Ivan Yermachkov: "W Werderze jestem czasem nazywany Skrzypkiem"

Ukraiński obrońca Werderu Brema Ivan Yermachkov wypowiedział się na temat swojego transferu do niemieckiego klubu.

Ivan Yermachkov. fot: werder.de

- Latem przeszedłeś z Wuppertalu do Werderu Brema. Powiedz nam coś więcej o tym transferze.

- Będę grał w drugiej drużynie Bremy. Grają w czwartej najsilniejszej lidze w Niemczech. Grają w duplikatach pierwszych drużyn Bundesligi. Liga jest całkiem dobra. Jest tam wielu utalentowanych zawodników. W naszej grupie są drugie zespoły Hannoveru, Hamburga, St Pauli i innych klubów. Jest za wcześnie na jakiekolwiek prognozy. Nadal będę zaangażowany w proces treningowy. Są mną zainteresowani, obserwują mnie. Na Euro było trzech skautów z pierwszej drużyny Werderu. Wszystko widzieli.

- Jakie inne drużyny są tobą zainteresowane?

- Freiburg i Schalke.

- Dlaczego wybrałeś Werder?

- To była najbardziej konkretna oferta i możliwość wejścia do pierwszej drużyny.

- Czy to prawda, że mogłeś pojechać na obóz treningowy z pierwszą drużyną Werderu, ale wybrałeś reprezentację Ukrainy i UEFA Youth Euro?

- Tak, to prawda. Miałem jechać do Austrii. Tydzień przed zgrupowaniem zadzwonił Dmytro Stanisławowycz i powiedział, że reprezentacja mnie potrzebuje. Nie mogłem postąpić inaczej.

- Czy w Werderze pamiętają takie nazwiska jak Maksymov i Skrypnyk?

- Oczywiście, że tak. Nazywają mnie nawet "Skrypnyk". Daję z siebie wszystko na boisku.

- Czy są inni ukraińscy zawodnicy w systemie Bremy?

- W akademii jest wielu zawodników na poziomie dzieci w wieku 9-12 lat. Są też bracia Solidarenko. Jeden z nich gra w grupie wiekowej U-15, a drugi w U-14. Sasha Tkachenko, urodzony w 2008 roku, gra w drużynie U-17. Jest bardzo obiecujący.

- Jesteś w Niemczech od dwóch lat. Jak oceniasz ten czas dla siebie?

- Postęp. Futbol młodzieżowy w Niemczech jest najsilniejszy na świecie. Dlatego jest tam duża konkurencja, możliwość gry przeciwko silnym zawodnikom, wiele nowych rzeczy. Wszystko to pomaga stawać się lepszym i robić postępy.

Serhii Tyshchenko

Komentarz