W pierwszym meczu rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów Dynamo Kijów i Glasgow Rangers ze Szkocji zremisowały 1:1. Były zawodnik Dynama, Taras Mykhalyk, podzielił się swoimi wrażeniami z meczu w Lublinie:
- Moim zdaniem bardziej sprawiedliwy byłby wynik 1:0 na korzyść Kijowa. Mimo wszystko to oni kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku przez większość meczu.
- Jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że Szkoci mieli inicjatywę w końcówce meczu?
- Najprawdopodobniej chęcią nominalnych gospodarzy do gry na wynik, licząc na ostre kontrataki. Słowa uznania należą się jednak również gościom, którzy dzięki swojej aktywności na flankach utrudniali życie defensywie Dynama.
- Przed meczem obawiano się nieobecności kontuzjowanego stopera Dynama, Dyachuka. Jak oceniasz poczynania młodego Michajło, który go zastąpił?
- Jestem pod wrażeniem występu tego chłopaka. Owszem, zdarzały się jeszcze błędy pozycyjne, niedokładne podania, ale to wszystko wynika z braku doświadczenia w meczach na tym poziomie. Od teraz będzie łatwiej i z większym pożytkiem dla Dynama.
- Wydawało się, że po przerwie Szkoci wciągnęli Dynamo w swój zwykły futbol: szybko przekazywali piłkę w posiadanie Kijowa, mieli przewagę na drugim parkiecie.
- Zgadzam się, ale wszystkie kłopoty Dynama zaczęły się na flankach, gdzie goście stworzyli przewagę liczebną dzięki połączeniom skrzydłowych. Oczywiście Kijów musiał zagrać pewniej z linią końcową. Wtedy na pewno nie straciliby bramki, zwłaszcza że zbliżał się końcowy gwizdek. Szkoda.
- Czy Glasgow Rangers jest teraz faworytem drugiego etapu?
- Nie sądzę. Szanse rozkładają się 50-50. Tak, Szkoci będą mieli wsparcie własnej publiczności, ale jestem przekonany, że Kijów popracuje nad swoimi błędami i osiągnie pożądany rezultat.
Dmytro Verbynskyi