochają piłkę nożną w tym kraju. To jest również doświadczenie dla mnie.
- Alan, jeśli w najbliższej przyszłości otrzymasz ofertę z klubu ukraińskiej Premier League, czy ją przyjmiesz?
- Mieszkam w Europie od kilku lat i chcę się sprawdzić w europejskim klubie. Wcześniej miałem już zaproszenia z niektórych klubów UPL, ale odmówiłem. Oczywiście wojna rozpętana przez Rosję wpływa na nasz futbol. Wszyscy wiedzą, w jak trudnej sytuacji znajduje się nasz kraj. Dlatego postaram się sprawdzić w Europie, gdzie gra teraz wielu ukraińskich zawodników. A biznes piłkarski w Starym Świecie jest taki, że jeśli zrobisz postęp, zostaniesz sprzedany z zyskiem dla swojego klubu. To normalna praktyka.