Wołodymyr Szaran: "Jestem w szoku, jak każdy Ukrainiec"

Znany ukraiński trener Wołodymyr Szaran powiedział, co myśli i czuje po meczu 1. kolejki fazy grupowej Euro-2024 Rumunia - Ukraina (3:0).

Vladimir Sharan

- Wszyscy spodziewaliśmy się początkowego zwycięstwa, które może być niezwykle ważne dla naszego futbolu i całego kraju. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę obecną sytuację na Ukrainie. Niestety, tak się nie stało. Zacząłem otrzymywać telefony nawet z zagranicy - z Niemiec, Polski. Wszyscy pytali: "Co powiesz?". I co mam powiedzieć? Jestem w szoku, jak każdy Ukrainiec, który kibicował naszym z całego serca.

- A jednak: co myślisz o tak nieoczekiwanym fiasku?

- Wiesz, przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy milczałem, bo nawet w meczu z Niemcami miałem nadzieję, że nasza reprezentacja zagra w składzie. A potem - z reprezentacją Polski. Jednak cały czas eksperymentowaliśmy, eksperymentowaliśmy....

Praktycznie w podstawowym składzie zagraliśmy tylko z Mołdawią, która jest zbyt słabym przeciwnikiem, by wyciągać jakiekolwiek wnioski na temat modelowania gry w meczu otwarcia Mistrzostw Europy. Chociaż zdawaliśmy sobie sprawę, że Rumunia również będzie blisko. Rumuni to jednak nie reprezentacja Mołdawii, którą widzieliśmy w poniedziałkowym meczu.

A ja już wielokrotnie powtarzałem, że nie ważne jak to się kręci, ale dyscyplina i porządek w grze wciąż bije klasę na głowę. A jeśli nie ma klasy, to wszystko w grze się wyrównuje i wygrywa drużyna, która bardziej spełnia wymagania trenera.

W obecnej reprezentacji Rumunii znam tylko nazwisko jej kapitana, nikogo więcej z Trójkolorowych nie znam. Ale rumuńska "młodzieżówka" nie była w zeszłym roku złą drużyną. Teraz to pokolenie piłkarzy próbuje wyrobić sobie markę w reprezentacji, ale jak na razie ten proces jest jeszcze w fazie przejściowej. Ale niezależnie od tego, jak jest, Rumuni udowodnili skuteczność swojego stylu. W rumuńskiej drużynie widziałem "Aleksandrię" z czasów, gdy pracowałem tam jako główny trener.

- W czym widzisz podobieństwa?

- Przede wszystkim jest to organizacja gry w obronie. Bo dla mnie fundamentem gry zespołowej jest właśnie obrona, nastawiona na utrzymanie bramki. Nie oznacza to jednak, że musimy trzymać obronę głęboko. Nie. Musimy poprawnie wykorzystać trzy opcje defensywne: głębię, środek pola i oczywiście pressing.

I w pierwszych dwudziestu minutach meczu w Monachium rumuńska drużyna pokazała, jak prawidłowo grać z głębią defensywy, kiedy inicjatywa została całkowicie oddana ukraińskiej drużynie. A kiedy komentator podczas transmisji w połowie pierwszej połowy powiedział, że według statystyk liczba podań naszej drużyny jest prawie czterokrotnie wyższa niż Rumunów, pomyślałem: "Czy tylko podania odgrywają rolę w piłce nożnej?". Tak, oczywiście, kontrola piłki jest świetna, ale jeśli wrócimy do meczu w Monachium, nie mieliśmy ani jednego momentu. A kiedy zobaczyłem, że po dwóch podaniach z flanki od Konoply tylko jeden Dovbik był blisko bramki i nie było tam ani Sudakova, ani Mudryka, ani Shaparenki, było to dla mnie dziwne.

Jak można nie pamiętać meczu otwarcia między Niemcami a Szkocją, kiedy w pierwszych dwudziestu minutach pięciu graczy gospodarzy było w polu karnym Anglików? Czy można się zatem dziwić, że Niemcy dosłownie zdemolowali Szkocję. Wynikało to z faktu, że "wtrącenia" znajdowały się za plecami obrońców i w obszarach, z których strzelane są bramki.

Ponownie, tak, kontrola piłki jest rzeczywiście rzeczą piękną, ale nie to jest najważniejsze. Jeśli są podania z flanki pod bramkę przeciwnika, a żaden z ukraińskich zawodników nie znajduje się w polu karnym, to jak można strzelić gola! Jak w ogóle można stwarzać szanse w takich warunkach? Kontrola piłki bez wykończenia uderzeń to utopia dla piłki nożnej.

- Wspomniałeś o zawodnikach środka pola, od których w meczu z Rumunami oczekiwałeś znacznie efektywniejszej gry....

- Sudakov zbyt często nadużywał gry indywidualnej. Były sytuacje, w których trzeba było podać, a on ewidentnie z tym zwlekał. Mudryk miał to samo. W jednym z charakterystycznych epizodów był naciskany, "kryty" przez kilku zawodników naraz, więc Michaił powinien był podać do partnera znajdującego się pod napastnikiem - w szczególności do Stepanenki.

Ale to wszystko się nie wydarzyło, ludzie po prostu grali dla siebie. To, szczerze mówiąc, bardzo mnie zaskoczyło. I wkrótce nasza drużyna zdobyła bramkę, po której, jak zawsze, byliśmy pod presją psychologiczną. Było zamieszanie i było oczywiste, że zawodnicy nie wiedzieli, co robić. Zaczęliśmy chaotycznie biegać do przodu z otwarciem, co do niczego nie prowadziło. Ale Rumuni zrobili odwrotnie: była pewność siebie, po której zdobyliśmy drugą bramkę, a potem trzecią pod wpływem impulsu.

- Jak oceniasz poczynania bramkarza Andrieja Łunina w tym meczu?

- Niestety przy drugiej straconej bramce nie pomógł nam. W przypadku pierwszej, nasz bramkarz popełnił błąd przy podaniu. A trzecia bramka - to w ogóle nie była bramka. Dwóch Rumunów gra "standardowo", a u nas wybiega tylko jeden zawodnik. Dlaczego nie wybiegł drugi zawodnik! Jak to możliwe? Nie rozumiem. Nie jest konieczne posiadanie dwóch zawodników na flance jednocześnie. Rumuni biorą i spokojnie zabierają Shaparenko na huśtawce, jest podanie z flanki - i dostajemy trzecią bramkę.

Po prostu horror. Dla mnie jednak, jak i dla wszystkich ludzi, którzy kibicują reprezentacji Ukrainy, było to coś w rodzaju ciosu pod nosem. Jeśli w następnych dwóch meczach - ze Słowacją i Belgią będzie ten sam mecz, to o czym możemy mówić?

- Co uważasz za główną przyczynę początkowego fiaska?

- W poczynaniach przeciwników widziałem dyscyplinę, porządek i energię do walki. Ale nasi zawodnicy, moim zdaniem, byli sztywni. Wyszli przed meczem - i to było zauważalne. Myślę, że nie było w nich pewności siebie. I choć na początku meczu była aktywność w ataku, to nigdy nie doszło do eskalacji.

Być może pewne piętno na zawodnikach reprezentacji Ukrainy odcisnęły nadmierne informacje o ich kwotach transferowych. Moim zdaniem poziom naszych zawodników - w szczególności takich jak Sudakov, Shaparenko - jest zbytnio zawyżony. Te kwoty są niebotyczne. W tym samym czasie mało znani Rumuni po prostu "przekąsili" wszystkie niebiesko-żółte gwiazdy. Jeszcze raz powtarzam: w wykonaniu reprezentacji Rumunii widziałem "Aleksandrię" z najlepszych czasów.

- Jak widzisz dalszy przebieg wydarzeń w naszej grupie?

- Po kolejnej sensacji, jaką było zwycięstwo Słowacji nad Belgią, sytuacja w grupie w następnych meczach może eskalować do tego stopnia, że stanie się trudna do przewidzenia. Mam jednak nadzieję, że gorzka lekcja z Rumunii zmusi reprezentację Ukrainy do wyciągnięcia poważnych wniosków i zagra ona w dwóch ostatnich meczach na miarę swoich możliwości.

Andriy Pisarenko

0 комментариев
Komentarz