"W pierwszej połowie Dynamo po prostu nas "rozjechało"" - powiedział bramkarz Minaya.

Bramkarz Minaya Ołeksandr Bandura skomentował porażkę swojej drużyny z Dynamem Kijów (1:3) w przedmeczowym spotkaniu 16. kolejki mistrzostw Ukrainy.

Alexander Bandura

- Oleksandr, na co liczyli piłkarze Minaya przed meczem z Dynamem Kijów?

- Chcieliśmy i naprawdę spodziewaliśmy się zdobyć jeden punkt. W pierwszej połowie trudno było o tym mówić - byliśmy po prostu "napędzeni". Ale po przerwie obraz na boisku był już inny.

- Z czego wynikała tak bojaźliwa gra Twojej drużyny w pierwszej połowie?

- Na początku czegoś się obawialiśmy. Zawodnicy Dynama byli naładowani energią na ten mecz, to było widać. A po przerwie gospodarze myśleli, wydaje mi się, że mogą spokojnie doprowadzić mecz do zwycięskiej końcówki. Do tego moi partnerzy mogli się trochę rozluźnić, a bramka Korablina nam pomogła. Kiedy Dynamo strzeliło bramkę na 1:2, w niektórych momentach widziałem panikę. Mieliśmy dwie szanse na wyrównanie. Tak, ostatecznie przegraliśmy, ale nie bezzębnie.

- Dlaczego "Minai" radzi sobie w drugich połowach lepiej niż w pierwszych. Z czego to wynika?

- Trudno to wyjaśnić. Chodzi o psychologię, mamy wielu młodych zawodników w składzie. A potem, kiedy grają zawodnicy Minayi, łatwiej jest chłopakom grać.

- Jakie szanse ma Minaya na utrzymanie się w elitarnej dywizji?

- Są, choć szacowałbym je na 30%. Może niewiele, ale wierzymy w to. Jeśli udałoby nam się dostać do rozgrywek przejściowych, byłby to dla nas przyzwoity wynik w obecnej sytuacji. Ważne jest dla nas zdobywanie punktów w najbliższych meczach. Nie możemy odkładać wszystkiego na ostatnie mecze.

- Straciliście dzisiaj trzy bramki. Czy można było tego uniknąć?

- Pierwszą bramkę straciłem po golu Buyalskiy'ego w 5. minucie. Witalij strzelił między nogami naszego obrońcy, ja popędziłem w jeden róg bramki, ale on strzelił w drugi. Druga bramka była autowa od Nemchaninova. Pod koniec meczu czekałem na strzał Vanata, zablokowałem ten strzał. No i Wołoszyn strzelił, nasz skrajny obrońca nie pograł sobie trochę.

- Jakie nastroje panują teraz w szatni "Minaya"?

- Wszyscy są zdenerwowani, nikt nie lubi przegrywać. Chociaż Zeljko Ljubenović pochwalił nas za grę. Ale dobra gra nie oznacza pozytywnego wyniku.

Komentarz