Były zawodnik Szachtara Donieck Ołeksandr Sopko przeanalizował wczorajszy mecz 1. kolejki fazy grupowej Euro 2024 w grupie E Rumunia vs Ukraina (3:0).
- Spodziewaliśmy się czegoś innego, jest pewne rozczarowanie " - powiedział Sopko. - Przede wszystkim rozczarowujące było nieprzygotowanie niektórych zawodników reprezentacji Ukrainy do wytrzymania intensywności i napięcia takiego turnieju jak Mistrzostwa Europy. Psychologicznie nie wszyscy byli w stanie to zrobić.
Szkoda, ale o losach meczu zadecydowała nie różnica klas, nie taktyka, nie błędy trenerskie, ale nieprzygotowanie ukraińskich zawodników, którzy w trakcie meczu po prostu "pływali". Ale Rumunia była gotowa. To była gra błędów i test stabilności psychicznej. Tak, w pierwszych 15 minutach reprezentacja Ukrainy pokazała dobry futbol, ponieważ jesteśmy o klasę wyżej. Jednak nie potrafiliśmy tego zrealizować.
- Rumuni tak dobrze nauczyli się drużyny Serhija Rebrowa?
- Przypomnę, że reprezentacja Rumunii nie przegrała ani jednego meczu w kwalifikacjach do Euro 2024 i straciła tylko pięć bramek. Do finałowej części turnieju podeszli pewni siebie. Rumuni grają w obronie. Zrozumieli, że w otwartym meczu z Ukrainą nie mają szans. Ale obrona to inna sprawa, to okazja do pokrzyżowania planów Ukraińców, czekania na błędy. Tak, Rumuni dobrze nas przestudiowali - jak działają łączniki, na przykład Tsygankov - Dovbik, jak je zniszczyć, jak zapobiec akcjom Mudryka i Sudakova... Rumuńska drużyna wyraźnie widziała nasze niedociągnięcia, a są one przede wszystkim w obronie.....
Nie mamy świetnych obrońców, poza Zabarnym. Nie ma obrońców, którzy odpowiadaliby poziomem takiemu turniejowi jak Euro. Nasza obrona pozwalała na wszystko - ścięcia, przedwczesne decyzje, przysypianie w trakcie meczu... Lunin również zachowywał się niepewnie w tym meczu. To wszystko przyczyniło się do zwycięstwa Rumunii z takim wynikiem. Można rozwiązać problem w obronie - grać bardziej kompaktowo, jak w sparingu z Niemcami, przeciwko którym wyszliśmy pięcioma obrońcami. Ale dla Ukrainy gra z numerem pierwszym to lanie wody na młyn rywala.
- Pierwsza stracona bramka była spowodowana dziwnymi manipulacjami z piłką, kiedy doszło do niezrozumiałego sfaulowania w pobliżu pola karnego i zaangażowania naszego bramkarza w ten ryzykowny proces....
- Matvienko przysnął... Zobaczył przeciwnika tuż przed sobą i postanowił podać, jak to się mówi - pod splicem, czyli pozbyć się piłki... Oczywiście tak nie można. Sprawniejszy obrońca kopnąłby ją gdzie indziej. Wiedziałem, że Matvienko zrobi coś, czego nie powinno się robić... On tak gra dla Szachtara. W rezultacie Lunin musiał zabrać piłkę. Takie błędy rozbijają drużynę. Po tej bramce Niebiesko-Żółci zaczęli się denerwować.
Nawiasem mówiąc, drugi stracony gol padł po ścięciu Konopli na flance, po którym nastąpił udany kontratak Rumunów - 0:2 i było po meczu... I wtedy stało się to, czego najbardziej się obawiałem - niektórzy zawodnicy reprezentacji Ukrainy zaczęli się sprzedawać, robić to, po co przyjechali na Euro... W przeciwieństwie do nas, Rumunia była drużyną! Wniosek - jeśli wcześniej mówiło się: pokaż mi swój środek pola, a powiem ci, jaką masz drużynę, to teraz powinno się powiedzieć: pokaż mi swoją obronę i wszystko będzie jasne. Przypomnijcie sobie, jak straciliśmy trzecią bramkę - przeciwnik zabrał dwóch zawodników - Mudryka i Shaparenkę - w polu karnym na jednym zamachu. Tak nie można...
Orientacyjnym wyznacznikiem konfrontacji jest to, jak gdzieś w 15. minucie meczu, gdy Zabarny był pierwszy przy piłce, Rumun walczył do końca i dołożył nogę tak, że złamał przepisy - ostro, ale taki jest nastrój na mecz, zmobilizowany, naładowany do walki. W drużynie rumuńskiej zrobiło to wszystkich 11 zawodników, a Ukraińcy grali na czystych piłkach.
- Co dalej? Jak ukraińska reprezentacja może poprawić tę sytuację?
- Powinna odbyć się poważna rozmowa. Oczywiście możemy przypomnieć sobie, jaki futbol pokazaliśmy w pierwszych 15 minutach meczu z Rumunami i powiedzieć sobie, że jeszcze nie wszystko stracone. Musimy zapomnieć o wyniku. Będziemy musieli zadać sobie pytanie: czy jesteśmy drużyną, czy przyjechaliśmy tu się sprzedać, a może osiągnęliśmy już wszystko?
- Czy powinniśmy spodziewać się zmian w składzie?
- Nie sądzę, żebyśmy mieli redukować skład - to nie jest rozwiązanie. Wręcz przeciwnie, można dać szansę, powiedzieć: "macie przejebane", ale jest okazja, by udowodnić, że jesteście mocni... Niech stara gwardia reprezentacji Ukrainy powie swoje ważne słowo, no i oczywiście sztab trenerski. To jasne, że wszystkie nasze niedociągnięcia wyszły w jednym meczu, ale nie powinniśmy spuszczać głów.
Zobaczymy Słowaków w meczu z Belgią (Słowacja pokonała Belgię 1:0 w równoległym meczu grupy - przyp. red). Najważniejsze jest jednak to, aby popracować nad ich błędami. Gra obrony reprezentacji Ukrainy nadal będzie niepokojąca, bo te błędy są systemowe, a wyboru nie ma... Niepokojące jest też to, jak grał Szaparenko, który szczerze bał się przeciwników, był wyjątkowo niezdecydowany w walce.
To właśnie teraz nasza reprezentacja będzie musiała przejść próbę sił - zarówno drużyna, jak i każdy zawodnik z osobna. Nadeszła chwila prawdy. Każdy zawodnik reprezentacji Ukrainy musi udowodnić, że jest postacią! A nasza drużyna - że wszystko jest w jej rękach.
Oleg Semenczenko