Napastnik Dynama Kijów Vladyslav Vanat skomentował w telewizji zwycięstwo 2-1 nad Dnipro-1 w meczu 26. kolejki ukraińskiej Premier League.
- Wygraliśmy bardzo ważny mecz. W przerwie Yarmolenko powiedział takie słowa, że nie mogliśmy nie wygrać.
- Czy drużyna była podekscytowana?
- Tak, byliśmy. Od razu było to widać. Zdobyliśmy bramkę w ciągu pięciu minut drugiej połowy i stwarzaliśmy szanse.
- Czy wyrzucenie Tymczyka nastąpiło dlatego, że drużyna pobiegła odwołać się do sędziego?
- Tak, wszystkim wydawało się, że był faul na Brazhko. Ale sędzia powiedział, że kiedy piłka wyjdzie na boisko, będzie ją oglądał. Tymczyk wybił piłkę, a sędzia kazał grać. Nie wiem... Nie będę komentował sędziowania, ale... nic nie powiem.
- Wasze mecze z Dnipro-1 zawsze są bardzo napięte...
- To dobry zespół, dobra selekcja zawodników. Jestem bardzo zadowolony, że dziś wygraliśmy.
- Czujesz się bardziej komfortowo jako środkowy napastnik czy prawy pomocnik, gdzie przesunął cię Shovkovskyi w drugiej połowie?
- Nie przesunął mnie na skrzydło. Po prostu w obronie grałem na prawej stronie, więc graliśmy dwoma napastnikami. Ale oczywiście bardziej odpowiada mi gra na środku.
- Czy trzyśrodkowa obrona Dnipro była dla ciebie zaskoczeniem?
- Nie powiedziałbym, że grali trzema środkowymi obrońcami. Adamyuk grał tam na prawej obronie. Ale my częściej atakowaliśmy lewą flanką i pewnie dlatego nie graliśmy dobrze w pierwszej połowie.
- Masz na koncie dwa gole w dwóch kolejkach. Czujesz się teraz pewniej?
- Nie będę tego komentował.
- Teraz trzeba po prostu dalej wygrywać...
- Tak, tylko wygrywać, ale z niecierpliwością czekam też na mecz Szachtara z Dnipro w Dnieprze. Mam nadzieję, że ten mecz odbędzie się u nas. Bo niektóre drużyny mają grać u siebie, ale przekładają mecze i grają tam, gdzie przeciwnikowi jest wygodnie.
- To była bardzo niespokojna noc i rano był niepokój. Jak przygotowywaliście się do meczu?
- Mieliśmy długą podróż, w nocy spałem dobrze i nic nie słyszałem. A rano eksplozja złapała mnie w windzie.