Napastnik Kryvbasu Kryvyi Rih Roman Debelko opowiedział, jak w 2014 roku mógł nie opuszczać okupowanego już Doniecka.
- "Bałem się, bo nie wiedziałem, co będzie dalej. Wiece i protesty tylko przybierały na sile. Byliśmy w Doniecku, kiedy sytuacja była już bardzo napięta, były już punkty kontrolne DRL. Kiedy sezon dobiegał końca, a sytuacja eskalowała, menedżerowie klubu nie rozumieli, jak wszystko zostanie rozwiązane. Następnie drużyna wyjechała na obóz treningowy, ale później wróciła nawet do Doniecka. Ale w mieście były już punkty kontrolne DRL i wszyscy rozumieli, że przebywanie tam jest bardzo niebezpieczne.
Pamiętam incydent, kiedy mężczyzna z karabinem szturmowym wsiadł do autobusu i zapytał: "Czy są tu jacyś ludzie z zachodniej Ukrainy?". Byłem trochę spięty, ale nasz kierowca powiedział, że nie, że jesteśmy sami. Potem odjechaliśmy. Miałem jeszcze rok kontraktu, ale ze względu na wiek nie mogłem grać w drużynie U-21. Nie zostałem włączony do pierwszej drużyny Metalurha, więc poszedłem na wypożyczenie" - powiedział Roman dlaUV.