Trener Minaj, Željko Ljubenović, skomentował mecz swojej drużyny z Veres w 27. kolejce mistrzostw Ukrainy.
"Nie mam siły rozmawiać z piłkarzami. Porozmawiamy po powrocie do domu. Co do meczu, zaczęliśmy dobrze i strzeliliśmy bramkę. I to był koniec. To był koniec. Podobnie było w meczu z Obolonem w Kijowie. Zawodnicy zapomnieli o wszystkim, co ustaliliśmy - po prostu grali swoje. Nie stosowali się do niczego, czego od nich wymagałem. Graliśmy do pierwszej bramki, a potem moja drużyna odeszła. Gratuluję Veres zasłużonego zwycięstwa.
Przyczyny tkwią w każdym z nas, łącznie ze mną. Być może nie jesteśmy gotowi na ten poziom. Gdybyśmy wygrali, moglibyśmy awansować na 14. miejsce. Po raz pierwszy w tym sezonie. Może gdzieś się przestraszyliśmy. W jednym z odcinków mówił, że musieliśmy wybijać piłkę, gdy jeden z zawodników był na boisku. Nie, gramy w mniejszości. Niektórzy zawodnicy myślą, że są już wielcy, będą grać w Szachtarze czy Dynamie. W rezultacie straciliśmy drugą bramkę i mecz się skończył. Co do rzutu karnego... Może nie chcą oglądać Minaja w UPL. Piłka trafiła w rękę, ale nie było zagrania ręką. To by było na tyle.
To jest chyba nasze maksimum w tym sezonie. Zostało nam niewiele szans na "przetrwanie": przed nami trzy kolejki, w tym dwa mecze wyjazdowe. Będziemy walczyć do końca, nigdy się nie poddaję. Ale taką grą niczego nie osiągniemy. Musimy trzymać się tego, o czym rozmawialiśmy w szatni. Postaramy się wyciągnąć jak najwięcej z kolejnych meczów. Z każdym przeciwnikiem da się grać" - cytuje Liubenovicia oficjalna strona Minaya.
Успіху!