Znany dziennikarz Mykola Neseniuk podzielił się swoimi wrażeniami z pierwszego meczu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów pomiędzy Dynamem Kijów a szkockim Rangers (1-1), który odbył się wczoraj w Lublinie.
"Każdy z nas jest do czegoś zdolny, ale nie każdy wie, do czego jest zdolny" - to zdanie ze starego filmu zostało przypomniane podczas meczu pomiędzy Dynamem Kijów a Glasgow Rangers. Przed meczem obie drużyny nie znały swoich możliwości w starciu z przeciwnikiem. Powód był oczywisty - Dynamo nie grało oficjalnego meczu międzynarodowego od roku, a trener zespołu po raz pierwszy w życiu zabierał swoją drużynę na rozgrywki europejskich pucharów.
Co by nie mówić o naszej lidze, doświadczenie pokazuje, że piłka nożna rozgrywana w Ukrainie i piłka nożna w europejskich pucharach to pod pewnymi względami różne dyscypliny sportu. Dlatego doświadczenie z takich meczów jest dla naszych drużyn bezcenne. Przyznajmy, że porażka z serbskim Partizanem, która przyniosła nam tyle pozytywnych emocji, nie mogła być prawdziwym miernikiem gotowości Dynama do europejskich pucharów ze wszystkich znanych nam powodów. Nasz poziom miał pokazać nie pojedynek z Partizanem, którego poziom jest nie do ocenienia, ale konfrontacja z Rangersami, którzy w przeciwieństwie do Partizana, który nie zawsze postępuje zgodnie z zasadami, otwarcie idą do przodu.
Atmosfera na stadionie w Lublinie sprzyjała piłkarzom obu drużyn. Niebiesko-żółte "ukraińskie" trybuny, które były jeszcze bardziej wypełnione niż w poprzednim meczu, entuzjastycznie wspierały Dynamo. Dlatego setka fanów Rangers, która przez cały dzień kręciła się po centrum Lublina, była niemal niesłyszalna. Co ciekawe, na trybunie wyjazdowej nie było ani jednej flagi Szkocji. Były za to flagi Wielkiej Brytanii i Anglii oraz flagi klubowe drużyny z Glasgow.
Dawno nie widziałem tak otwartej gry, jaką pokazały drużyny w Lublinie. Goście nie zamierzali siedzieć w defensywie i odpowiadali na każdy atak Ukraińców lub próbowali odpowiedzieć swoim. Zdawało się to działać na naszą korzyść - w szybkiej grze zespołowej Dynamo wyglądało na silniejsze od agresywnych, ale dość prymitywnych przedstawicieli szkockiej Championship. Tak było przez pierwszą godzinę gry. Pozostawało tylko przełożyć tę przewagę na bramki.
Kijów nie był jednak gotowy na taką grę przez całe dziewięćdziesiąt minut. Wyglądało to tak, jakby przestraszyli się własnej zuchwałości i zaczęli próbować grać pewniej. Taka próba prawie zawsze prowadzi do kłopotów - wszyscy wiemy, że gdy chce się jeszcze lepiej, to często wychodzi gorzej. Wydawało mi się, że Rangersi początkowo nie mogli uwierzyć w swoje szczęście, gdy nasza drużyna zaczęła grać mniej aktywnie. A kiedy przekonali się, że to prawda, zaczęli bez zastanowienia rzucać piłkę na naszą bramkę, licząc na szczęście. I ono do nich przyszło w ostatnich sekundach meczu.
Czy ten błąd był krytyczny? Myślę, że nie. Zobaczyliśmy, że przynajmniej na poziomie tego przeciwnika Dynamo potrafi grać skutecznie. Najważniejsze, żeby zawodnicy i trenerzy zespołu to zrozumieli. Żeby nie odchodzili od swojej gry w meczu wyjazdowym, próbując utrzymać przewagę w punktacji. Nie ma już nic do uratowania. Można tylko wygrać. I myślę, że piłkarze Dynama są do tego zdolni. Test Rangersów został zdany" - napisał Nesenyuk na swojej stronie na Facebooku.
А фактично це Динамо просто не витримало такий темп гри та й сил не було на другий тайм... тому вони і відійшли до своїх воріт та грали на утримання рахунку. Нажаль за це і поплатилися...
Можеш до нього прислухатися якщо своєї думки не маєш.
То ли Шовковский провёл с ними какую-то неправильную беседу, то ли они банально устали...; а может, просто решили сыграть на удержание? И чтобы там ни было, но второй тайм мы провалили