Ukraiński napastnik Roman Yaremchuk opowiada o wczorajszym meczu z Belgią (0-0) w 3. kolejce fazy grupowej Euro 2024 i ogólnie o swoim występie na Mistrzostwach Europy.
O wynikach mistrzostw dla reprezentacji Ukrainy:
- Uważam, że wszystko rozstrzygnęło się w pierwszym meczu (z Rumunią, 0: 3 - red.). Kogo za to winić? Tylko siebie w pierwszym meczu. Teraz jest już za późno, żeby czegokolwiek się dowiedzieć, już odpadliśmy. Trudno mówić, to emocjonalne.
Dzisiaj zagraliśmy dobrze przeciwko silnej drużynie, pokazaliśmy kilka dobrych momentów w pierwszej połowie. Dziękuję drużynie i sztabowi trenerskiemu za uszczęśliwienie kibiców na kilka dni.
O pięciu obrońcach i dwóch napastnikach w wyjściowym składzie Belgii:
- Nie zagraliśmy schematem defensywnym, ale atakującym, z dwoma napastnikami - po raz pierwszy pod wodzą tego sztabu trenerskiego. Nie pamiętam, kiedy ostatnio graliśmy w ten sposób.
Wiedzieliśmy, że Belgowie mają problemy w obronie, ale także, że ich atak jest bardzo silny: Lukaku dobrze radzi sobie ze wszystkimi piłkami, a de Bruyne je odbiera. Zostawiliśmy jeszcze jednego zawodnika z tyłu i dwóch z przodu - taki był pomysł. Myślę, że to zadziałało, ale nie zdobyliśmy bramki i nie wykorzystaliśmy naszych szans. Myślę jednak, że plan zadziałał.
Jaki wpływ miała nieobecność Mudryka i Tsygankova?
- Za późno, by o tym mówić. Są głodni zawodnicy, którzy przygotowują się do każdego meczu. Są zawodnicy, którzy są gotowi dać z siebie wszystko. Niestety, to wstyd odpaść z czterema punktami - jesteśmy pierwszą drużyną, która odpadła w taki sposób. To boli, ale to nie wstyd.
O przebiegu równoległego meczu pomiędzy Słowacją i Rumunią:
- Wiedzieliśmy, że będzie remis i wydaje mi się, że karny był dość kontrowersyjny. Ciężko powiedzieć. Oni zremisowali, my zremisowaliśmy, ale wracamy do domu.
Chcę podziękować Ukraińskim Siłom Zbrojnym i wszystkim Ukraińcom. Bardzo dziękuję za wsparcie! Jest ono bardzo odczuwalne. Bez was jesteśmy niczym. Gramy tylko dla was, więc chwała Siłom Zbrojnym i chwała Ukrainie!