Dyrektor handlowy Dnipro-1 Vyacheslav Fridman skomentował informację, że hiszpański klub Girona i agent ukraińskiego napastnika Artema Dovbyka, Oleksiy Lundovsky, są rzekomo podejrzani o możliwe naruszenie zasad finansowego fair play FIFA i przestępstwa gospodarcze.
- Czytałeś informacje w prasie, że Girona i agent Dovbyka mogą zostać oskarżeni o oszustwo finansowe przy transferze Artema do Hiszpanii?
- Tak, czytałem.
- Czy Dnipro-1 otrzymało jakieś wnioski od agencji audytowych?
- Nie. Dnipro-1 ma własny kontrakt z Gironą. Agent ma własną. Pieniądze za transfer zostały natychmiast przelane do klubu. Od razu. W pierwszym tygodniu po podpisaniu kontraktu pieniądze oficjalnie wpłynęły na konto. Nie wiem, co wydarzyło się między Lundowskim a Gironą.
Ale jeśli chodzi o mnie, to mam dobre zdanie o Oleksiju. Rozmawiałem z nim wiele razy. Często bywał na meczach, przychodził na wszystkie mecze Dowbyka. Bardzo w to wątpię (oszustwo finansowe - red.). Wygląda to raczej na jakąś wrzutkę ze strony jego konkurentów.
- Zakładasz więc, że ta wiadomość została zorganizowana przez konkurentów Aleksieja Łyundowskiego?
- Cóż, myślę, że tak. Że ktoś chce mu zaszkodzić. Nic więcej. A Dnipro-1 ma osobny kontrakt z Gironą. Wszystko jest w porządku, pieniądze wpłynęły do klubu. Wykorzystaliśmy je w codziennym życiu. Cała kwota przyszła w jednej transzy w pierwszym tygodniu.
Jeśli piszesz o mojej opinii na temat Lundowskiego... Robi dobre wrażenie. To jego sprawa. Nie ingerowaliśmy w relacje między Gironą a agentem. Nic o tym nie wiemy.
- Podsumowując, czy Dnipro-1 miało osobny kontrakt z Gironą?
- Oczywiście. Istnieje również umowa agencyjna między Gironą a Lundovskym.
- Czy sam klub Dnipro był zadowolony ze współpracy z agentem Artema Dovbyka?
- Tak, jesteśmy zadowoleni.
Vladyslav Lychyk