Były pomocnik Dynama Kijów Denys Yanakov, który obecnie gra w Veres Rivne na zasadzie wypożyczenia z Polissii Żytomierz, przypomniał swoją karierę w stołecznym klubie.
- Masz dość jasną biografię w piłce młodzieżowej i młodzieżowej. Na tym poziomie nie było dla ciebie autorytetów. Co powstrzymało cię przed przeniesieniem tego do dorosłego futbolu?
- Duży wpływ miała praca z Hiszpanami w Dynamie. Wszyscy chłopcy urodzeni w latach 1997-98-99 - zobacz ilu chłopaków gra na wysokim poziomie. Unai i Vicente byli bardzo wymagający.
- Czy nie trzeba było wejść im pod skórę?
- Z nimi nie było żadnych garbów. Proces treningowy to krzyk, zatrzymanie, przeżuwają cię w najdrobniejszych szczegółach. Bardzo fanatyczne podejście do piłki nożnej.
- Z którym z byłych kolegów z drużyny Dynama utrzymujesz kontakt?
- Zawsze jesteśmy w kontakcie z chłopakami. Bardzo się o nich martwię, szczególnie o Mykolenkę, któremu ponownie odjęto punkty w Evertonie.
- Przypadek Mykolenki z dostaniem się do pierwszej drużyny Dynama można nazwać nietypowym. Nie marynował się w wypożyczeniach czy dubletach, ale od razu zagrał po kontuzji Pivaricia.
- Mykola trafił do pierwszego zespołu prosto z drużyny U-19. Futbol zawsze daje szansę, a on w pełni ją wykorzystał.
- W dzisiejszych czasach młodym zawodnikom łatwiej jest wyrobić sobie markę na poziomie dorosłym. Czy twoje pokolenie mogło osiągnąć nowy poziom pod nieobecność legionistów?
- Wszyscy zaczęli grać - i spójrz, jak ich wychowankowie zaczęli przynosić pieniądze. "Dynamo i Szachtar są w pierwszej dziesiątce pod względem liczby wychowanków w dorosłych drużynach. Wcześniej kupowali dziwaków, którzy myśleli, że jeśli poda do kolegi z drużyny, to będzie to błogosławieństwo.
Legionistów kupuje się za duże pieniądze. Nie chce mu się trenować, biegać - i dobrze. Na wiele rzeczy pozwalano, szczególnie w Szachtarze za czasów Lucescu. A Ukraińcy biegali i bekali. Zamiast podciągać kolegów z drużyny. Zamiast czekać, czy dziwak strzeli, czy nie. Ilu chłopaków straciło przez to życie! Znam wiele przykładów.
- Buletsa i Tsitaishvili pasują do twojego opisu, ale dlaczego nie udało ci się zdobyć przyczółka w Dynamie?
- Był młody i głupi. Nie robiłbym takich bzdur jak wcześniej. Właśnie przez sprawy wewnętrzne miałem sporo wypożyczeń.
- Były jakieś poważne loty?
- Zdarzało się, że potrafiłem wdać się w bójkę z lokalnymi bandziorami. To było, gdy byłem nastolatkiem. Miałyśmy na sobie mundury, a oni nas nękali. W całej szkole było pięć normalnych dziewczyn i 20 chłopaków.
- Nie zabieraliście od siebie koleżanek?
- Nie, nie. W Dynamie nie było tajnych związków, odbijania dziewczyn, odbijania chłopaków. Mieliśmy dżentelmeńską umowę, że nawet kiedy zerwaliśmy, musiał minąć rok dystansu.
- Jakiego błędu wstydzisz się najbardziej?
- Największym błędem, jaki popełniłem w swojej karierze, było to, że chciałem odejść na wypożyczenie do Arsenalu. Ravanelli był wtedy trenerem. Widziałem, że Dubinczak, Osman, Orikhovskyi poszli grać w UPL, a ja byłem gorszy? Od tego wszystko się zaczęło.
- Dużo grałeś przeciwko przyszłym supergwiazdom na poziomie drużyny młodzieżowej. Przypominam sobie Joao Felixa (Barcelona), Kaia Havertza (Arsenal), Matthijsa de Ligta (Bayern Monachium). Który z nich wyróżniał się już wtedy?
- Tak to już w życiu bywa: wszyscy byli rozchwytywani za młodu. Chłopcy grają teraz w najlepszych drużynach, a ty nie grałeś w UPL w wieku 25 lat. Felix jest bardzo pamiętny, ponieważ dzięki jego grze w UEFA Youth League, Benfica wciągnęła go do pierwszej drużyny i w ciągu sześciu miesięcy został sprzedany do Atletico za szalone pieniądze - niesamowity postęp! To wracamy do tematu, dlaczego warto obstawiać na własną rękę. Mam też wiele pytań na swój temat. Szkoda, że nie można cofnąć czasu.
- Czy wymieniliście się koszulkami?
- Nie, nie wymieniliśmy się. Kto by pomyślał...[że staną się gwiazdami].
- Jak to się stało, że jeden z najlepiej punktujących skrzydłowych wśród młodzieży nie został mistrzem świata? Czy miałeś konflikt z Petrakovem?
- Tak, był. Pozwalał sobie na wiele. Do Wasylowycza nie można mieć żadnych pytań. Tylko ze względu na mój charakter nie pojechałem na Euro (U-19) ani na mistrzostwa świata (U-20).
- Jaki jest wasz stosunek do tego, że Wasylowycz pojechał pracować do Armenii, która geopolitycznie znajduje się w orbicie państwa-agresora, i powołuje legionistów z mistrzostw Rosji do miejscowej drużyny?
- Dawno nie rozmawialiśmy z Wasylowyczem, a o tym, że Rosjanie to jebana rasa wiedzą wszyscy.
- Supryaga, Sikan, Ustymenko, którzy wtedy zostali wybrani na mundial 2019, nie mogą pochwalić się stabilnością czy strzelaniem w segmentach. Czy to wszystko uderza do głowy?
- Byłoby nie w porządku z mojej strony, gdybym wypowiadał się za chłopaków.
- Nie każdy facet jest w stanie wytrzymać ciągłe krzyki, znając metody wychowawcze Petrakova. Jak nie załamać się psychicznie w takich momentach?
- Jeśli na ciebie krzyczą, to znaczy, że w ciebie wierzą. Gorzej, gdy jesteś traktowany obojętnie. Niektórzy się obrażają, a inni reagują uśmiechem.
- A co z Dynamem? Któremu z trenerów udało się do ciebie dotrzeć?
- Yurii Leontiiovych Moroz dał mi duży impuls do dorosłego futbolu i wiele mnie nauczył. Mogę powiedzieć, że dzięki niemu moja droga w futbolu trwa nadal.
- Oprócz Moroza w strukturach Dynama współpracowałeś także z Ihorem Kostiukiem. Czy pod względem potencjału obaj specjaliści mogą być poszukiwani w dorosłej piłce?
- Pracowałem z Morozem i Kostiukiem. Mogliby już dawno wyrobić sobie markę na poziomie dorosłym.
Oleksandr Karpenko
Бо деякі тренери і в 70, і в 50 шукають винних навколо себе.