Volodymyr Makhankov: "Nawet jako dziecko Tsygankov dawał bardzo mądre i dorosłe programy. Zasługuje na to, by być tam, gdzie jes

Volodymyr Makhankov, bramkarz Dynama Kijów, który obecnie gra w Kryvbasie Kryvyi Rih, wspominał swoją karierę w stołecznym klubie.

Volodymyr Makhankov. Zdjęcie — fckryvbas.com

- Dołączyłeś do Dynama jako 6-letni chłopiec. Co oznacza dla ciebie ten klub?

- To legendarny klub. Jestem z Dynamem od małego, od pierwszego dziecięcego zestawu. Przeszedłem przez wszystkie etapy do pierwszej drużyny, więc mam tylko miłe wspomnienia. Po pożegnaniu się z moim macierzystym klubem, kibicuję mu w rozgrywkach europejskich. Jednak już nie w lidze (uśmiech). Miałem tam świetne relacje ze wszystkimi.

- W 2018 roku zostałeś nawet uwzględniony w zgłoszeniu Dynama do rozgrywek UPL. Mimo że nie zadebiutowałeś w barwach macierzystej drużyny, czy ten dzień był dla Ciebie wyjątkowy?

- Takich dni się nie zapomina. "Dynamo było prowadzone przez Oleksandra Hatskevycha, mieliśmy wysokiej jakości proces treningowy i wielu silnych zawodników w szatni. Kiedy dowiedziałem się, że zostałem zgłoszony, poczułem się bardzo szczęśliwy. Owszem, nie zadebiutowałem w Dynamie, ale i tak było ciekawie. Niestety, tego dnia niespodziewanie przegraliśmy 1-3 z Veres, a Mykyta Burda i Ruslan Rotan również zostali odesłani.

- Pojechałeś na obóz treningowy z pierwszą drużyną Dynama, gdy byłeś jeszcze młodym chłopakiem.

- Myślę, że miałem wtedy 17 lub 18 lat. Serhii Rebrov zaprosił do pierwszej drużyny grupę zawodników, którzy dobrze radzili sobie w UEFA Youth League. Dołączyliśmy do drużyny, a byli w niej Domagoj Vida, Andriy Yarmolenko... Chociaż bardziej komunikowałem się z młodzieżą: Viktor Tsygankov, Sashko Tymchyk, Bohdan Mykhailychenko. Ponadto czułem wsparcie ze strony bramkarzy: Zhora Bushchana, Artura Rudko i Maxa Kovala. Nawiasem mówiąc, Michaił Michajłow był odpowiedzialny za szkolenie bramkarzy - był także wspaniałym człowiekiem i ekspertem w swojej dziedzinie. W młodym wieku dostanie się do takiej drużyny jest wiele warte.

- Czyje strzały pamiętasz najbardziej jako młody chłopak?

- Jeśli odpowiem od razu i bez większego zastanowienia, to pierwszy na myśl przychodzi Tymchyk. Ma bardzo mocny strzał z miejsca. Jeśli chodzi o dokładność i wykonanie, to Andrievsky i Tsygankov. Viktor jest wielkim mistrzem. Myślę, że nie muszę wyjaśniać więcej - wszyscy są o tym przekonani.

- Mówią, że na poziomie USFL Tsygankov pokonał trzech lub czterech przeciwników naraz.

- Nie chodzi nawet o to. Viktor jest bardzo zespołowym graczem. Nawet jako dziecko wykonywał bardzo sprytne i dorosłe podania. Potrafił jednym podaniem ze środka boiska wyprowadzić napastnika jeden na jeden z bramkarzem. Tsygankov zasługuje na to, by być tam, gdzie jest teraz.

- Wpewnym momencie (w 2020 roku - red.) podejmujesz trudną, ale logiczną decyzję - opuszczasz swoją macierzystą drużynę. Dlaczego wybrałeś Karpaty?

- To nie było łatwe, decyzja zajęła mi dużo czasu. Mój kontrakt wciąż obowiązywał, ale okoliczności były takie, że na początku marca 2020 roku zostałem wolnym agentem. To był prawie koniec okienka transferowego. Rozgrywki zostały wznowione, drużyny są skompletowane, a do końca sezonu pozostało dwa i pół miesiąca... "Karpaty były trenowane przez Romana Sanzhara, klub zaczął mieć problemy finansowe, były dyskusje między zawodnikami a zarządem.

- Nie wyglądało to zbyt atrakcyjnie.

- Potraktowałem ten transfer jako swego rodzaju impuls. Pojechałem do Lwowa, by spełnić swoje marzenie - chciałem grać w Premier League. Przyjechałem, trenowałem i zaproponowano mi kontrakt do końca sezonu. Wszyscy pamiętają, co stało się później z Karpatami. Nie rozegrały ośmiu kolejek... Byłem w trudnym okresie, w strefie zawirowań. Jednocześnie mieliśmy świetną drużynę, mam wspaniałe wspomnienia ze Lwowa. Mimo że koronawirus właśnie się zaczął.

- Prasa donosiła, że byłeś jednym z pierwszych, którzy zachorowali.

- Nie, rzecz w tym, że wcale nie byłem chory. Prawdopodobnie byłem jedyny w drużynie. Potem wszystko zaczęło się od Karpaty. Ale dzięki Bogu, moja odporność się sprawdziła... Przykro było patrzeć, jak taki klub się rozpada. Mieliśmy świetną bazę treningową w Bryukhovychi, mieliśmy wspaniałych kibiców, stadion, miasto... Mogę tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę z nowoczesnych Karpat. To miłe, że nowy klub wszedł do Premier League. Wierzę, że Karpaty po raz kolejny rozsławią swoje miasto. Lwów zasługuje na rozwój piłki nożnej na wysokim poziomie.

- Czy byli jacyś bramkarze, na których się wzorowałeś?

- Wśród współczesnych bramkarzy lubię Jana Oblaka. Ogólnie rzecz biorąc, biorę wiele przydatnych rzeczy od moich kolegów - teraz jest to bardzo postępowa pozycja, ciągle pojawiają się nowe wymagania...

Jako dziecko lubiłem Ołeksandra Szowkowskiego. Podawałem mu piłki i miałem okazję obserwować legendę z bliska. W końcu, podobnie jak Oleksandr Rybka, Artem Kychak, Maksym Koval. Dwaj pierwsi są teraz w UPL, bo grają dla Obolona, a z Maksem grałem później dla Dynama. Życie piłkarskie jest tak nieprzewidywalne.

- Swego czasu grałeś w UEFA Youth League, potem z Kolosem dostałeś się do europejskich pucharów, ale w nich nie zagrałeś. Czy Twoim głównym piłkarskim marzeniem jest dotarcie do Ligi Europy z Kryvbasem?

- Dlaczego Liga Europy? Wciąż mamy szansę na walkę o Ligę Mistrzów. "Kryvbas będzie walczył w każdym meczu. To wspólny cel dla każdego z nas. Wszyscy podchodzimy do tego z wielkim pragnieniem.

Lubmir Kuzmyak

Komentarz